„Dorośli” („Adults”) to serial komediowy od Bena Kronengolda i Rebekki Shaw. Produkcja skupia się na grupie przyjaciół po dwudziestce, którzy próbują odnaleźć się w dorosłym życiu w Queens. Z jednej strony hołduje wszystkim „przyjacielskim” produkcjom z lat 90. i początku lat 2000, z drugiej - sięga po współczesny, mroczniejszy humor dotykający tematów, których ówczesna telewizja nie poruszała (a już na pewno nie z taką świadomością). Efekt?

„Dorośli” skupiają się na piątce przyjaciół mieszkających razem w domu rodzinnym sympatycznego, ale nieco zagubionego Samira. Wraz z Billie, Antonem, Issą i jej chłopakiem, Paulem, poszukują tego, co większość z nas w podobnym wieku (i nie tylko wtedy): pracy, miłości i siebie samych. To właśnie wokół szeroko pojętych poszukiwań kręci się cała opowieść - i wokół kolejnych sytuacji, w których wszystko zdaje się rozsypywać jak domek z kart.
Mówimy o charakterystycznym rozedrganiu, potknięciach, wpadkach, mniej lub bardziej typowych kolejach losu. O tym dziwnym, ale pięknym okresie potężnego rozkroku.
Dorośli - opinia o serialu Disney+
Idea „Dorosłych” jest bardzo prosta: oto serial o ludziach, którzy niedawno wkroczyli w dorosłość i nie za bardzo wiedzą, w jaki sposób najlepiej ogarnąć ten fakt. Uczą się godzić opłacanie rachunków i lekarzy z nieodpartą chęcią spędzenia leniwej soboty w parku i zupełnie innym, mniej odpowiedzialnym ulokowaniem finansów. Miotający się gdzieś pomiędzy mglistymi wspomnieniami o studenckich imprezach a realnymi, ograniczającymi obowiązkami, bohaterowie robią, co mogą - z różnym skutkiem. Przy tym wszystkim są, na szczęście, przesympatyczni, a nawet jeśli nie, to przynajmniej jesteśmy w stanie (no, ja byłem) ich zrozumieć. W przypadku podobnych formatów jest to już połowa sukcesu.
Jesteśmy zatem skłonni wybaczyć im ich głupotę (najczęściej wynikającą z braku dojrzałości czy obycia) - mamy bowiem powody, by im kibicować i ich lubić. Z pewnością nie są to postacie, z którymi utożsami się każdy widz, ale wiele i wielu z was zapewne przejrzy się w poszczególnych sytuacjach. Jednocześnie mamy zapewnioną odpowiednią dawkę rozrywki: twórcy nie boją się przesuwać granic absurdu, by sprowokować nas do śmiechu. Nie mam tu jednak na myśli przerysowania, które czyni z historii karykaturę; każda hiperbola odpowiada prawdziwym emocjom i potencjalnie wiarygodnym okolicznościom, w które może wpędzić się miotający się i niepewny młody człowiek. Udało się osiągnąć złoty środek.
Okej, scenariuszowi nie brakuje potknięć, ale kluczowy fundament „Dorosłych” - czyli postacie i portretujący je aktorzy - sprawiają, że z łatwością przymyka się na to oko. Bez trudu zjednują sobie widza, a każdy z bohaterów wnosi do opowieści swój własny rodzaj niepodrabialnej, komicznej energii, który pozwala się wyróżnić i zapaść w pamięć. Poczynania tej piątki śledzi się z frajdą i empatią. Myślę, że osiągnięcie takiego efektu to prawdziwa sztuka. Słabych ogniw w ekipie nie stwierdzono.
Minęło sporo czasu, od kiedy mogliśmy cieszyć oczy naprawdę udaną produkcją skupioną na wypełnionych chaosem poczynaniach grupy dwudziestokilkulatków - w tej niszy panuje zresztą ogólna posucha. Fajnie dostać komedię, w którą warto zainwestować czas - i to pomimo mniej angażującego pilotażowego odcinka. Całość rozkręca się od 2. epizodu, ale im głębiej w las, tym lepiej. Oczywiście najlepsze momenty serialu to różne współlokatorskie interakcje i wynikające z nich bzdurki - to dzięki nim „Dorośli” są serialem z duszą, który odpali w wielu widzach cykl wspomnień z tamtego okresu.
Zarazem „Adults” unika oklepanych motywów rodem ze współlokatorskich sitcomów. Ba, z biegiem czasu bohaterowie zaczynają odkrywać kolejne warstwy samych siebie, co ma również wpływ na bieg i ton opowieści. Postacie się rozwijają i zmieniają, uświadamiają coś sobie i dochodzą do nowych wniosków, z czasem dobijając nawet do egzystencjalnego kryzysu ćwierćwiecza.
„Dorośli” to świetna i niegłupia rozrywka, urocza i zabawna, mogąca poszczycić się jedną z najfajniejszych grup głównych bohaterów w historii gatunku - czasem sympatycznych, czasem okropnych, zawsze ludzkich. Celuje w humor balansujący na granicy żenady i czułości i fantastycznie oddaje naturę tego specyficznego okresu w życiu. Czekam na więcej.
Czytaj więcej: