„Sekretarka” w reżyserii Stevena Shainberha jest już ikoną kina erotycznego. Ponad dwie dekady temu mówiono o nim: „szokujący” i „perwersyjny”. Nieoczekiwanie obraz trafił na Max, gdzie zwrócił uwagę widzów i błyskawicznie uplasował się wysoko na liście TOP 10 najpopularniejszych produkcji w serwisie.

„Sekretarka” („Secretary”, 2002) to dziś film kultowy w kręgach fanów kina niezależnego i erotycznego. W swoim czasie był odważnym, a zarazem - paradoksalnie - dość subtelnym portretem BDSM w romantycznym ujęciu. Erin Cressida Wilson stworzyła scenariusz na podstawie opowiadania Mary Gaitskill. Choć odbiór nie był wówczas jednoznacznie entuzjastyczny, dzieło zostało nominowane do Złotego Globu, nagrodzone w Sundance i i przez stowarzyszenia krytyków.
Sekretarka: film podbija Max
Fabuła skupia się na historii Lee Holloway (Maggie Gyllenhaal), młodej, nieśmiałej dziewczyny, która po próbie samookaleczenia wraca do rodzinnego domu. Szukając normalności i samodzielności, podejmuje pracę jako sekretarka w kancelarii E. Edwarda Greya (James Spader) - dziwacznego, perfekcjonistycznego prawnika.
Z czasem ich relacja przekształca się w zaskakujący związek oparty na grze dominacji i uległości. BDSM nie jest tu jednak wyłącznie szokującym dodatkiem - co ciekawe, film pokazuje je jako środek autoterapii i sposób odkrywania własnej tożsamości emocjonalnej. Dla Lee jest to proces wychodzenia z destrukcyjnego, autoagresywnego zachowania ku erotycznej, świadomej i satysfakcjonującej relacji.
Wyjątkowa rola Maggie Gyllenhaal była przełomem w jej karierze - aktorka odważnie, ale i z wyczuciem sportretowała ewolucję bohaterki z zahukanej dziewczyny w pewną siebie kobietę, która akceptuje swoje potrzeby.
Odbiorcy chwalili obrany kierunek: subtelną erotykę zamiast taniej prowokacji. Reżyser zaproponował delikatny humor, liryzm i psychologiczną głębię. W gruncie rzeczy jest to bardzo nieoczywista komedia: niektórzy klasyfikują ją wręcz jako dark romantic comedy, która łączy w sobie momenty melancholii, lekkiego absurdu i szczerego, wiarygodnego romansu.
Jak można się domyślać, „Sekretarka” stała się punktem odniesienia w dyskusjach o BDSM w mainstreamowym kinie, które dotychczas raczej unikało tematu. Zresztą, w odróżnieniu od późniejszych filmów, które próbowały go dotknąć (jak nieszczęsne „Pięćdziesiąt twarzy Graya”), może poszczycić się dojrzałym podejściem, subtelnością i brakiem przesady przekształcającej ten motyw w groteskę. Inna sprawa, że „Sekretarkę” interpretowano też jako metaforę wyzwolenia z patriarchalnych i rodzinnych traum oraz ograniczeń.
Choć jego film często gościł na listach najlepszych erotyków, reżyser konsekwentnie podkreślał, że interesowała go przede wszystkim opowieść o miłości, nie zaś o fetyszu.
Czytaj więcej:
- Czy Batman 2 został skasowany? James Gunn stracił cierpliwość
- Szukasz klasyki kryminału? Ekranizacje kultowych powieści w jednym miejscu
- Zaskakujące gwiazdy w Diunie 3. Obsada wygląda świetnie
- Nie tym razem, Apple. Czekałem na ten thriller, doczekałem się rozczarowania
- Twórca Yellowstone szybciej kręci, niż ja oglądam. Wracają świetne seriale