REKLAMA

Znienawidzone odcinki 8. sezonu „Gry o tron” nie dostały Nagród Emmy, ale i tak świętuję zakończenie tego serialu

„Gra o tron” to absolutny rekordzista pod względem zdobytych nagród Emmy. Produkcja triumfowała również w tym roku. Krytykujący ostatnie sześć odcinków fani przyjmą zapewne tę decyzję z mieszanymi uczuciami. Serial HBO z jednej strony pozbawił statuetek wiele lepszych dzieł, a z drugiej nie wygrał w najbardziej kontrowersyjnych kategoriach.

emmy 2019 gra o tron
REKLAMA
REKLAMA

Ostateczne wyniki 71. gali rozdania nagród Emmy nie przyniosły wielkich zaskoczeń. Olbrzymi triumf odniosło HBO, które po zeszłorocznym remisie z Netfliksem wróciło do samodzielnego królowania. Stacja może jednocześnie czuć pewien niepokój o przyszłość, bo aż 22 spośród 34 nagród zawdzięcza produkcjom, których na pewno nie zobaczymy w przyszłym roku. Chodzi oczywiście o „Grę o tron” i „Czarnobyl”. Zwłaszcza utrata pierwszego z seriali może się odbić na wynikach HBO, bo trudno oczekiwać by zapowiedziane prequele (poświęcone Długiej Nocy i królowaniu dynastii Targaryenów) mogły powtórzyć podobne osiągnięcia.

Gra o tron” była nominowana do Primetime Emmy Award 160 razy, z czego w 59 przypadkach wygrała.

Paradoksalnie najwięcej nagród zdobyła w drugiej połowie swojego istnienia, czyli za sezony 5-8, choć większość widzów i krytyków zgodzi się, że swój najlepszy czas przeżywała wcześniej. Szybko okazało się, że im mniej materiału George'a R.R. Martina mają showrunnerzy produkcji HBO, tym jakość fabuły serialu spada. Jednocześnie rósł budżet, co zapewniało lepsze zdjęcia, efekty specjalne, scenografie i kostiumy. Każdy, kto śledził branżę telewizyjno-streamingową w latach 2015-2019, wie, jak często „Gra o tron” przyćmiewała liczbą statuetek seriale znacznie lepsze i bardziej godne nagrodzenia.

emmy 2019 gra o tron class="wp-image-325308"
Foto: „Gra o tron” HBO

W tym roku stacja również dzięki mocnej pozycji i silnemu lobbyingowi zdobyła dla swojego dzieła rekordową liczbę nominacji. Część z nich słusznie wzbudziła olbrzymie kontrowersje. Lena Headey i Peter Dinklage to utalentowani aktorzy, ale w 8. sezonie grali raczej parodie swoich postaci niż interesujących i złożonych bohaterów. Ich możliwości były ograniczone, a więc występy nie umywały się do poprzednich lat. A mimo to oboje znaleźli się na liście nominowanych (Dinklage nawet wygrał). Przyznanie aż czterech nominacji za drugoplanową rolę kobiecą aktorkom z „Gry o tron” zakrawa o kpinę, podobnie jak trzy osobne nominacje za reżyserię.

Fani krytycznie nastawieni s stosunku do 8. serii nie będą jednak szturmować siedziby Akademii Telewizyjnej, bo najgorsze epizody nie dostały nagród.

Fandom szczególnie naśmiewał się z nominacji 6. odcinka, „The Iron Throne” w kategorii najlepszy scenariusz. Jego autorzy, David Benioff i D.B. Weiss, nie dostrzegają co prawda żadnych wad w swoim dziele, ale widzowie uznali opublikowany skrypt za kompletne artystyczne nieporozumienie. Ostatecznie materiał nie znalazł uznania również w oczach jury nagrody Emmy. Podobnie jak trzy nominowane za reżyserię epizody („The Iron Throne”, „The Last of the Starks” i „The Long Night”).

REKLAMA

Słabość kilku ostatnich sezonów „Gry o tron” nie mogła ucieszyć żadnego fana adaptacji prozy Martina, dlatego przyznawane taśmowo statuetki miały dla niektórych z nich gorzki posmak. Patrząc na całą sytuację z szerszej perspektywy, można więc ucieszyć się z końca serialu HBO. O uwagę widzów mocniej w kolejnych latach powalczą produkcje do tej pory niesłusznie pomijane lub dopiero tworzone. Kto wie, może pośród nich będzie serial równie dobry jak „Gra o tron” w swoim szczytowym momencie.

  • Czytaj także: Serial HBO to niejedyne hitowe dzieło, o jakim jest ostatnio głośno. Dwudziestą piątą rocznicę powstania obchodzili w miniony weekend również „Przyjaciele”. Za co kochamy ten amerykański sitcom?
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA