REKLAMA

Thriller erotyczny "Fair Play" rozpali was tak bardzo, że nawet wasi sąsiedzi pójdą na papierosa

"Fair Play" to prawdopodobnie najciekawszy pełnometrażowy debiut tego roku. Chloe Domont sięga w nim po gatunek thrillera erotycznego, który, chociaż ostatnio nieśmiało reanimowany, swoje najlepsze lata ma już dawno za sobą. Tutaj odzyskuje utracony blask.

fair play netflix thriller co obejrzeć
REKLAMA

Nie spodziewajcie się ostrego rżnięcia, jak w "365 dniach", choć Chloe Domont rzeczywiście ostro swoją opowieść zaczyna. Luke'a i Emily poznajemy na imprezie brata mężczyzny, z której wymykają się do łazienki, aby dać upust swoim żądzom. Kobieta dostaje jednak okresu, a jej sukienka kończy cała zakrwawiona. Wspólnie uciekają więc do domu, gdzie objęci zasypiają. Do pracy wychodzą razem, ale wpatrzeni w ekrany smartfonów zaraz rozchodzą się we własnych kierunkach, chociaż, jak się zaraz okaże, zmierzają do jednej firmy. Wszystko przez to, że uwikłani są w sieć zależności tak zawodowych, jak i genderowych.

Firma hedgingowa, w której bohaterowie pracują, nie zezwala na utrzymywanie bliższych relacji, co daje Domont możliwość wejścia na tereny zarezerwowane dla thrillera korporacyjnego. Katalizatorem fabuły staje się więc awans. Według plotek miał go dostać Luke, a jednak otrzymuje go Emily. Mężczyzna co prawda składa partnerce gratulacje i próbuje ją wspierać, ale szybko okazuje się zapędzoną w róg i w dodatku ranną zwierzyną.

Więcej o thrillerach erotycznych poczytasz na Spider's Web:

REKLAMA

Fair Play - recenzja thrillera erotycznego Netfliksa

Poprzez zmaskulinizowany świat rekinów finansjery reżyserka dokonuje wiwisekcji korporacyjnej wojny płci. Emily musi odnaleźć się w środowisku, w którym bywa nazywana "głupią c*pą", a koleżeńskie relacje nawiązuje się podczas rytualnych wyjść do klubu ze striptizem. Tymczasem Luke zauracza się przemówieniami dzikiego trenera rozwoju osobistego i zaczyna podkopywać pewność siebie swojej partnerki. Owszem, fabuła opiera się na gatunkowych uproszczeniach psychologicznych, prowadzących nieraz do przewidywalnych zwrotów akcji. Domont czyni je jednak ponownie seksownymi.

REKLAMA
Fair Play - Netflix

"Fair Play" jest filmem o okropnych ludziach plątających się w okropnych manipulacjach. Jako więźniowie swoich ambicji, uciekają w coraz bardziej desperackie zachowania. Domont brnie w płciowe stereotypy, spłaszczając nieco swoich bohaterów. Definiuje ich jednak tylko w odniesieniu do ich pracy, czym coraz śmielej niuansuje fabułę, uwydatniając kolejne zależności między korporacyjną rzeczywistością, a z góry ustalonym porządkiem genderowym.

Reżyserka stroni od fajerwerków, a to, co najważniejsze, rozgrywa się tutaj między wierszami kolejnych dialogów, ukrywa się gdzieś w drobnych gestach, sprowadza się do Emily wybierającej z szafy koszulkę, czy Luke'a zasypiającego podczas lektury książki swojego nowego guru. Każda z tych drobnych rzeczy niesie ze sobą potężny ładunek emocjonalny. To nie jest bowiem zwykłe rozciąganie opowieści w czasie, tylko slow-burnerowa gra wstępna, prowadząca wprost do rozrywającego lędźwie climaksu.

Swoim przestylizowaniem "Fair Play" nawiązuje do thrillerów z lat 90. I tak jak one potrafi nieźle widzą ukłuć i utrzymać w napięciu tak bardzo, że po seansie nawet wasi sąsiedzi będą chcieli wyjść na papierosa, żeby rozładować atmosferę.

"Fair Play" obejrzycie na platformie Netflix.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA