REKLAMA

Serialowy Jaime Lannister uważa, że scena gwałtu z pilota „Gry o tron” była poniżająca dla Emilii Clarke

Od zakończenia serialu „Gra o tron” minęło już niemal półtora roku, ale wciąż budzi on duże emocje. Ostatnio wiele mówi się o początkach produkcji HBO i zmianach, które zaszły w premierowym odcinku względem oryginalnej powieści. Szczególna krytyka spotkała scenę gwałtu na Daenerys Targaryen.

gra o tron emilia clarke
REKLAMA
REKLAMA

Wzmożone zainteresowanie tematem „Gry o tron” wiążę się z amerykańską premierą książki „Fire Cannot Kill a Dragon: Game of Thrones and the Untold Story of the Epic Series”, w której znalazły się rozmowy z aktorami i twórcami toczone na przestrzeni powstawania całej produkcji. Szczególnym zainteresowaniem mediów do tej pory cieszą się zwłaszcza fragmenty dotyczące dwóch sezonów (pierwszego i ostatniego). Głównie dlatego, że z odcinkiem pilotażowym wiązały się największe zakulisowe dramaty, a zakończenie fabuły serialu do dzisiaj budzi gniew u wielu fanów.

Dzięki „Fire Cannot Kill a Dragon” dowiedzieliśmy się choćby, że George R.R. Martin zdecydowanie nie należy do fanów zmienionej w serialu sekwencji nocy poślubnej między Dany a Khalem Drogo. W książkowej „Grze o tron” pierwsze zbliżenie między nieletnią Targaryenką a przywódcą Dothraków nastąpiło za obopólną zgodą i na zasadzie wzajemnego uwodzenia. Dopiero kolejne stosunki były na Daenerys wymuszane. David Benioff i D.B. Weiss nie kupili takiej wizji i postanowili zacząć historię jednej ze swoich głównych bohaterek od gwałtu. Nie spodobało się to Martinowi, który do dzisiaj uważa, że zmieniło to serial na gorsze.

Mocnym krytykiem sceny gwałtu na Daenerys Targaryen okazał się także Nikolaj Coster-Waldau, czyli serialowy Jaime Lannister.

Duński aktor w rozmowie z portalem The Times opowiadał głównie o swoim filmie „The Silencing”, ale nie mógł też uniknąć pytań o „Grę o tron”. Opowiedział choćby o swojej relacji z fanami po zakończeniu nadawania produkcji i pojawiającym się niekiedy postulacie ponownego nakręcenia finałowego sezonu (nie pierwszy zresztą raz, bo wcześniej mówił o chęci podpisania takiej petycji). Według Costera-Waldau większość fanów po prostu nie chciała, żeby najpopularniejszy serial HBO tak szybko się skończył. I to była ich główna motywacja do protestów, a nie tylko inna wizja zakończenia. Najmocniejsze słowa gwiazdor zachował natomiast właśnie w temacie sceny gwałtu z 1. sezonu:

Zagranie w tej scenie było dla Emilii bardzo trudne i poniżające, ponieważ to, przez co przechodzi jej postać, jest przerażające. Została sprzedana mężczyźnie, który ją zgwałcił. Ale jej sposobem na odegranie się jest w jakimś sensie przetrwanie tej długiej i wyczerpującej podróży, prawda?

Co ciekawe, nie jest to wcale pierwszy raz, gdy scena gwałtu w serialu „Gra o tron” wywołała duże kontrowersje.

REKLAMA

Wystarczy przypomnieć dwie wcześniejsze sytuacje związane z postaciami Cersei Lannister oraz Sansy Stark. Obie bohaterki w pewnym momencie również zostają zgwałcone, co wielu odbiorcom się nie spodobało i zrodziło pytania o seksistowskie podejście do kobiecych postaci w „Grze o tron”. Na temat otwierającego odcinka 1. sezonu było do tej pory znacznie ciszej, ale jak widać również osoby zaangażowane w serial miały pewne problemy z takim pokazaniem Daenerys.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA