"Dwie minuty do piekła" przeszły przez kina bez większego echa. Teraz jednak ten horror z gwiazdą netfliksowego "Wiedźmina" możecie obejrzeć w zaciszu własnego domu. Nie zapomnijcie jednak zgasić wcześniej świateł.
Freya Allan, najlepiej znana z roli Ciri w netfliksowym "Wiedźminie" wciela się tu w młodą kobietę, która dziedziczy po ojcu zaniedbany pub. Jak to już często w horrorach bywa, Iris ma traumę do przepracowania. Kiedy schodzi do piwnicy rodzinnego przybytku, odkrywa istotę, która jej w tym pomoże. Pradawny stwór z workiem na głowie umożliwia kontakt ze zmarłymi. Oczywiście jest pewien haczyk. A nawet kilka. Przede wszystkim z usług Bagheada można korzystać tylko przez dwie minuty. Po tym czasie przekracza się bowiem punkt bez powrotu.
Zafascynowana swoim odkryciem Iris wierzy, że może je wykorzystać, aby uczynić coś dobrego. Za pomocą stwora postanawia więc przynosić chwilową ulgę ludziom, którzy stracili swoich bliskich. Baghead ma im pozwolić na kontakt z ukochanymi osobami. Jak główna bohaterka szybko się zorientuje, nie wszyscy jednak na to zasługują. To z jednej strony, a z drugiej odkryje ciążącą nad pubem klątwę, która na zawsze wiąże jego właściciela/właścicielkę z tajemniczą istotą.
Co obejrzeć na VOD?
Jeśli iść tropem twórców, okaże się, że nie mają zbyt obszernej filmografii. Współscenarzystę Bryce'a McGuire'a możecie kojarzyć z (nawet świeższej niż omawiany horror) "Przeklętej wody", którą swego czasu sam Stephen King polecał z uporem maniaka. Niestety, w "Dwóch minutach do piekła" czuć podobne podejście do opowiadania historii. Jak Jason Blum (założyciel wytwórni Blumhouse) przykazał, bardziej niż strasznie ma tu być emocjonalnie. Wychodzą z tego straszne smęty. Choć warto zauważyć, że zostają dość sprawnie uatrakcyjnione.
W "Dwóch minutach do piekła" dzieje się znacznie więcej niż w "Przeklętej wodzie". Jumpscare'ów jest całkiem sporo, a stojącemu za kamerą Alberto Corredorowi udaje się nawet zbudować jakiś klimat, wzbudzić nieco niepokoju. Idzie tym samym na łatwiznę, ale jeśli przymknąć oko na głupotki scenariuszowe, można z seansu czerpać nawet jakąś przyjemność. Wciąż jednak nie należy spodziewać się horroru wybitnego.
Freya Allan radzi sobie całkiem nieźle, choć widać maniery wyrobione sobie na planie "Wiedźmina". Snuje się od sceny do sceny, nieraz zakładając na twarz minę wystraszonej i zdziwionej Ciri. Kiedy ją jednak ściąga, na ekranie radzi sobie znacznie lepiej. Gra więc całkiem przyzwoicie, co zdecydowanie pomaga przetrwać do końca.
Więcej o horrorach poczytasz na Spider's Web:
"Dwie minuty do piekła" to prosty film grozy. Gubi się gdzieś w natłoku licznych podobnych produkcji. Nie straszy, ale potrafi zaskoczyć kilkoma niezłymi pomysłami. To bowiem taki niedzielny horror. Do kotleta będzie w sam raz.