Polacy chcieli, żeby Iwan Komarenko zabrał głos w sprawie wojny. Zabrał i teraz już nie chcą żeby zabierał
Polacy w końcu się doczekali. Ivan Komarenko, ulubieniec antyszczepionkowców, przemówił w sprawie wojny w Ukrainie. Przemówił, a mógł milczeć. W końcu jednak postanowił zabrać głos, a na nas wylało się szambo rasizmu i hipokryzji.
Ivan Komarenko to pochodzący z Rosji muzyk, który stał się guru polskich antyszczepionkowców. W czasie pandemii wszędzie go było pełno, ale po wybuchu wojny w Ukrainie zamilkł. Internauci zaczęli łączyć kropki i nazywać go "ruską onucą" (to jedno z łagodniejszych określeń). Połowa duetu Ivan i Delfin w końcu zabrała głos. Komarenko nie byłby sobą, gdyby nie dolał oliwy do ognia. Nie przewidział jednak, że internauci zarzucą mu... segregację ludzi.
Ivan Komarenko jako jeden z pierwszych głosił, że pandemia została zaplanowana przez Billa Gatesa. I tak z przebrzmiałego współautora hitu Czarne oczy stanął na czele ruchu koronasceptyków. Za szerzenie fake newsów wyłapał bana od Facebooka, a polityka szczepionkowa w Polsce tak mu się dała we znaki, że wrócił do Rosji.
I chwalił ją na "normalność" i za to, że nikt nikogo nie zmusza do noszenia maseczek. W lutym wywołał skandal, gdy nazwał łyżwiarkę Natalię Maliszewską "frajerką", bo dostała pozytywny wynik testu przed igrzyskami olimpijskimi. Wrócił już do Polski, ale jego milczenie ws. wojny w Ukrainie dało do myślenia innym.
Ivan Komarenko o wojnie w Ukrainie
Ivan Komarenko milczał ws. wojny w Ukrainie. Hejterzy nazwali go więc "ruską kukłą"
Cała antyszczepionkowa narracja przedstawiana przez Ivana Komarenkę przypominała typowego ruskiego trolla, który celowo sieje dezinformację, by skłócić i zdestabilizować Zachód. Niektórzy internauci poszli ze swoimi przypuszczeniami o krok dalej i zasugerowali, że milczy ws. ataku Rosji na Ukrainę, bo jest opłacany przez Putina. Pod jego wczorajszym postem ze zdjęciami, na którym chwalił się imprezą z karaoke, możemy zobaczyć wysyp hejterskich i ksenofobicznych komentarzy.
Owszem, Ivan Komarenko urodził się w Rosji, w miejscowości Niżnia-Ilimsk (jest synem jest synem pół-Rosjanki i pół-Koreanki Galiny Stiepanowej oraz Gruzina), ale to nie znaczy, że popiera zbrodniczą napaść Putina na Ukrainę. Przez foliarskie teorie narobił wiele szkód w naszym kraju, jednak jego pochodzenie nie ma tu teraz nic do rzeczy. Szczególnie że od kilkudziesięciu lat mieszka w Polsce i raczej nie jest agentem KGB. Oni działają o wiele subtelniej.
Tymczasem rusofobia i nieuzasadniony hejt będzie się pogłębiał w naszym kraju. Z jednej strony pięknie pomagamy uchodźcom z Ukrainy, ale z drugiej jesteśmy pełni nienawiści wobec wszystkiego, co rosyjskie. Kierujmy ją jednak na sprawcę całej sytuacji, bojkotujmy produkty, by nie miał za co wysyłać czołgów, ale nie idźmy z widłami na zwykłych ludzi, którzy zawinili tylko tym, że urodzili się w danym miejscu. Historia nieraz pokazała, że to do niczego dobrego nigdy nie prowadzi.
Dobrym przykładem tego, jak niektórzy są zaślepieni hejtem, jest tutaj poniższe oświadczenie polskiej raperki Ruskiefajki. Przez swoją ksywkę stała się teraz celem ataków internautów. Tymczasem jej pseudonim artystyczny po prostu odnosił się do papierosów z przemytu, na które w naszym kraju mówi się "ruskie fajki". To też jest zresztą ironiczne, bo przecież większość z nich pochodzi właśnie z Ukrainy.
Ivan Komarenko wypowiedział się ws. ataku Rosji. Okazał się hipokrytą i rasistą.
Ivan Komarenko odniósł się do zarzutów i artykułów w mediach. Zapewnił, że część jego bliskich mieszka w Rosji (mama, brat, siostra i jej mąż), ale część w Ukrainie (ciocia i jej rodzina). "Mój 23-letni kuzyn Stiopa (jako mały chłopiec odwiedził mnie w Polsce 2 razy) został zawodowym żołnierzem wojska ukraińskiego i jest w tej chwili w okrążonym Mariupolu. Wszystko znajdziecie w internecie!" - napisał.
Później pokracznie zaczął się tłumaczyć z milczenia ws. napaści Rosji i było tym sporo hipokryzji. Stwierdził, że hejterzy są "specjalistami od skłócania rodzin, grup ludzi, narodów". Tyle tylko, że to właśnie on i inni koronasceptycy doprowadzili do tego, że wiele rodzin pożarło się maseczki i szczepienia.
Na swoją obronę ma też antywojenny utwór I chociaż ptaki odleciały na rzecz pojednania Rosji i Ukrainy, który nagrał sześć lat temu, ale media się nim nie zainteresowały. Posłuchajcie zresztą niżej, a zrozumiecie dlaczego.
Na koniec jeszcze dorzucił do pieca, choć to było zupełnie niepotrzebne. Pomimo tego, że do napisania postu zmusiły go ksenofobiczne komentarze, on sam też okazał się rasistą. Po prostu ręce opadają.
Tak więc klawiaturowi gieroje, proponuje, abyście wstali z foteli i coś zrobili konkretnego. Macie szansę, bo do Polski przybywa wielu uchodźców potrzebujących pomocy. Tylko pamiętajcie, że wśród mieszkańców Ukrainy nigdy nie było ciemnoskórych
– napisał Ivan Komarenko.
Internauci zauważyli, że w zasadzie nie potępił w swoim poście Putina. Wytknęli mu też to, że jest rasistą i przypomnieli, że był przeciwny "segregacji sanitarnej", a teraz sam doradza, by na granicy nie przepuszczać wszystkich.
"Jakby wiadomo, że Ukraińców nie ma ciemnoskórych, ale logiczne jest to, że w Ukrainie pracowali czy studiowali obywatele nie tylko z Ukrainy. Uciekają z powodu wojny m.in. przez nasz kraj, aby wrócić do domu. Naprawdę nie sądziłam, że jest pan zdolny do segregacji ludzi" - napisała jedna z internautek. Tym razem już mniej ludzi stanęło po jego stronie i wiele jego fanek i fanów nie kryło rozczarowania. Niby nie nosił maski, ale właśnie ją zdjął i pokazał prawdziwą twarz.
* Zdjęcie główne: Ivan Komarenko / YouTube