Jaime Lannister zdradził, o czym myślał, gdy zobaczył Brana. Czy wszystkie zbrodnie rycerza wyjdą na jaw?
Jaime Lannister to absolutnie wyjątkowa postać w „Grze o tron”. Przez siedem sezonów przeszedł ciekawą metamorfozę na oczach widzów. Teraz będzie musiał zmierzyć się z odpowiedzialnością za swoje najstraszniejsze zbrodnie.
Pierwszy odcinek 8. sezonu „Gry o tron” może być postrzegany jako jedna, wielka klamra spinająca toczące się intrygi w Westeros przez ostatnie lata. Widzowie na całym świecie mogli odnaleźć szereg odwołań do pilota serialu. Zapowiada się, że drugi odcinek będzie tym przejściowym, w którym dotrzemy wraz z bohaterami do źródeł toczącej się wojny o władzę w Westeros. W dodatku dotychczasowe widmo walki z armią Nocnego Króla stanie się nieuchronną rzeczywistością.
Jaime Lannister odgrywa ważną, choć niewielką rolę w pierwszym odcinku finałowej „Gry o tron”.
Niegdyś złotowłosy rycerz, któremu po dawnym blondzie pozostała już tylko siwizna, pojawił się dopiero w ostatnich minutach poniedziałkowej premiery. Po tym, jak w końcu po latach przywiązania i bezwzględnej lojalności uwolnił się spod jarzma tyranii swojej siostry, Jaime dociera w końcu na daleką Północ krainy. Udaje mu się przedostać niezauważenie na dziedziniec zamku w Winterfell, gdzie przybył, by dotrzymać swojej obietnicy walczenia za żywych tego świata. I właściwie natychmiast Jaime musi porzucić wszystkie swoje górnolotne marzenia. Oto zderza się z rzeczywistością. Na tym samym dziedzińcu spokojnie wpatruje się w niego Brandon Stark, którego Jaime wiele lat wcześniej zrzucił z jednej z wież Winterfell.
Chyba większość fanów od kilku dni zachodzi w głowę, o czym myślała dwójka bohaterów, którzy po raz ostatni widzieli się lata temu. Trudno stwierdzić, jakie przedziwne procesy toczyły się w myślach Brana. Jednak Nikolaj Coster-Waldau podpowiedział fanom, co mógł wtedy myśleć Jaime:
Po pierwsze, nie sądzę, aby wózki inwalidzkie były czymś normalnym w Westeros. Sądzę, że najpierw pomyślał „Co do diabła?”, by następnie zdać sobie sprawę „O mój boże, to ten dzieciak”. Myślę, że [Jaime] wiedział, że Bran nie zginął, ale nie spodziewał się go spotkać.
Jednocześnie w tym momencie zmieniają się priorytety bohatera:
Jego misja ponownie się zmienia. To już nie jest: „Wiem, że mój brat Tyrion jest [w Winterfell] i [jadę tam] walczyć w dobrej sprawie”, a zaczyna być: „Jestem w ciemnej d***, ponieważ to jest Lord Winterfell, którego próbowałem zabić i który z pewnością chce zemsty”. Tego spodziewa się Jaime.
Mając tak ustawiony zwrot akcji, zbrodnie Jaimego mogą zająć spory fragment 2. odcinka 8. sezonu „Gry o tron”.
Można bowiem pokusić się o stwierdzenie, że gdyby nie czyny Jaimego Lannistera, Westeros wyglądałoby zupełnie inaczej. Po pierwsze, mogłoby nie dojść do większości wydarzeń tak dobrze nam znanych z samego serialu „Gra o tron”. Być może nawet nie zginąłby sam Robert Baratheon, którego śmierć doprowadziła krainę na skraj wyniszczających walk o władzę między wielkimi rodami krainy.
Po drugie Jaime by może w następnym odcinku będzie musiał odpowiedzieć za znacznie poważniejszą zbrodnię. To on podczas buntu Roberta Baratheona ostatecznie przyczynił się do zgładzenia Szalonego Króla, Aerysa II, obracając się przeciwko swojemu władcy, którego miał chronić za cenę własnego życia. I chociaż Daenerys nigdy swojego ojca nie poznała, a w dodatku nasłuchała się o nim głównie złych i okrutnych historii, to przecież białowłosa królowa zabijała już za mniejsze przewinienia.
Za które zbrodnie Jaime Lannister będzie sądzony?
No właśnie. To pytanie jest obecnie jednym z tych kluczowych. O zabiciu Aerysa II wie cała kraina, zresztą dzięki temu wydarzeniu Jaime uzyskał niesławny przydomek Królobójcy. Natomiast prawdę o upadku Brana z wieży znają tylko on, Jaime oraz Cersei Lannister, a obecnie w Winterfell przebywają tylko dwaj pierwsi. Czy zatem Bran ujawni tożsamość swojego oprawcy? Czy może – będąc Trójoką Wroną – ma inne plany wobec niegdyś złotowłosego Lannistera?
Nie jest chyba wielką tajemnicą, że dużo bardziej prawdopodobna wydaje się ta druga opcja. Bran od tragicznych wydarzeń za murem wielokrotnie podkreślał, że nie jest już Brandonem Starkiem, synem Eddarda Starka, lorda Winterfell. Po śmierci ostatniej Trójokiej Wrony, przejął tę tożsamość, a jego działaniami odtąd kierują pobudki znacznie wznioślejsze niż personalne zemsty za zbrodnie dokonane lata temu. Zresztą można spekulować, że gdyby nie Jaime w Branie nigdy nie ujawniłyby się jego wieszcze moce i nie zyskałby takiej pozycji, jaką posiada teraz. Czy zatem paradoksalnie Bran mógłby podziękować Jaimemu za dokonane czyny? Na to mogłyby wskazywać słowa chłopaka, który oznajmił w premierowym odcinku 8. sezonu „Gry o tron”, że czeka na starego przyjaciela. Choć równie dobrze, o ile Bran zachował resztki humoru, mogło to być stwierdzenie ironiczne.