Pamiętacie plotki z października, jakoby Scarlett Johansson miała się wcielić w Major Kusanagi w remake'u (live-action) "Ghost in the Shell"? Te plotki zamieniły się w potwierdzone informacje, Scarlett Johansson zagra cyborga Motoko Kusanagi. Nie pozostaje chyba nic innego, jak się cieszyć z tych nowin.
Pierwsze wzmianki o tym, że "Ghost in the Shell" (1995) spotka przerobienie na film z żywymi aktorami, pojawiły się już w styczniu zeszłego roku. Wtedy padało też nazwisko Ruperta Sandersa, który miał zasiąść na stołku reżyserskim. DreamWorks - posiadający prawa do filmu - miało rzekomo współpracować z Margot Robbie, ale wiemy już, że aktorka od jakiegoś czasu ma inne zajęcie - czytanie komiksów z "Suicide Squad". W jej miejsce wskoczyła Scarlett Johansson, którą fani komiksów powinni kojarzyć z roli Black Widow w "Avengers". Scenariusz do filmu miałby napisać William Wheeler ("The Hoax").
O ile nie martwię się o zatrudnienie Johansson, to nie jestem do końca przekonany, czy Rupert Sanders to właściwa osoba na stanowisko reżysera cyberpunkowej produkcji opartej o mangę "Ghost in the Shell" autorstwa Masamunego Shirowa. Wcześniejsze prace Sandersa ("Snow White and the Huntsman", "Black Hole") nijak się mają do specyficznego science-fiction, które porusza kwestie natury człowieczeństwa oraz duszy - uważaną za przymiot wyłącznie ludzki. Film live-action może jednak okazać się wielkim hitem przy odpowiednim podejściu. Trzeba tylko jeszcze znaleźć kogoś, kto skomponuje równie dobrą ścieżkę dźwiękową, co Kenji Kawai.