Obejrzałem polski serial, którym zachwycają się widzowie platformy Max. Mnie też wkręcił
Max już na dobre zastąpiło HBO Max, a wraz z tą zmianą do serwisu trafiło sporo tytułów dostępnych wcześniej w Playerze, między innymi „Klara”. Choć w ogóle się na to nie zapowiadało, serial sprawił mi bardzo dużo radości i wcale się nie dziwię, że jest hitem serwisu.
Od pierwszych minut spędzonych na platformie Max, od początku najbardziej fascynowało mnie, że nowy serwis totalnie zapomniał o HBO. Nikt nie komunikował, że to w zasadzie to samo, że nawet layout podobny, że w sumie to niewiele się zmieniło, jest tylko trochę więcej treści. A tak przecież w rzeczywistości jest. Nie zmienia to jednak faktu, że dostęp do treści Playera w nowej aplikacji, to dla wielu osób pierwsza okazja do zetknięcia się z nimi. Myślę, że na tej fali nadrabiania zaległości, nadpłynęła właśnie „Klara”. I, cóż, ja też nie będę ukrywał, że właśnie dlatego się za nią zabrałem.
Klara – świetna polska produkcja od Max (a tak naprawdę Playera)
„Klara” to opowieść w stylu „mamy Seks w wielkim mieście w domu”. Różnica jest tu taka, że choć serial opowiada o miłosnych perypetiach samotnej kobiety, to jest znacznie bardziej koncepcyjny, mniej opiera się na powtarzalnych gagach i ciągle eksploatowanych stereotypach. Główną bohaterką jest tu Klara (Izabela Kuna), która szuka miłości. Gdy ją poznajemy jest zakochana w zajętym już mężczyźnie (Adam Woronowicz). Związek układałby się dobrze, gdyby nie fakt, że ów mężczyzna ewidentnie lawiruje. Od lat obiecuje, że rozwiedzie się z żoną i jak to zwykle bywa – nigdy tego nie robi i chyba nawet nie ma zamiaru.
Klarze towarzyszy nie do końca zrównoważona przyjaciółka, która jest wariacją na temat rozbuchanej nastolatki (Katarzyna Warnke). Towarzyszy jej także dość typowy dla tego gatunku homoseksualny przyjaciel (Piotr Adamczyk). Klara posiada także kota, który, gdy chce pogadać przybiera postać roznegliżowanego Eryka Kulma. I jest to przezabawne.
Klara to serial, który sprawdziłby się w teatrze.
Oniryczny styl wypełnia ten serial. Od jaskrawej palety barw, przez ciągi nielogicznych wydarzeń, aż po przerysowane charaktery – wszystko sprawia tu wrażenie sennych mar, czasem przyjemnych marzeń o szczęściu, ale częściej koszmarów lub tych snów, które pozostawiają po sobie wspomnienia o zmarnowanych szansach. „Klara” to opowieść o wyzwoleniu z ograniczeń toksycznych relacji, ale też namysł na życiem i tym, co jeszcze może nieść.
Jednocześnie to produkcja szalenie zabawna. Najmniej chyba podoba mi się tu sposób wyreżyserowania go - ten chaos, ta szybka kamera i trudność z nadążeniem za tempem komediowych dialogów. Najbardziej – dialogi właśnie. Każda rozmowa aż iskrzy od emocji i gwałtownego humoru. Dawno nie widziałem tak celnych wymian zdań, tak dobrze napisanej komedii (no, dobrze może nie tak dawno, bo ostatnio w „Algorytmie miłości”). W czasie seansu nie mogłem się pozbyć wrażenia, że językowi serialu bliżej do desek teatru niż telewizji. I wyjątkowo traktuję to jako zaletę.
"Klarę" obejrzycie w serwisie Max, klikając o, tu.
Czytaj więcej o ciekawych filmach i serialach w streamingu na Spider's Web: