Kuba Wojewódzki stanie przed sądem. Sam pochwalił się w sieci tym, co zrobił
Kuba Wojewódzki stanie przed sądem. Dzięki temu, że sam pochwalił się w sieci swoją skrajnie nieodpowiedzialną jazdą, stowarzyszenie Miasto Jest Nasze mogło zawiadomić policję. Po roku doczekało się odpowiedzi.
Król TVN-u - Kuba Wojewódzki - stanie przed sądem za jazdę 250 km/h - przekroczył tym samym dozwoloną prędkość o 140 km/h. Swoją nieodpowiedzialną szarżą w Ferrari dziennikarz i showman sam pochwalił się w ubiegłym roku na instagramowym profilu. Wówczas stowarzyszenie Miasto Jest Nasze dostarczyło zdjęcie na policję - a policja w końcu zareagowała. Jak piszą przedstawiciele MJN w swoich social mediach: "Dość bezkarności celebrytów! Przyłączymy się do sprawy jako strona społeczna i zadbamy o argumenty dla sądu". Można nie przepadać za tak zwanymi konfiturami i pisać sprejem na elewacji "je*ać kapusi", ale trzeba przyznać, że poczucie bezkarności gwiazd oraz społeczne (a nieraz też prawne) przyzwolenie na ich niebezpieczne ekstrawagancje jest sporym problemem.
Wojewódzki stanie przed sądem
Na powyższej grafice możecie zobaczyć fragment zawiadomienia oraz instagramowej przechwałki dziennikarza. Facet strzelił sobie w stopę, ale ostatecznie być może wyniknie z tego jakaś nauczka. Gorzej, że sądy w Polsce często obchodzą się z celebrytami jak z jajkiem - w ostatnim czasie Beata Kozidrak otrzymała niepoważną karę za prowadzenie samochodu w stanie wskazującym na solidną banię, a prokuraturę szlag trafił.
Pozytywnym sygnałem jest fakt, że policja nie zignorowała zgłoszenia i drastycznego złamania przepisów przez Wojewódzkiego - radość z tego powodu wyraził współzałożyciel MJN, Jan Mencwel. Podkreślił, że celebryci nie mogą stać ponad prawem, bo zwykły obywatel na pewno spotkałby się z konsekwencjami. I trudno się z tymi słowami nie zgodzić. Warto też dodać, że w przypadku showmana mamy do czynienia z wyższą szkodliwością społeczną czynu - Wojewódzki pochwalił się swoimi "igraszkami" w sieci, popisując się i pośrednio zachęcając innych do nieodpowiedzialnego dociskania gazu. Miasto Jest Nasze będzie wnioskować, by sąd nałożył jak najwyższą możliwą grzywnę za spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym (mowa o kwocie 30 tys. złotych). W porządku - z drogową bandyterką trzeba walczyć.
Tego typu bandyckie zachowania nie mogą mieć miejsca na polskich drogach i ulicach. Musimy pamiętać, że gdyby Kuba Wojewódzki z taką prędkością poruszał się w Danii, jego Ferrari byłoby skonfiskowane i zlicytowane na rzecz Skarbu Państwa. Jesteśmy zdania, że tego typu rozwiązania są najlepszymi, najbardziej uczciwymi rozwiązaniami wobec kierowców, którzy drastycznie łamią przepisy
- powiedział Kuba Czajkowski z Miasto Jest Nasze.