REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. VOD
  3. Netflix

Netflix udowodnił, że świetnie radzi sobie z animacjami. A potem nadszedł "Małpi Król"

„Małpi Król” (oryg. „The Monkey King”) to najnowsza produkcja Netflix Animation Studios - pełnometrażowy film animowany inspirowany jedną z czterech klasycznych powieści chińskiej literatury, czyli „Wędrówką na Zachód” autorstwa Wu Cheng’ena. Zamykający 22. Azjatycki Festiwal Filmowy obraz nie jest, niestety, animacją tak udaną, jak starsze propozycje studia.

21.08.2023
19:17
małpi król 2023 film netflix opinia recenzja monkey king
REKLAMA

Małpi Król był bohaterem pochodzącej z XVI wieku chińskiej powieści, luźno opartej na prawdziwej historii podróży buddyjskiego mnicha. Jest to jednak opowieść fantastyczno-przygodowa, niezawierająca zbyt wielu faktów, czerpiąca za to sporo z podań ludowych. Zwany Wędrowcem król małp jest jednym z towarzyszy podróży mnicha - pochodzący z mitologii chińskiej trickster był zresztą bohaterem wielu legend i dzieł malarskich czy literackich. 

Tym razem przejął pierwszy plan w nowej animowanej komedii familijnej Netfliksa. Uzbrojona w magiczny kij małpa wyrusza na wyprawę, podczas której stawi czoła rozmaitym przeciwieństwom - w tym bogom, demonom, smokom i... samej sobie. Po drodze ku nieśmiertelności Małpi Król spotka pewną dziewczynę, która wywrze na niego olbrzymi wpływ; skłoni do zmodyfikowania swojego skupionego na sobie podejścia do życia i pokaże wiele innych, odświeżających perspektyw.

Czytaj także:

REKLAMA

Małpi Król na Netfliksie rozczarowuje

Niestety: „Małpi Król” rozczarowuje. Po znakomitych pełnometrażowych „Morskiej bestii”, „Klausie”, „Pinokiu” siłą rzeczy oczekiwaliśmy czegoś więcej - streamingowy gigant dał nam zresztą całe mnóstwo innych jakościowych animacji, również odcinkowych (albo wyprodukowanych przez współpracujące studia na zlecenie). Nowa produkcja to co najwyżej przeciętniak - nierówny i niedopracowany. Momentami naprawdę świetny, czasem zaś: zadziwiająco mizerny.

REKLAMA
Małpi Król

Co w "Królu" gra, a co wręcz przeciwnie? Zacznijmy od wad. Niestety, w kontraście do wszystkich tych odważniejszych, świeższych i chętniej eksperymentujących animacji, dzieło Anthony’ego Stacchiego nie podejmuje żadnego ryzyka. Rezygnuje z odrobiny autorskiego zacięcia, z całej serii możliwości pogłębienia poważniejszych tematów, z dialogowych szarży czy audiowizualnych popisów. Obraz kuleje rozrywkowo, nie oferując tyle akcji, humoru i serca, by przykuć do foteli starszych widzów - a i młodsi mogą zacząć wiercić się z nudów po pół godziny seansu. Poważnie: najlepsze współczesne animacje potrafią zmiksować se sobą komponenty, dzięki którym produkcja sprawi frajdę kilku pokoleniom naraz. Tu, niestety, podobnych składników brakuje.

Cierpi narracja, cierpią postacie, cierpi nawet portret kulturowej specyfiki. Jedna z najsłynniejszych opowieści w historii Chin z całą pewnością zasłużyła na coś znacznie lepszego. Bo fakt, że część wizualnych projektów bohaterów i Króla Smoków (najlepszy element filmu!) prezentuje się naprawdę nieźle, część zaprojektowanych z pomysłem walk przyciąga oko, a tła przywołują na myśl chińskie dzieła sztuki, to trochę za mało.

Film stoi kostiumami, architekturą, mnóstwem detali; niektóre aspekty międzykulturowych miksów działają znakomicie, inne nieco gorzej. Tę transformację wielowiekowej historii w przystępny dla widzów z całego świata film animowany można było przeprowadzić lepiej, dojrzalej i zabawniej. „Małpi Król” może zabić trochę czasu młodszym widzom, zafunduje im też garść lekcji i morałów. Netflix ma jednak sporo znacznie ciekawszych animowanych propozycji - poleciłbym skupić się na nich.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA