REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. VOD
  3. Netflix

"Filip": musicie zobaczyć ten film na Netfliksie. Zobaczycie w nim najlepszą polską kreację aktorską tego roku

Kilka dni temu do oferty Netfliksa trafił "Filip" Michała Kwiecinskiego - bezdyskusyjnie jeden z najlepszych polskich filmów tego roku. Jeśli nie obejrzeliście go w kinie, pozwólcie, że wymienię kilka niepodważalnych powodów, dla których warto nadrobić to niedopatrzenie i zapoznać się z obrazem w streamingu.

17.08.2023
17:15
filip film netflix leopold tyrmand eryk kulm film opinia
REKLAMA

"Filip" pnie się w górę na liście najchętniej oglądanych produkcji w ofercie Netflix Polska. I bardzo dobrze, bo tak się złożyło, że akurat ten tytuł w pełni na to zasłużył. Odpuśćcie sobie mizerną "Misję Stone", nie marnujcie czasu na obrażający inteligencję widza "Curve" (kolejno miejsca pierwsze i trzecie w TOP 10 serwisu) - polski obraz w reżyserii Michała Kwiecińskiego to obecnie najmocniejsza propozycja na tej liście. Nie przesadzam.

Do rzeczy. "Filip" to adaptacja książki legendarnego Leopolda Tyrmanda, urodzonego w 1920 roku pisarza i publicysty. Jak większość jego prozy, i ta powieść opiera się na elementach biograficznych. Tyrmand, podobnie jak bohater książki i filmu, zdobył dokumenty na nazwisko obywatela francuskiego i zgłosił się dobrowolnie na roboty do Niemiec. W III Rzeszy imał się różnych zawodów, był m.in. tłumaczem, marynarzem i, rzecz jasna, kelnerem.

Obraz skupia się zatem na losach młodego Polaka, którego wybuch wojny doprowadza do... Frankfurtu. Tam pracuje w jednym z hoteli właśnie jako kelner, razem z innymi młodymi mężczyznami pochodzącymi z krajów okupowanych przez Niemcy. Będąc w sercu nazistowskiego kraju skutecznie ukrywa swe żydowskie pochodzenie. W chwilach wolnych od pracy korzysta z życia - jest otoczony luksusem i samotnymi kobietami, których mężowie i partnerzy walczyli na froncie. Przystojny Filip uwodzi Niemki, a potem wyznaje im prawdę o sobie w ramach swoistej zemsty - te zaś obawiają się ją zgłosić w strachu przed konsekwencjami. W tamtym okresie kontakty i intymne zbliżenia z osobami pochodzenia żydowskiego były przecież traktowane jako zdrada rasy. Z czasem wojna zbiera coraz większe żniwa śród najbliższych przyjaciół bohatera, a mikroświat, który sobie zbudował, zaczyna się rozsypywać.

Czytaj także:

REKLAMA

Filip na Netfliksie. Dlaczego warto obejrzeć film Kwiecińskiego?

Tradycyjnych recenzji "Filipa" w marcu napisano już wystarczająco dużo, będzie zatem krótko, ale treściwie - wydestyluję tu wszystkie te elementy, dla których warto poświęcić dwie godziny swojego życia.

Po pierwsze: dzieło Kwiecińskiego to naprawdę niezła adaptacja - jakkolwiek nie jest to przykład czołobitnej wierności, a scenariusz nie uniknął potknięć (fantastyczna historia prowadzi do, co tu dużo mówić, dość banalnego finału). Pierwszy akt - hipnotyzujący, wręcz transowy - wypada zdecydowanie najlepiej; całość przechodzi później w tony nieco zbyt płasko-sentymentalne, ale aż do rozwiązania naprawdę trudno się od niego oderwać.

REKLAMA
TVP

Bez potknięć natomiast napisany jest główny bohater, tytułowy Filip - to perfekcyjnie zbudowana postać, niejednoznaczna, naprzemian budząca sympatię i niechęć. Nie byłby jednak personą aż tak fascynującą, gdyby nie kreacja Eryka Kulma - najmocniejszy element dzieła. To jego film, to za nim wodzimy oczami, chłoniemy go; osobista historia i wendeta bohatera okazuje się dalece bardziej interesująca, niż wojenno-historyczna tematyka. Nie przypominam sobie, kiedy ostatnio rodzimy obraz dał mi charakter jednocześnie tak fenomenalnie sportretowany przez artystę i nakreślony przez twórców. Ten drapieżny łajdak, tak bardzo różniący się od większości gatunkowych protagonistów, pociąga nawet wtedy, gdy trudno go lubić; pozostaje złożony nawet wówczas, gdy poddaje się najprostszym instynktom. 

Dodajmy do tego fenomenalną realizację, obłędny styl, świetnie poprowadzoną międzynarodową obsadę, innowacyjne polskie opowiadanie o wojnie BEZ MARTYROLOGII (sic!) czy rezygnację z romantyzowania czy moralizowania. To nie jest kolejna wtórna wojenna opowiastka - to odświeżająca antyteza i ponadczasowa opowieść o tożsamości, zagubieniu i, rzecz jasna, miłości. Aż trudno uwierzyć, że za tę produkcję odpowiada miedzy innymi... TVP.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA