Jednym komentarzem zmiażdżyła wszystkich chorych na depresję. Nie bierz L4, po prostu idź pobiegać!
Maja Bohosiewicz postanowiła wypowiedzieć się na temat depresji. Skomentowała wpis Mamy Psychiatry na Instagramie, która próbowała tłumaczyć obserwującym ją użytkownikom, że choroba ta może przyjmować różne formy, a wyjście na imprezę, wcale nie jest równoznaczne z gotowością do spędzenia ośmiu godzin w pracy. Do aktorki to jednak nie dotarło.
Maja Bohosiewicz wychodzi z założenia, że jeśli ktoś ma depresję, powinien leżeć w łóżku w piżamie i płakać w poduszkę. Jeśli z tego powodu jest jeszcze na zwolnieniu lekarskim, to w ogóle musi zamknąć się w domu i nie pokazywać się, ani tym bardziej nie uśmiechać. Aktorka ma jednak pecha. Bo swoim zdaniem podzieliła się publicznie w mediach społecznościowych, w czasach kiedy zarówno psychiatrzy, jak i sami zainteresowani od dawna walczą o odczarowanie choroby ze szkodliwych mitów.
Maja Bohosiewicz skomentowała bowiem post Moniki Tucholskiej, lepiej znanej jako Mama Psychiatra. Opisała ona sytuację jednej ze swoich pacjentek, która podczas pobytu na L4 wyjechała w góry i zamieściła zdjęcie w mediach społecznościowych z tego wyjazdu. Efektem takich działań było wezwanie na kontrolę zwolnienia przez ZUS. Aktorka stwierdziła, że nie zaakceptowałaby takiego zachowania u swojego pracownika.
Mama Psychiatra tłumaczy, że depresja nie musi oznaczać ciągłego leżenia w łóżku
Mama Psychiatra zamieściła swój post z ostrzeżeniem dla każdego, kto podczas zwolnienia wybrałby się na wycieczkę lub jakąś imprezę i zdjęcia z nich zamieścił w mediach społecznościowych. Autorka wpisu zaznacza, że wyjazd czy kilkudziesięciominutowe wyjście nijak ma się do możliwości spędzenia ośmiu godzin w pracy. Maja Bohosiewicz wie jednak swoje i wychodzi z innego założenia. Napisała ona bowiem:
Jeśli ktoś jest w stanie wygrzebać się na imprezkę urodzinową, to z pewnością poradzi sobie w pracy. Pisze to Maja - osoba, która leczy się na depresję lękową od 8 miesięcy. Każdy kij ma dwa końce - i jeśli ktoś bierze L4 to rozumiem, że fizycznie nie jest w stanie pojawić się w biurze. Jeżeli jest w stanie ubrać się, umalować i uśmiechać przy torcie to z pewnością poradzi sobie w pracy.
Pomijam już fakt, że Maja Bohosiewicz uznała zamieszczone przez Mamę Psychiatrę zdjęcie ilustracyjne, za fotografię, do której odnosiła się autorka wpisu. To jest nieważne. Ważne jest to, że aktorka równie dobrze mogłaby kazać ludziom z depresją iść pobiegać, aby przestali się źle czuć. Jej komentarz utrzymany jest w takim właśnie tonie. Dlatego użytkownicy Instagrama postanowili ją wyjaśnić.
Maja Bohosiewicz kolejny raz udowadnia jak "świetnym" jest pracodawcą.
Pod postem Mamy Psychiatry rozpętała się istna burza. Wiele osób w komentarzach wypomniało Mai Bohosiewicz, jak to swego czasu szukała do swojej firmy niewolnika, a nie pracownika. Teraz ponownie bowiem udało jej się pokazać, jak "wspaniałym" jest pracodawcą:
Część komentujących zwróciła aktorce uwagę, że nie jest psychiatrą i próbowała tłumaczyć, że nie każdy przechodzi depresję tak samo:
nie wydaje mi się, żebyś była psychiatrką i posiadała wystarczającą wiedzę, aby pisać coś takiego. Poza tym rozumiem, że skoro Ty tak przechodzisz depresję to każdy musi przechodzić tak samo?
szukała już niewolników do swojego obozu pracy, wiec jej opinia wcale mnie nie zaskoczyła. Wstrętna baba
Pani Maju przykro mi gdy czytam takie komentarze. Z tego co kojarzę nie jest Pani specjalistka w dziedzinie psychiatrii, żeby tak pewnie opisywać skutki choroby. Ja czuje się osobiście dotknięta Pani komentarzem. I powiem Pani jedno człowiek to nie maszyna.
Użytkownicy Instagrama wcale nie odkrywają Ameryki przed Mają Bohosiewicz. W końcu od lat w przestrzeni publicznej mówi się o różnorodnych formach depresji. Jak widać, wciąż nie do wszystkich to dociera.
Depresja może przyjmować różne formy
Już od dłuższego czasu psychiatrzy i osoby cierpiące na depresję próbują odczarować chorobę ze szkodliwych stereotypów. W przestrzeni publicznej mówi się, że nie musi ona polegać na ciągłym leżeniu w łóżku. Zmagają się z nią również osoby aktywne i uśmiechnięte. Wystarczy wspomnieć o samobójstwie Robina Williamsa czy otwarcie o niej mówiącego i śpiewającego Chestera Benningtona.
Tym samym przykładów jak podstępna i różnorodna jest depresja nie brakuje. A jednak ludzie ciągle nie biorą tego pod uwagę i każą kupować odpowiednie ciuchy, aby się z niej wyleczyć. Wypowiedź Mai Bohosiewicz pokazuje, że jeszcze długo będziemy musieli mierzyć się z podobny "ekspertami" od tej choroby. A przecież w tym wypadku aktorka mogła po prostu przeczytać ze zrozumieniem komentowany post.