REKLAMA

Masz depresję? Nie martw się, doktor Masłowska ma na to radę: wystarczy, że kupisz T-shirt z napisem „lecz się”

Na nic kampanie edukujące społeczeństwo w kwestii zaburzeń psychicznych, na nic alarmujące statystyki o rosnącej liczbie samobójstw. Polska marka odzieżowa właśnie postanowiła zarobić hajs, reklamując swoje produkty jako „antidotum” na depresję.

medicine kampania reklama depresja dorota maslowska
REKLAMA
REKLAMA

„Przygotujcie się na TERAPIĘ jakiej jeszcze nie było!” — grzmi slogan promujący polską markę odzieżową. Czy po serii kampanii społecznych dotyczących depresji i nerwic może być coś smutniejszego, niż firma usiłująca zarobić na „heheszkach” z zaburzeń psychicznych? Okazuje się, że tak — tym czymś jest fakt, że w kontrowersyjnej reklamie Medicine udział wzięła Dorota Masłowska. Tak, TA Masłowska.

Masz depresję? Kup sobie T-shirt z napisem „lecz się”

Po latach badań, prób i testów – wreszcie pojawi się – prawdziwa terapeutyczna kolekcja MEDICINE: innowacyjne ubrania, które wywierają diametralny wpływ na funkcjonowanie i samopoczucie. Ubrania, które leczą!

— czytamy na profilu polskiej marki modowej.

A to nie koniec, bo wpis został opatrzony filmikiem, w którym mężczyzna skarżący się na „wypalenie, pustkę i smartfonozę” udaje się do lekarza, gdzie słyszy od sympatycznej pani doktor (w tej roli — o zgrozo — Dorota Masłowska), że antidotum na jego problemy jest terapia. I nie, wcale nie chodzi o sesje u psychoterapeuty — lekarka proponuje pacjentowi... ubrania wspomnianej marki:

Medicine — uśnieża ból istnienia

— mówi z uśmiechem na twarzy Masłowska, wręczając mężczyźnie T-shirt z napisem „lecz się”.

I nie, fakt, że słówko „uśmierza” zamieniono na „uśnieża”, wcale nie sprawia, że akcja jest mniej żenująca i szkodliwa.

Medicine tłumaczy się „kreacją artystyczną”, ale to nie wystarczy

Kontrowersyjny wpis został opatrzony klauzulą mówiącą o tym, że „informacje oraz film reklamowy mają charakter wyłącznie fikcyjny, służący kreacji artystycznej”. A nie, to spoko. Nie ma problemu, Medicine. Ale zaraz — wróć. Jest problem i to bardzo poważny.

Ja rozumiem, slogan od lat reklamujący markę, czyli „Everyday therapy” (ileż to już słodko-gorzkich żartów na ten temat krąży wśród moich znajomych ze studiów psychologicznych i nie tylko), zobowiązuje. Tylko że to, co wypada w gronie znajomych i bliskich sobie osób, niekoniecznie wypada popularnej marce, której butiki znajdziemy niemal w każdym centrum handlowym w Polsce.

Oferowanie ubrań jako antidotum na „ból istnienia” jest niczym innym jak sprowadzeniem tematyki zaburzeń psychicznych do poziomu mema (albo nawet gorzej, bo firmie nie chodzi tylko o rozbawienie odbiorcy, ale zarobienie konkretnych pieniędzy).

Wydawałoby się, że po kampaniach społecznych informujących o tym, jak rozpoznawać symptomy depresji, co mówić, a czego nie mówić osobom przeżywającym kryzys emocjonalny, a wreszcie — po fali oburzenia (słusznego), która zalała akcję „Nie świruj, idź na wybory”, Polacy w końcu coś zrozumieli. Cóż, Polacy może i tak, ale polskie firmy? Niekoniecznie.

Depresja to nie żart. To prawdziwy dramat osób chorujących i ich bliskich

Hej Medicine, wiecie co? My, jako psychoterapeuci, w swojej ofercie mamy terapię "bólu istnienia". Ale zamiast ciuchów zalecamy wsparcie psychiatry i odpowiednio dobranych leków. A i tak czasem okazuje się, że to nie uśmierza bólu od razu, bo to droga trwająca tygodniami, a nawet latami. Bo depresja to nie żart. Może dopaść i tych w oversizowym t-shircie z ekstra printem, i tych zawiniętych tygodniami w kołdrę. Naprawdę nikt, NIKT z ekipy złożonej z samych cenionych nazwisk nie zorientował się, że claim "everyday therapy" można zinterpretować w spocie inaczej, lepiej?

— czytamy w komentarzu pod reklamą zamieszczonym przez Instytut Pomocy Profesjonalnej.

Akcja firmy bulwersuje tym bardziej, że wzięła w niej udział ceniona pisarka, Dorota Masłowska. Tak, ta sama Masłowska, którą znamy z ciekawej, uważnej na wnętrze człowieka literatury i empatycznych wpisów w mediach społecznościowych. I chyba właśnie jej udział w tym skandalu jest w całej historii najbardziej przykry:

Czekam na kolekcję od Was, która leczy raka

— napisał pod postem Medicine inny pisarz, Maciej Marcisz.

No dzień dobry. Mnie też jest po ludzku przykro. Jako człowiekowi z depresją, jako człowiekowi, który promował Waszą odzież i jako człowiekowi, który robił to w dobrej wierze, bo lubił Waszą markę. I jak patrzę na te disclaimery, że spoko, że to jest kreacja artystyczna, to myślę sobie co trzeba mieć w głowie, żeby wmawiać ludziom mówiącym Wam "hej, chyba dostaliście jakiegoś zbiorowego zaćmienia" że NIE MAJĄ DYSTANSU A TO PRZECIEŻ TYLKO REKLAMA. Nie no spoko, goła baba reklamująca blachodachówki to przecież też tylko reklama. Nawet nie jest mi w sumie przykro. Ja się chyba wstydzę po prostu.

— dodaje pisarka Małgorzata Halber (która nota bene kilka dni temu udzieliła Markowi Sekielskiemu szczerego wywiadu na temat alkoholizmu i problemów DDA, czyli Dorosłych Dzieci Alkoholików).

Dlaczego Masłowska powinna przeprosić za udział w kampanii

Z ciekawości weszłam na facebookowy fanpage Doroty Masłowskiej, w nadziei, że zastanę tam jakieś dementi albo chociaż ślad uzasadnienia (choć tego raczej nie da się obronić), dlaczego zdecydowała się na udział w tak — nie zawaham się użyć tego określenia —niehumanitarnej inicjatywie.

Niestety, nic nie znalazłam na ten temat — tak jakby w ogóle nic się nie wydarzyło. Mimo wszystko liczę na to, że pod wpływem głosów psychologów i psychiatrów (a także „zwykłych” Polaków wkurzonych kampanią) autorka w końcu przejrzy na oczy i przeprosi.

REKLAMA

W idealnym świecie powinny paść nie tylko przeprosiny (zarówno ze strony pisarki, jak i samej marki), ale również honorarium, które Masłowska pobrała za udział w akcji powinna przeznaczyć na jedną z fundacji pomagającym osobom z zaburzeniami psychicznymi. To samo dotyczy firmy, która mogłaby wesprzeć np. psychiatrię dziecięcą (która w naszym kraju totalnie leży, o czym specjaliści alarmują od lat) i stosunkowo niskim kosztem wyjść z kryzysu wizerunkowego, a przy okazji zrobić coś dobrego. W końcu skoro już i tak zrobiło się o Medicine głośno, dobrze by było podzielić się zyskiem — głównie z tymi, w których tą akcją uderzono.

Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj serwis Rozrywka.Blog w Google News.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA