„To był kop prosto w brzuch. Robisz coś 40 lat, wydaje ci się, że robisz to uczciwie […] i w ciągu jednej nocy rozstaję się z programem” — mówi Marek Niedźwiecki o swoim odejściu z Trójki.
Po aferze wokół radiowej Trójki, Marek Niedźwiecki niechętnie opowiadał o jej kulisach. Dziennikarz skupił się na prowadzeniu swojego bloga, tworzeniu podcastów i planowaniu wakacji:
Chcę żyć, chodzić na bazarek, kupować pomidory, pichcić kotlety mielone
— mówił na antenie Radia Nowy Świat w pierwszym wywiadzie, którego udzielił od maja.
Nie jest też jasne, czy Marek Niedźwiecki wróci za radiowy mikrofon:
W tej chwili jestem już jestem w takim stanie, że mogę mówić przez radio. Jednak nie wierzę w życie pozaradiowe. Ale nie mam jeszcze takiej potrzeby żeby podejmować takie decyzje, dałem sobie czas na odpoczynek. Nie podejmuję jeszcze żadnych decyzji
— mówił w RNŚ.
Dziennikarz był też gościem Onet Rano, gdzie opowiedział o swoich odczuciach w związku z odejściem z Polskiego Radia i o tym, czy planuje powrót do eteru:
Rozstałem się z radiem, nie wiem, czy na zawsze czy na krótko, na razie to 3 miesiące
— powiedział w rozmowie z Odetą Moro.
Śniło mi się radio. Wierzę w życie radiowe. Myślę, że wrócę do radia
— dodał Niedźwiecki.
„Nie mam pretensji do Kazika’
To był taki kop w brzuch prosto. Robisz coś 40 lat i wydaje ci się, że robisz to dobrze, uczciwie, szczerze i tak to jest ocenianie. Bo przecież nie da się ukryć, że byłem jednym z tych filarów Trójki w ostatnich latach i potem nagle w ciągu jednej nocy zostaje posądzony o to, że były jakieś machlojki
— wspominał Marek Niedźwiecki.
Jak zasugerował, w całej sytuacji najbardziej ucierpiał nie Kazik, którego piosenkę ocenzurowano, ale on sam, bo przypłacił aferę odejściem z pracy:
Miałem spotkać się z Kazikiem na urodzinach Hirka Wrony. Ale jest pandemia. na razie boję się takich spotkań. Radio zafundowało mu nieprawdopodobną reklamę, za którą musiałby zapłacić kupę kasy
— mówił w rozmowie z Onetem.
Nie mam do niego pretensji. Wcześniej nikomu nie przeszkadzały piosenki Kazika, ale teraz ja zostałem wylany
— komentował.
„Nie było lawiny propozycji”
Dziennikarz zdradził też, że po odejściu z Polskiego Radia, wbrew plotkom, jego skrzynka mailowa nie pękała od nowych ofert zawodowych:
Nie było lawiny propozycji, ja na taką lawinę nie czekam
— wyznał dziennikarz.
Jak zaznaczył, w najbliższym czasie planuje skupić się na przeprowadzce. Dziennikarz rozważa też wystawienie na licytację swojej pokaźnej kolekcji płyt. Całą rozmowę można obejrzeć niżej.
* Zdjęcie główne: YouTube/Onet Rano
Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj serwis Rozrywka.Blog w Google News.