Na VOD wpadł jeden z najlepszych horrorów tego roku. Widzowie krzywili się na nim z bólu

Horrorowo ten rok nie należał do najlepszych. Do pewnego momentu fani gatunku dostawali jedynie mdłe, czy wręcz żenujące produkcje pokroju "Przeklętej wody". To się zmieniło jakiś czas temu. W ostatnich miesiącach dostaliśmy przecież "Kod zła" ze świetną rolą Nicolasa Cage'a, a teraz do kin weszła "Substancja" - body horror tyleż seksowny, co obrzydliwy. Worek tych znakomitych filmów grozy otworzyła jednak "MaXXXine", która pojawiła się na wielkich ekranach całkiem niedawno, bo na początku lipca.

Fani horroru wyczekiwali "MaXXXine" od dawna i mieli wobec niej spore nadzieje. To w końcu finałowa odsłona trylogii Ti Westa, którą poprzedza "X" i jego prequel "Pearl". Poznajemy w niej historię ocalałej z masakry w tym pierwszym wymienionym filmie tytułową Maxine Minx. W branży porno osiągnęła ona już wszystko i teraz chce zrobić karierę w Hollywood. Udaje się więc na casting do nadchodzącego horroru. Rolę dostaje i wygląda na to, że jest na dobrej drodze, aby spełnić marzenia. Wtedy zaczynają jednak ginąć jej znajomi.

"MaXXXine" horrorem jest raczej przez afiliację, przynależność do trylogii Ti Westa. To raczej neonoir, w którym najpiękniej (prócz wcielającej się w główną rolę Mii Goth i Kevina Bacona grającego podążającego za nią detektywa) gra Los Angeles. W obiektywie kamery Eliota Rocketta miasto staje się wyjęte z sennych koszmarów (klimat thrillerów Briana De Palmy się kłania). Z jednej strony kusi swoją neonową powłoką, a z drugiej - obnaża przed nami swe obrzydliwe podbrzusze. Przez ten dualizm metropolii produkcja wciąga widzów niczym bagno.

Nie znaczy to jednak, że fani horroru nic tu dla siebie nie znajdą. W końcu reżyser chętnie sięga po tropy znane z giallo - brutalnych włoskich kryminałów. Przemoc jest więc eksplicytna. Pełno tu krwi i dewastowanych ciał. Ba! W jednej ze scen Maxine zostaje zaatakowana przez gwałciciela, któremu wymierza surową karę. Dosłownie zgniata mu jaja. Po kinowej premierze filmu, w sieci pojawiły się doniesienia o mężczyznach krzywiących się z bólu podczas oglądania tego właśnie fragmentu. Trudno się dziwić.

Na miejscu wydaje się stwierdzenie, że "MaXXXine" to film pulsujący jak otwarta rana. Reżyser składa w nim hołd kinu kasetowemu, przez co bardzo swojsko podczas seansu poczują się widzowie, którzy wychowali się w wypożyczalniach VHS. To czyste ejtisowe szaleństwo, zawierające w sobie wszystkie najważniejsze cechy produkcji z okresu rządów Ronalda Reagana. B-klasa wzniesiona do rangi A-klasy. Teraz zresztą możecie się o tym przekonać w zaciszu własnego domu.

Chwilę temu "MaXXXine" wpadła na platformy VOD. Na ten moment dostęp do filmu można jedynie wykupić. W zależności od platformy kosztuje on albo 39,99 zł albo 54,99 zł. Dużo? Szybko przekonacie się, że produkcja warta jest swojej ceny.

Więcej o horrorach poczytasz na Spider's Web: