REKLAMA

Obejrzałem horror, który Netflix próbuje ukryć przed Polakami. Warto było się nakombinować, żeby go włączyć

Żeby włączyć "Grave Torture", polscy użytkownicy Netfliksa muszą zmienić język w swoim profilu na angielski. Ten, skromny bo skromny, ale jednak wysiłek zostaje w pełni wynagrodzony. Indonezyjski horror potrafi bowiem przyprawić o gęsią skórkę.

grave torture horror netflix
REKLAMA

W czasie, gdy na czele Indonezji stał Suharto, twórcy chętnie sięgali po język ezopowy, aby serwować widzom filmy ku pokrzepieniu serc. Osadzali kolejne fabuły w czasach, gdy ich kraj znajdował się pod kolonialnymi rządami Holandii, a bohaterowie stawiający się zaborcy symbolicznie walczyli z panującym w kraju reżimem. Czerpiąc z hollywoodzkich wzorców, krytykę Nowego Ładu chętnie ubierali wtedy w płaszcz filmów akcji czy horrorów. W latach 90., kiedy zbliżał się już koniec władzy dyktatora, podejście to straciło swą nośność. Miłość do hollywoodzkich konwencji wciąż jednak tli się w reżyserach pokroju Joko Anwara, któremu ewidentnie marzy się, aby jego rodzima kinematografia odzyskała dawną świetność.

Parę lat temu Anwar postanowił stworzyć indonezyjską konkurencję dla MCU. Czując w sobie moc Kevina Feige'a nadzoruje teraz rozwój superbohaterskiego Bumilangit Cinematic Universe, które rozpoczęło się od jego "Gundali". Teraz produkuje kolejne odsłony franczyzy, samemu pozostając naczelnym reżyserem horrorów w swoim kraju. Ten status przypieczętował ostatnio zrealizowanym dla Netfliksa serialem "Joko Anwar: Koszmary i sny na jawie". Niedługo po premierze antologii, za sprawą "Grave Torture" ponownie ma okazję popisać się przed użytkownikami platformy swoją makabryczną wyobraźnią.

REKLAMA

Grave Torture - recenzja horroru dostępnego na Netfliksie

W "Grave Torture" Anwar bierze na tapet muzułmańskie przekonanie, że po śmierci człowiek staje naprzeciw dwóch aniołów, Munkara i Nakira, którzy zadają mu pytania o jego boga, proroka i wyznawaną religię. Osoby głęboko wierzące nie mają problemu z odpowiedziami. Jeśli jednak ktoś nie żył według nauk Islamu, czeka go surowa kara. Przewidziana nie tylko dla jego duszy, ale, przynajmniej w filmie, również złożonego w grobie ciała.

Grave Torture - Netflix - horror

Pewnego dnia do małej, rodzinnej piekarni przychodzi zamachowiec-samobójca, który twierdzi, że udało mu się nagrać odgłosy agonii martwego człowieka. Zamierza więc się wysadzić, aby umrzeć jako męczennik i bez problemu odpowiedzieć na pytania Munkara i Nakira. W wyniku wybuchu giną właściciele biznesu, osierocając dwójkę dzieci. Sita i Adil zostają wysłani do szkoły z internatem. Dziewczyna jest zdeterminowana, aby obalić wierzenia w istnienie mściwych aniołów.

Przyjęty przez Anwara punkt wyjścia rozbudza apetyt na film w stylu "Martyrs", w którym rozważania teologiczne służyły Pascalowi Laugierowi, do - nazywajmy rzeczy po imieniu - epatowania przemocą. W "Grave Torture" również nie brakuje krwawych atrakcji, bo zobaczymy tu chociażby jak kobieta dosłownie traci swoją twarz. Choć fragment ten potrafi zszokować, należy go raczej potraktować jako przystawkę do dania głównego. Bo brutalne szaleństwo ma się na dobre rozkręcić dużo później, w ostatnim akcie filmu. Końcowe 20 minut to prawdziwy horrorowy odjazd. Aż żal wtedy za gardło ściska, że indonezyjski reżyser nie pokusił się, aby cała produkcja tak właśnie wyglądała. Mimo to nie ma sensu narzekać, bo wcześniej twórca dostarcza porządnej dawki rozrywki w zupełnie inny sposób.

Dorosła już Sita pracuje jako pielęgniarka w domu spokojnej starości, w którym czai się na najbardziej grzeszną osobą z jaką miała w swoim życiu styczność. Z pomocą brata po śmierci mężczyzny zamierza spędzić noc w jego grobie, aby pokazać nagranie udowadniające, że z jego ciałem nie stało się nic złego. Rozwijając swoją opowieść, Anwar nieraz się powtarza. Stosuje triki znane już ze "Sługów diabła". Nie są najbardziej finezyjne, ale wciąż okazują się skuteczne. Rezyser serwuje nam bowiem kilka jump scare'ów, dbając, aby nie niszczyły klimatu. W ten sposób w "Grave Torture" ważniejsza od przemocy staje się atmosfera niepokoju.

To film bardzo stylowy. Anwar lubuje się w przytłumionych barwach. Na ekranie dominuje więc wypłowiały brąz, który zahacza wręcz o sepię. Dzięki temu w trakcie seansu można się poczuć, jak przy przeglądaniu albumu ze starymi zdjęciami. Narzucona przez reżysera estetyka nie jest pustym zabiegiem. Ma konkretne zadanie do spełnienia. Przekłada się na dziwaczność produkcji. Przedstawiane wydarzenia okazują się, z braku lepszego określenia, creepy. Nawet zwykłe śpiewanie nad ciałem zmarłego mężczyzny potrafi tu wywołać dreszcze.

"Grave Torture" ma oczywiście swoje niedociągnięcia. Momentami chciałoby się, żeby było bardziej dynamiczne, bo zdarzają się tu niepotrzebne dłużyzny. Całość okazuje się jednak intensywnym doznaniem filmowym. Z opium dla ludu Anwar zmienia bowiem religię w katalizator koszmarów. Prawi w ten sposób co prawda kazanie, ale potrafi przekonać do swoich racji lepiej niż najbardziej charyzmatyczny duchowny.

Więcej o horrorach poczytasz na Spider's Web:

"GRAVE TORTURE" OBEJRZYSZ NA NETFLIKSIE PO ZMIANIE JĘZYKA NA ANGIELSKI:
Netflix
GRAVE TORTURE
Netflix
  • Tytuł filmu: Grave Torture
  • Rok produkcji: 2024
  • Czas trwania: 117 minut
  • Reżyser: Joko Anwar
  • Aktorzy: Faradina Mufti, Reza Rahadian, Widuri Puteri
  • Nasza ocena: 7/10
  • Ocena IMDB: 6,9/10
REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA