Jeden z najciekawszych filmów superbohaterskich wbija na Netfliksa. Nie, to nie Marvel ani DC

Nietrudno zauważyć, że z Netfliksa na moment schodzi teraz para. W ostatnich tygodniach atakował nas przecież głośnymi premierami. W ostatnich dniach najważniejszą z nich był "Problem trzech ciał", czyli nowy serial twórców "Gry o tron". David Benioff i D.B. Weiss (z Aleksandrem Woo na dokładkę) zamienili klimaty fantasy na science fiction. Produkcja jest bowiem adaptacją głośnej chińskiej powieści, a platforma nie żałowała na nią pieniędzy. Jeśli jeszcze tego widowiska nie widzieliście, macie trochę czasu, żeby je nadrobić.

W nadchodzącym tygodniu będzie parę premier Netflix, ale najciekawszą z nich okazuje się film, który pojawi się na platformie na licencji. "Glass" jest bowiem produkcją superbohaterską, ale nie jedną z tych, do jakich przyzwyczaił nas Marvel do pary z DC. Zapomnijcie więc o Kapitanie Ameryce i Supermanie. U M. Night Shyamalana trykociarze nie są tak prostolinijni.

Więcej o ofercie Netfliksa poczytasz na Spider's Web:

To nie tak, że "Glass" nie jest częścią żadnego uniwersum. W końcu mówimy tu o finale trylogii M. Night Shyamalana, zapoczątkowanej jeszcze w 2000 r. (czyt.: kiedy reżyser potrafił jeszcze robić filmy, a nie próbował tylko czarować swoją manierą). A wtedy przecież pejzaż kina superbohaterskiego rysował się zupełnie inaczej niż dzisiaj. Jeszcze nie udało się wszystkim zmyć niesmaku po "Batmanie i Robinie", a saga "X-Menów" dopiero startowała.

W "Niezniszczalnym" M. Night Shyamalan rozkładał superbohaterski mit na części pierwsze. Posiłkował się przy tym narracjami znanymi z samych komiksów i nie miał budżetu w wysokości setek milionów dolarów. Mimo to film wciąż zachowuje swoją świeżość. Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że ogląda się go znacznie lepiej niż ostatnie dokonania Marvela i DC.

Do swojego superbohaterskiego uniwersum M. Night Shyamalan powrócił wiele lat później. Właściwie dopiero scena po napisach wskazuje, że "Split" ma coś z "Niezniszczalnym" wspólnego. W drugiej części trylogii superbohaterszczyzna reżysera bowiem nie interesuje. Opowiada on już historię psychopaty o mnogiej osobowości. I to właśnie z nim(i) w "Glass" przychodzi zmierzyć się znanemu z pierwszego filmu Davidowi.

"Glass" odważnie bawi się motywami współczesnego kina superbohaterskiego. Staje się wręcz jego satyrą - zwodzi widzów na manowce, obśmiewając gatunkowe klisze. W temacie dzisiejszej, zdominowanej przez trykociarzy, popkultury ma nam zresztą mnóstwo ciekawych rzeczy do powiedzenia. Znowu - nie może pochwalić się wysokim budżetem, więc angażuje ciekawą opowieścią.