Lista, na której zebraliśmy najlepsze seriale Netflixa z 2023 roku, to dowód na to, że i tym razem serwis dostarczył subskrybentom sporo solidnych produkcji. Już niemal trzy czwarte roku za nami - ani się obejrzymy, a nadejdzie czas podsumowań. Zamiast czekać do grudnia, postanowiliśmy zacząć sporządzać listy serialowych perełek już teraz. Na pierwszy ogień idzie streamingowy gigant!

Najlepsze seriale na Netflixie w 2023 roku to lista wcale nie tak skromna, jak wielu z was mogłoby przypuszczać. Narzekania na streamingowego giganta to właściwie norma, a jednak popularny serwis regularnie dostarcza subskrybentom wcale niemało udanych filmów czy produkcji odcinkowych. Jasne, przy zalewie masowo generowanych paździerzy łatwo je przeoczyć, warto jednak pozostać sprawiedliwym. W 2023 roku na Netfliksie pojawiło się naprawdę sporo świetnych seriali. Dziś wybierzemy te najlepsze.
Netflix: najlepsze seriale 2023. TOP 10
Poniższy ranking uwzględnia produkcje odcinkowe różnych gatunków - wyprodukowane, koprodukowane lub dystrybuowane na wyłączność przez platformę Netflix. Jest to, rzecz jasna, ranking subiektywny, wato jednak odnotować, że każdy z poniższych tytułów cieszył się ciepłym przyjęciem widzów i krytyków na całym świecie.
Spis treści:
"Awantura" ("Beef") to serial od studia A24 z nominowanym do Oscara Stevenem Yeunem w roli głównej oraz, w moim skromnym odczuciu, najlepszy sygnowany nazwą streamingowego tytana odcinkowy tytuł 2023 roku. Oto dwoje sfrustrowanych życiem i obcych sobie czterdziestolatków o mały włos unika kolizji. Żadne nie chce odpuścić i przeprosić, co sprawia, że ten początkowo łatwy do zażegnania konflikt stopniowo przybiera na sile. Od tej pory pracownik fizyczny Danny i kobieta sukcesu Amy raz po raz odgrywają się na sobie, opracowując coraz to bardziej wyszukane i bezwzględne koncepcje zemsty. Wciągająca, zgrabnie groteskowa i wybitnie zagrana opowieść o gniewie i starciu klas.
Interesująca, angażująca i przyjemnie rozrywkowa, bezpretensjonalna sensacja - idealna na wieczór dla widzów, którzy potrafią wybaczyć logiczne niedostatki, jeśli tylko sama historia okaże się wystarczająco ciekawa. Popularny w USA książkowy oryginał opowiada o młodym agencie FBI i idealiście, który musi powstrzymać rosyjskiego kreta w Białym Domu, by ocalić Stany Zjednoczone Ameryki Północnej przed katastrofalną w skutkach zdradą. Ten thriller polityczny był porównywany do wczesnych powieści Johna Grishama i Davida Baldacciego. Serial Netfliksa uderza w podobne tony, okazując się godną adaptacją.
Po ataku na brytyjski okręt zawodowa dyplomatka Kate Wyler obejmuje stanowisko ambasadorki USA w Wielkiej Brytanii. Z czasem na jaw wychodzą kolejne informacje dotyczące zamachu, wprawione w ruch polityczne mechanizmy generują nowe konflikty, a tytułowa urzędniczka musi się wykazać - zarówno umiejętnościami zawodowymi, jak i partnerskimi. Oto fenomenalny geopolityczny thriller zmiksowany z... portretem małżeństwa, które swój najlepszy okres ma już za sobą, ale wciąż jeszcze walczy. Przemyślana i diabelnie przykuwająca do ekranu rzecz.
Sto jeden procent Refna w Refnie - jeśli jego poprzednie dzieła za bardzo się wam dłużyły, do "Kowbojki" nawet nie siadajcie. Jakkolwiek warto. Dość wtórnych narracji, koniec klisz - oto sztuka do przeżywania, doświadczania, oglądania, mniej zaś do rozumienia. Forma kosztem treści? Jasne, choć jeśli odrobinę się postaracie, znajdziecie tam odrobinę "swojego" sensu. Rzecz absolutnie zjawiskowa, która wynagradza cierpliwość odbiorcy.
Podszyty delikatnym horrorem brytyjski serial to naprawdę świetna odtrutka na nieco przesadnie polegające na sprawdzonych, ale wyświechtanych gatunkowych schematach produkcje! Oto grupka zblazowanych dzieciaków pobiera na swoje smartfony pewną intrygującą aplikację - obiecuje ona zmienić ich życie. Zwykły algorytm? Niezupełnie. Program wydaje nastolatkom polecenia, które z czasem stają się coraz dziwniejsze. Wkrótce tytułowe "Red Rose" okazuje się przerażającym szantażystą, który wymusza na małolatach wykonywanie coraz to bardziej niebezpiecznych, potwornych zadań. Niegłupi, odświeżający thriller, który połyka się na maksymalnie dwa posiedzenia. Esencja jakościowej rozrywki tego typu.
Emitowany od sierpnia 1998 roku oryginał, który rozgrywał się w latach 70., doczekał się dwustu odcinków zamkniętych w ośmiu sezonach - i cieszył się dużą popularnością. W końcu Netflix zdecydował się reanimować sitcom stacji Fox, osądzając akcję w "Różowych latach 90.". I wyszło naprawdę fajnie. Ewidentnie nikt nie miał tu ambicji wprowadzania rewolucyjnych zmian - to bardzo bezpieczny twór, który, rzecz jasna, w sporej mierze bazuje na nostalgii, ale nie szczuje nią na każdym roku. Każdy z występów starej gwardii ma sens i wypada bardzo naturalnie; twórcy zręcznie lawirują między opowieścią o młodych i dla młodych, a wątkami o starszych - i przeznaczonymi dla starszych widzów. To, co najlepsze w oryginale, działa też i tutaj.
Problemy zdrowotne zmuszają krytyczkę kulinarną do przemyślenia swojego imprezowego stylu życia. Postanawia więc prowadzić się zdrowiej - jaką mordęgą by to nie było. To jedna z ambitniejszych tegorocznych produkcji serwisu, która absurdalną komedię miksuje z dramatem. Ogląda się to świetnie, a poza tym ma też do powiedzenia coś bardziej refleksyjnego; pochyla się, zastanawia, pyta, nie szuka prostych odpowiedzi. Netflix dawno nie dał swoim subskrybentom tytułu w tym stylu.
2. sezon komiksowej adaptacji przypadł mi do gustu bardziej niż "jedynka". Nowa odsłona pozwala widzom bardziej się przejąć; chwilami staje się dość brutalnym postapokaliptycznym dramatem, który przywołuje najpotworniejsze prawdy o tym, co dorośli potrafiliby zrobić w tak trudnych czasach. Co więcej, ułatwia zawieszenie niewiary. Złoty środek, który w "jedynce" gdzieś odpłynął, teraz został osiągnięty. Piękne to wszystko, momentami urocze i ciepłe, a czasem - kontrastowo - niepokojące. Nie tak, jak materiał źródłowy, ale potrafi dowalić.
Nowy "Heartstopper" to dosłownie jeden z najbardziej akuratnych i najczystszych portretów tego, co to znaczy być nastolatkiem. Skrupulatnie bada przeszłość, pragnienia i bolączki kolejnych postaci, eksplorując najróżniejsze aspekty dojrzewania. Imponuje szczerością. A mimo rezygnacji z usilnego udoroślenia i uniegrzeczniania, nie infantylizuje - młodzi ludzie są tu zazwyczaj świadomi siebie i swoich uczuć (albo starają się je rozgryźć), nawet jeśli nie do końca wiedzą, jak je wyrazić. Urocza i wartościowa perełka.
"Jeszcze nigdy..." aż do samego końca pozostało serialem dla nastolatków, który zgłębia różne obszary ludzkiej natury znacznie lepiej i bardziej wnikliwie, niż wiele z założenia poważniejszych dramatów. Nie obraża niczyjej inteligencji, zręcznie łącząc formułę sitcomu ze świetnym nakreśleniem i zrozumieniem psychologii postaci. Produkcja wciąż daje swoim bohaterom przestrzeń na popełnianie wiarygodnych błędów oraz rozwoju z nich wynikających. Doskonałe zamknięcie świetnej propozycji dla widzów w różnym wieku.
Najlepsze seriale Netflix w 2023 roku
Poza tym wśród bardziej udanych tegorocznych serialowych premier serwisu wymieniłbym również:
- Zabić ból
- Zakłamane życie dorosłych
- Prawnik z Lincolna, sezon 2.
- Transatlantyk
- Cień i kość, sezon 2.
- Freeridge (spin-off "On my block")
- Ty, sezon 4.