"Pierwsza klasa" Amazona to lot pierwszą klasą z Riverdale do Londynu pełnego romansu i drogich obrazów
Termin około walentynkowy jest w kinie bardzo intensywny. Widzowie z każdej strony zalewani są filmowymi propozycjami na spędzenie tego wyjątkowego dnia. Niektórzy pragną zagłębić się w skrajnie romantyczne historie, a niektórzy wolą obchodzić to święto w nieco innym, bardziej mrocznym klimacie. Oczywiście wszystko w granicach ekranu. Dla każdego znajdzie się coś dobrego, jednak „Pierwsza klasa” to tytuł stworzony z myślą o osobach, które preferują raczej ten pierwszy z wyżej wymienionych wariantów. Najnowsza produkcja Amazona to szybka podróż z miasteczka Riverdale do Londynu. Po stolicy Anglii i Wielkiej Brytanii oprowadza widzów sama Camila Mendes.
Romans rozkwita wśród dzieł znanych malarzy, a towarzyszą mu aukcje opiewające na setki milionów dolarów. Brzmi jak świat idealny, nieskażony trudami rzeczywistości. Jednak jest to jedynie otoczka, w której znajduje się główna bohaterka „Pierwszej klasy”. Jej miejsce jest w piwnicy wielkiego świata, skąd desperacko szuka ucieczki. Czy współczesny Kopciuszek ma szansę na szczęśliwe zakończenie? Filmowi twórcy nieraz pokazali, że wszystko jest możliwe.
Pierwsza klasa Amazona to klasyczna opowieść o artystycznej miłości
„Pierwsza klasa” przedstawia kilka intensywnych dni z życia Any – młodej stażystki w domu aukcyjnym, która po ukończeniu studiów z zakresu historii sztuki, próbuje znaleźć swoje miejsce w świecie, gdzie pieniądze są ważniejsze od ludzi. Jest to dla kobiety środowisko, mówiąc delikatnie, ciężkie, ponieważ podczas nauki skupiała się na emocjonalnym podejściu do dzieł sztuki. Na swoim nowym stanowisku jest jedynie popychadłem w rękach wpływowych osób, dla których dzieła słynnych malarzy to przede wszystkim potencjalny zysk. W takich warunkach zaufać może jedynie swojej pokaźnej artystycznej wiedzy i zawodowej intuicji.
Więcej na temat produkcji Amazona czytaj na łamach Spider's Web:
Ana zostaje zauważona przez swoją szefową Claire Dupree, która w typowy dla siebie sposób, czyli nonszalancko i z wyższością, zaprasza ją na służbowy wyjazd do Londynu. Stażystka poznaje w samolocie Williama, a to spotkanie stanowi początek serii kłamstw i ukrywania swojego prawdziwego „ja”. Czy jest to historia rodem z „Kopciuszka”? Jest. Czy przy okazji mamy do czynienia z jej bardziej uwspółcześnioną wersją? Owszem. Nie świadczy o tym jedynie artystyczna oprawa, która wyróżnia „Pierwszą klasę”. Film jest także opowieścią o dążeniu do upragnionego celu, ale nie kosztem innych ludzi. Mówi o tym, że czasami „nietypowe” podejście do pracy, w której standardy oraz wymagania wręcz duszą, może być tą właściwą drogą ku rozwojowi. W tym samym czasie najnowszej produkcji Amazona jest bardzo blisko do klasycznej i przewidywalnej historii o miłosnych zawirowaniach. To połączenie ma jednak w sobie coś urokliwego, co czyni „Pierwszą klasę” dobrym filmowym wyborem na walentynkowy wieczór.
Prosto, ale przyjemnie
„Pierwsza klasa” przyciąga uwagę również ze względu na obsadę aktorską. Za niektórymi gwiazdami widzowie z pewnością zdążyli się już stęsknić. Główna rola przypadła tutaj Camili Mendes, którą szersza publika kojarzy głównie z serialu „Riverdale”. Na ekranie można także zobaczyć ukochaną ciocię May z filmu „Spider-Man: Bez drogi do domu”, czyli Marisę Tomei we własnej osobie. Aktorka wciela się w postać bezwzględnej, ale też momentami tak przerysowanej, że aż zabawnej, dyrektorki domu aukcyjnego, w którym to pracuje stażystka. Trzeba przyznać, że w tej odsłonie sprawdziła się bardzo dobrze, tworząc swoją obecnością klimat rodem z „Diabeł ubiera się u Prady”.
Najnowszy tytuł Amazona jest zatem filmem prostym, ale zaskakująco przyjemnym. Przypadnie do gustu fanom i fankom romansu z odrobiną intrygi, ale też osobom, które lubią filmowe opowieści o wspinaniu się zarówno po drabinie społecznej, jak i po szczeblach kariery zawodowej. Co może być zaskakujące – na szczycie znajduje się nie dołączenie do tzw. wyższych sfer, ale samodzielność i pełna autonomia. „Pierwsza klasa” mimo klasycznej otoczki ma w sobie coś więcej. Trzeba się tylko przyjrzeć temu z bliska.