REKLAMA

Piotr Cyrwus zrywa z łatką Ryśka z „Klanu”: „nikt nie ma prawa obrażać mnie za to, co gram”

„Kiedyś myślałem, że aktor nie powinien wypowiadać się na tematy polityczne. Zmieniłem zdanie” — mówi Piotr Cyrwus w rozmowie z Wirtualną Polską.

piotr cyrwus ryszad lubicz klan kariera teatr film
REKLAMA
REKLAMA

Piotr Cyrwus, znany szerzej jako Rysiek Lubicz z serialu „Klan”, a ostatnio również za sprawą ról w filmach „W lesie dziś nie zaśnie nikt” Bartosza M. Kowalskiego i „Hejtera” Jana Komasy, udzielił Wirtualnej Polsce obszernego wywiadu. Aktor stwierdza w nim m.in., że podziwia „kolegów z branży, którzy wchodzą w polemikę na tematy polityczne”:

Kiedyś myślałem, że aktor nie powinien wypowiadać się na tematy polityczne. Zmieniłem zdanie. Powinien, bo jest obywatelem tego kraju i ma prawo do własnego komentarza

— przyznaje aktor.

REKLAMA

Kiedyś bym powiedział, że da się stać obok. Głównie po to, by kogoś nie urazić. W końcu do kina czy do teatru przychodzą ludzie o różnych poglądach. Tyle że nie da się przypodobać osobiście każdemu. Wydaje mi się, że musimy po prostu przestać mówić o dwóch stronach sporu i o tych pośrodku. Nie ma żadnego środka. Po jednej i drugiej stronie są wspaniali ludzie. Po obu stronach są też szuje. Im szybciej uwolnimy się od emocji politycznych, tym będziemy szczęśliwsi.

— dodaje Piotr Cyrwus w rozmowie w portalem.

Od poczciwego Ryśka z „Klanu” do cynicznego klechy z „W lesie dziś nie zaśnie nikt”

Mimo że Piotr Cyrwus rozstał się z postacią Ryszarda Lubicza z „Klanu” już prawie dekadę temu, rola ta odcisnęła wyraźne piętno na karierze aktora:

Ja się zaszufladkować nie dałem. Może dla niektórych odbiorców do tej pory jestem postacią z serialu TVP, ale ja, grając w tej produkcji, działałem na różnych innych polach. W Polsce jest też tak, że nie możemy się zaszufladkować, bo nie mamy takiej woli i w grę nie wchodzą wielkie pieniądze, dzięki którym moglibyśmy pozwolić sobie na wcielanie się tylko w jedną, charakterystyczną postać

— tłumaczy aktor.

Przed występem w tasiemcu miałem swoje wielkie role w teatrze i Teatrze Telewizji. Ten wymiar mojego występowania w serialu odkryłem dopiero, gdy od niego odszedłem

— dodaje.

Ostatnie lata pokazały, że Piotr Cyrwus to jedna z najciekawszych aktorskich „metamorfoz” polskiego kina — cudzysłów nie jest tu przypadkowy, bo wystarczyło uważniej śledzić karierę klanowego Ryśka, by przekonać się, jak wiele twarzy potrafi przybrać aktor. Wcale nie jest więc tak, że Cyrwus z dnia na dzień zdarł z siebie maskę Ryszarda Lubicza i poszedł w zupełnie innym kierunku, ale ta wielokierunkowość od zawsze była obecna w jego pracy — świadczy o tym m.in. bogaty dorobek teatralny aktora.

Niedawno aktor znowu pokazał się szerzej publiczności, m.in. za sprawą pierwszego polskiego slashera „W lesie dziś nie zaśnie nikt” Bartosza M. Kowalskiego, gdzie wcielił się w zdeprawowanego księdza.

Miałem opory, żeby przyjąć propozycję zagrania w tym filmie. Właśnie ze względu na tę rolę. [...] Zgodziłem się w sumie dla doświadczenia pracy z Bartkiem. A potem usłyszałem od jednej z widzek, że moja postać jest trzecim potworem w tym filmie

— wspomina Piotr Cyrwus.

„Mogę zagrać i lewicowego polityka, i prawicowego”

Niewiele wcześniej mogliśmy go obejrzeć również jako czarny charakter, tym razem w roli skorumpowanego polityka w filmie „Sala samobójców. Hejter”. Na pytanie dziennikarza o to, czy aktor nie bał się „zaszufladkowania” po jednej ze stron polskiego sporu politycznego, Cyrwus odparł:

Nie, nie bałem się. Jestem aktorem, taka praca. Mogę zagrać i lewicowego polityka, i prawicowego. Zagrałem złego, obleśnego księdza, ale i dwóch dobrych. W równaniu wychodzi, że nie da się mnie za bardzo przypisać do jednej czy drugiej strony.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA