„Ród smoka”: 2. sezon przerywa ciszę przed burzą. Rozpoczął się Taniec Smoków - recenzja
Równo dwa lata po premierze pierwszego spin-offu (a zarazem prequela) „Gry o tron” - czyli serialu pt. „Ród smoka” - doczekaliśmy się wypatrywanej niecierpliwie kontynuacji. 2. sezon otwiera trwający ponad godzinę epizod zatytułowany „A son for a son”, czyli „Syn za syna”. Jeśli mieliście obawy, pozwolę sobie je rozwiać: to naprawdę znakomite otwarcie.
OCENA
Trochę sobie na 2. sezon „Rodu smoka” poczekaliśmy - nie sposób już teraz jednoznacznie ocenić, czy ta cierpliwość zostanie wynagrodzona z nawiązką, ale 1. odcinek (jeszcze dziś powinniśmy otrzymać dostęp do kolejnych!) uspokaja, składając zarazem obietnicę kontynuacji równie angażującej, ekscytującej, wspaniale zrealizowanej i zagranej. Ryan Condal, Miguel Sapochnik i sam George R.R. Martin (autor cyklu „Pieśń Lodu i Ognia” oraz „Ognia i krwi”, kroniki rodu Targaryenów, na której fragmencie oparto nową produkcję) - twórcy serialu - zdążyli już przekonać odbiorców, że nie zamierzają popełniać błędów poprzedników i mają do zaoferowania coś znacznie lepszego, niż finałowe sezony „Gry o tron”. Rzecz jasna spora w tym zasługa po pierwsze bezpośredniego udziału Martina w projekcie, a po drugie faktu, że tym razem materiał źródłowy jest skończony i zamknięty, więc scenarzyści nie będą musieli dopisywać swojej autorskiej historii.
Wygląda na to, że wycofanie się Sapochnika nie zaszkodziło produkcji. Odcinek „Syn za syna” rozpoczyna się chwilę po tragicznym zdarzeniu z finału pierwszej odsłony, kiedy to Lucerys „Luke” Velaryon został rozszarpany przez Vhagar, której dosiadał Aemond Targaryen. Królowa Rhaenyra wyrusza ze Smoczej Skały, by odnaleźć niezbity dowód na śmierć syna - i odnajduje go pod postacią szczątek Arrax, które morze wyrzuciło na brzeg. Po powrocie do swojej siedziby córka Viserysa wydaje tylko jeden rozkaz: chce śmierci Aemonda Targaryena. Syn za syna. Tymczasem młody król Aemond napawa się władzą, a królowa Alicent wraz z ojcem i namiestnikiem, Ottem Hightowerem, wspólnie planują politykę wewnętrzną i zewnętrzną, która pomoże im wygrać rozpoczętą właśnie wojnę jak najsprawniej, przy jednoczesnej maksymalnej redukcji strat.
Ród smoka, sezon 2.: recenzja 1. odcinka
Trudno nazwać 1. epizod „ciszą przed burzą”, gdyż ta w gruncie już nadciągnęła, a na imię ma Rhaenerys. Jest to jednak w gruncie rzeczy odcinek nieśpieszny, stonowany i bardzo klarowny, w przeciwieństwie do niektórych partii poprzedniej serii, przy których widzowie często narzekali na masowe wprowadzanie kolejnych postaci i wątków oraz dezorientujące przeskoki w czasie. Jasne, twórcy znaleźli czas, by pokazać nam świat poza Królewską Przystanią czy pochylić się nad reprezentantami niższych warstw społecznych. Nie odwracają jednak uwagi od tego, co najistotniejsze: oto obie strony - Czarni i Zieloni - szykują się do wojny domowej, w której żądza zemsty, dawne urazy i szeroki wachlarz emocji nieraz przysłonią strategię, logikę i racjonalne, powściągliwe planowanie.
Serial bezbłędnie ilustruje głęboko uczuciowe, impulsywne i bezwzględne podejście do konfliktów i pałacowych intryg - właśnie to podejście sprawia, że jest on tak absorbujący i niepokojąco wiarygodny, nie tylko jak na standardy gatunkowego rodowodu. Opcje są przecież tylko dwie: zwyciężyć albo zginąć. „Droga do zwycięstwa wiedzie przez przemoc” - mówi do swej córki Hightower. Innej ścieżki nie ma. Widz nie ma wątpliwości, że jego sympatie i antypatie mogą jeszcze ulec transformacji, a i zbytnie przywiązanie do którejś z postaci może skończyć się jękiem zawodu, gdy ta w wyjątkowo barwny i brutalny sposób zostanie pozbawiona życia. Fronty będą się zmieniać; zawiążą się nieoczekiwane sojusze, a bliskie relacje zostaną zrujnowane przez oportunizm lub zwykłą zdradę. Ta gra jest pozbawiona zasad. Dlatego tak ekscytuje.
Czytaj więcej o Grze o tron w Spider's Web:
Odcinek pilotażowy, choć - jak wspominałem - nie skacze po tak wielu wątkach i nie pędzi na złamanie karku, skutecznie buduje napięcie, doskonale sprawdza się jako zapowiedź czegoś dużego, krwawego, spektakularnego. Co świetne, daje też artystom nieco większe pole do popisu, pozwalając na więcej zniuansowanych, bardziej powściągliwych występów.
Nie zabrakło tu również intensywniejszej, zapierającej dech w piersi sekwencji - końcówka epizodu adaptuje bowiem wątek pewnych dwóch mężczyzn, którzy wkradają się do zamku na polecenie Daemona Targaryena. Znający oryginał odbiorcy wiedzą, o kim i o czym mowa. Serial nie przeniósł tego fragmentu na ekran jeden do jednego, ale zgrabnie odtworzył to, co kluczowe. Zadziałało.
„Ród smoka” pozostaje gorzkim, pełnym bolesnych emocji dramatem, wnikliwie badającym starcie władzy z mądrością - to, jak często te dwie siły się wzajemnie wykluczają oraz tragiczne konsekwencje sytuacji, w których jedno nie idzie w parze z drugim. Dialogowo ostre jak brzytwa, wizualnie niezmiernie klimatyczne, aktorsko imponujące, całościowo - znakomicie napisane.
Ród smoka: premiera 2. sezonu już 17 czerwca w serwisie Max.