Najnowsza odsłona „Rozdzielenia” za nami. 2. sezon zakończył się trzęsieniem ziemi i trudno powiedzieć, do czego ono doprowadzi. Jedno jest pewne – twórcy wreszcie zdecydowali się wyjaśnić jedną z najważniejszych zagadek serialu.

Można chyba powiedzieć, że fani dostali to, czego chcieli. Ostatni odcinek 2. sezonu zatytułowany „Cold Harbor” rozwiązał kilka wątków i przede wszystkim doprowadził do spotkania Marka z jego żoną. Tego „zewnętrznego” Marka i tą „zewnętrzną” żoną. To jednak nie wszystko, bo dowiedzieliśmy się, co znajduje się w tajemniczym pokoju Cold Harbor. Serial rozwiązując stare zagadki, postawił nowe pytania.
Rozdzielenie - wyjaśnienie finału 2. sezonu: Marków dwóch
Chciałbym, żeby to nie umknęło, bo to jeden z najważniejszych wątków serialu. W finałowym odcinku 2. sezonu jesteśmy świadkami świętokradztwa. Obie świadomości Marka wchodzą ze sobą w dialog, ustalają wspólny plan i rozmawiają o swoich emocjach i robią to, jak równy z równym. To całkowite zaprzeczenie zasad korporacji Lumon. Rozdzielenie jako proces powstało właśnie po to, aby świadomości nigdy się ze sobą nie komunikowały, aby było od siebie jak najbardziej odseparowane. Co prawda w toku serialu mogliśmy obserwować szczątkową komunikację rozdzielonych świadomości, ale zawsze nadzorowało je czujne oko Lumon i nigdy nie była to komunikacja równorzędna – ostatnie słowo miał zawsze „outie”, „innie” był pozbawiony prawa do decydowania o sobie.
W ostatnim odcinku wszystko się zmienia. Mark musi porozumieć się ze swoją drugą świadomością i tym razem rozmowa również nie jest symetryczna, z tą jednak różnicą, że to jego „pracowa” wersja trzyma w ręku wszystkie karty – bez jego pomocy nie będzie dało się uwolnić Gemmy.
Dochodzi tu do wyjątkowej wymiany zdań, która jest jednym z najpiękniejszych momentów w serialu. Nie chodzi jednak tylko o to, że rozmowa jest nieskrepowana i że wreszcie dwie strony tej samej monety mogą się poznać, mogą się zobaczyć. Przede wszystkim Mark, który żyje tylko na terenie Lumon, po raz pierwszy tak intensywnie manifestuje, że żyje. Mówi on wprost, że jego życie jest równie istotne, co tego drugiego Marka. Bo właściwie dlaczego miałoby nie być?
Czym jest Cold Harbor?
Nie wiemy. To znaczy – nie mamy pewności, nad czym konkretnie pracuje Lumon, ale w kontekście tego, co ujawnił ostatni epizod, możemy już z pewną dozą pewności powiedzieć, że chodzi o wykreowanie nowego człowieka.
Przypomnijmy, że dział Marka pracował nad emocjami – te liczby, które wrzucane były do kubełków odpowiadały za emocje i w jakiś sposób powiązane były z Gemmą. Każdy z kubełków odpowiadał za inną wersję świadomości. Plików było 25, a więc być może kobieta ma aż 25 wersji stworzonych przez Lumon.
W odcinku „Chikhai Bardo” widzieliśmy bowiem, że każdy z pokoi, do których wchodziła kobieta był związany z jakimś typem bólu, czy to ból zęba po wizycie u dentysty, czy ręki po napisaniu setek życzeń. Za każdym razem kobieta była pytana czy coś czuje. Testy, które obserwowaliśmy dotyczyły przede wszystkim bolączek fizycznych. Ewidentnie Lumon sprawdza, że po przełączeniu między świadomościami, pozostają jakieś echa bólu lub traum.
Pokój Cold Harbor był o tyle wyjątkowy, że odnosił się wprost do traumy, jakiej doznała Gemma w świecie zewnętrznym, gdy straciła ciążę. Gdy wchodzi do tego pomieszczenia, na miejscu jest wszystko, co może przypomnieć jej o tym bólu – jest łóżeczko, takie jak to, które Mark kupił w oczekiwaniu na dziecko. W tle gra też numer I'll Be Seeing You Billie Holiday. Po co? Chodzi o to, aby pobudzić wspomnienia, żeby sprawdzić, czy oddzielona świadomość będzie pamiętała traumę Gemmy.
Bo proces rozdzielenia to nie tylko próba stworzenia idealnego pracownika, ale również usługa, która może pozwolić uniknąć bólu. W 1. sezonie poznajemy nawet kobietę, która poddała się tej procedurze, aby uniknąć trudów związanych z porodem. Być może pomysł rodziny Eaganów jest twórczym rozwinięciem tzw. hedonizmu epikurejskiego, czyli antycznej koncepcji życia tak, aby unikać bólu. Czy do tego właśnie dąży Lumon?
Co wydarzyło się w ostatnich minutach?
Gemma została uwolniona i wszystko wskazywało na to, że „pracowy” Mark postanowił współpracować ze swoją „zewnętrzną” świadomością. W ostatniej chwili decyduje jednak, że wybiera siebie, że wybiera Helly. To punkt zwrotny w całym serialu, bo świadczy o emancypacji młodszej świadomości Marka.
Do tej pory można było odnieść wrażenie, że świat przedstawiony serialu traktuje nowe świadomości, które powstały na skutek technologii Lumon, za coś dodatkowego, za sztuczne byty, które są nie tylko służebne wobec swoich właścicieli, ale też jako te, których życiem można swobodnie rozporządzać. Ucieczka do Helly świadczy jednak o tym, że to koniec z tego typu myśleniem, że każdy ma prawo do życia i szczęścia. Kiedy poznaliśmy naszych bohaterów w 1. serii byli oni niczym dzieci, mieli swoje charaktery, ale byli niewinni, nieporadni, społecznie niezręczni. Ich świadomość była bowiem od początku socjalizowana przez Lumon, które kształtowało ich na idealnych pracowników, tworząc im nowy dopasowany do biura system wartości, kodeks postępowania, a nawet reguły oparte o wymyślony system wierzeń.
Tylko że to już przeszłość, bo każdy z czwórki bohaterów uświadomił sobie, że jest samodzielnym bytem, że jest człowiekiem mającym prawo do własnego życia. I każde z nich, czy to Mark, czy Irvin, czy Helly, a nawet Dylan przeszli drogę do podmiotowości przez… miłość. Wszyscy pokochali i znaleźli w życiu nowy sens. Ten spreparowany przez kapitalistycznego molocha sztuczny świat pękł niczym zapałka, gdy starł się z pierwotną siłą miłości. Mark zrozumiał, że to jest coś, o co warto walczyć.
Jeśli podobał ci się ten tekst, to możesz chcieć przeczytać naszą recenzję 2. sezonu, a także sprawdzić, kiedy możemy spodziewać się kolejnej serii. A w oczekiwaniu na nią, zobacz seriale, które podobne są do "Rozdzielenia".