„Rozdzielenie”, sezon 2. - recenzja serialu Apple TV+. Teraz to już na pewno rzucisz pracę w korpo
Surrealistyczny thriller korporacyjny "Rozdzielenie" szturmem zdobył serca użytkowników Apple TV+. Na jego 2. sezon musieliśmy jednak czekać niemal dwa lata. Niestety? Raczej stety, bo przecież kto sieje ASAP, ten zbiera fakap.
OCENA
"Rozdzieleniem" Apple TV+ ugruntowało swoją pozycję dostarczyciela jakościowych treści, którą zdobyło już za sprawą "The Morning Show", "See", "Dickinsonem" czy nawet "Tedem Lasso". O ile do tej pory platforma proponowała produkcje o charakterze bardziej mainstreamowym, tak w tym wypadku pozwoliła sobie na artystyczne eksperymenty. Dzięki temu twórca i showrunner Dan Erickson zaserwował widzom opowieść z samego dna korporacyjnego piekła. Uprzedzając warszawiaków: nie, nie chodzi o Mordor.
"Rozdzielenie" zdobyło uznanie widzów i użytkowników Apple TV+ ze względu na unikalny koncept, nietuzinkową atmosferę i tematykę, jaką podejmuje. To opowieść z ducha antykorporacyjna, która zabiera nas do bliżej niesprecyzowanej rzeczywistości, gdzie firma Lumon za pomocą chirurgicznych metod rozdziela osobowość prywatną (outie) i zawodową (innie) swoich pracowników. Ci sumiennie wykonują swoje obowiązki, w zamian za owocowe czwartki, ewentualnie imprezę z goframi. Pewnego dnia zaczynają domagać się więcej. I rzucają prywaciarzowi wyzwanie. Zamierzają przeprowadzić rewolucję.
Rozdzielenie: 2. sezon - opinia o serialu Apple TV+
Już na samym początku 2. sezonu "Rozdzielenia" okazuje się, że do rewolucji wcale nie doszło. Pracownicy Lumon co prawda obudzili swoje zawodowe ja w świecie zewnętrznym, ale nie udało im się osiągnąć zakładanych celów. Zachowanie Helly (prywatnie córki prezesa) przykuło jednak uwagę mediów, przez co wybuchł mały skandal. Opinia publiczna zaczęła interesować się losem alterów, domagać się ich bardziej ludzkiego traktowania. Firma musi zmienić swoje podejście, ale najpierw prywaciarz zachowuje się, tak jak to prywaciarze mają już w zwyczaju: zwalnia niemal wszystkich, którzy za aferę odpowiadają. Na placu boju pozostaje tylko Mark i teraz domaga się, aby jego niekoniecznie młody, ale na pewno dynamiczny zespół powrócił. Nadzorujący piętro rozdzielenia pan Milchick zaskakująco szybko się na to zgadza.
Tak jak inne kontynuacje seriali, tak i 2. sezon "Rozdzielenia" charakteryzuje growth mindset. Dlatego po nieznośnym cliffhangerze wszystko wraca do punktu wyjścia w taki sposób, żeby teraz mogło być bardziej, szybciej i mocniej. Najpotężniejszym orężem w rękach Ericksona pozostaje tajemnica, którą bohaterowie próbują odkryć. Wciąż nie wiadomo, czym się tak naprawdę zajmują w ramach powierzonego im zadania Cold Harbour (nie zostaje to wyjaśnione przynajmniej przez sześć udostępnionych do recenzji odcinków). Ważniejsze jest to, co robią w międzyczasie. Mark krąży po korytarzach Lumonu w poszukiwaniu pani Casey, która jest uznaną za zmarłą żoną jego outie. Holly dziwnie się zachowuje, Irving tęskni do Burta, a innie Dylana w końcu poznaje żonę swojego zewnętrznego ja, co jest jednym z ustępstw, na jakie firma zdecydowała się pójść.
2. sezon "Rozdzielenia" rozwija dotychczasową mitologię świata przedstawionego i pokazują kolejne sposoby Lumon na manipulowanie swoimi pracownikami. Uśmiechy pana Milchicka stają się równie sztuczne i nieprawdziwe, jak jego zapewnienia o rezygnacji z permanentnej inwigilacji. Korporacja ciągle podnosi poprzeczkę swojego wyrachowania, bo podczas integracyjnego wyjazdu na łono natury, bohaterowie odkrywają szpiega w swoich szeregach. Akcja ciągle się zagęszcza i na pewno pędzi szybciej niż dotychczas. W ramach work-life-balance twórcy nie zapominają, że to z dynamicznej narracji, a unikalnego klimatu wynika fenomen ich opowieści.
Erickson ostrzy tu swój surrealistyczny pazur, dzięki czemu nowe odcinki są bardziej psychodeliczne od poprzednich. Minimalistyczne przestrzenie, wypełnione retrofuturystycznymi sprzętami, nigdy dotąd nie wydawały się tak złowieszcze. Wraz z bohaterami zaglądamy w ich nieodkryte dotychczas i zarazem najmroczniejsze zakamarki - poznajemy nieprzyjazne obcym zwyczaje mieszkańców wioski z kozami czy szukamy ciemnych korytarzy z rysunków outie Irvinga. Wszystko to zostaje nam podane ze znaną już ironią. Kto pracuje w korporacjach, ten się w cyrku nie śmieje, więc każdy żart, absurd i inny nonsens twórcy podają jak Yorgos Lanthimos - z kamienną twarzą.
Kolokwialnie mówiąc, 2. sezon "Rozdzielnia" trzyma poziom. Nie ma w nim co prawda efektu "WOW", jaki wywoływała wcześniejsza odsłona serialu, ale wciąż spełnia swoje zadanie. Ba! Ta satyra na korporacyjną rzeczywistość staje się coraz bardziej przerażająca i śmiać się z niej można co najwyżej przez łzy. Pokazuje, bowiem jak oczekiwania pracodawców i sposób ich egzekwowania rozmija się z prawdziwymi potrzebami pracowników. Rodzące się w ten sposób napięcie, choć wyolbrzymione w krzywym zwierciadle, okazuje się niebezpiecznie bliskie naszej rzeczywistości. Po seansie każdy korposzczur jak najszybciej będzie więc chciał rzucić robotę i wyjechać w Bieszczady.
Premiera 2. sezonu serialu "Rozdzielenie" 17 stycznia 2025 roku na Apple TV+.
Więcej o filmach i serialach Apple TV+ poczytasz na Spider's Web:
- Jeden z najlepszych seriali dekady dostanie 3. sezon. Prace już się rozpoczęły
- Ten film zrelaksował mnie po świętach. Ale wiem, że nie każdy go polubi
- Apple TV+: premiery w 2025 roku. Filmy, seriale, kontynuacje i nowości
- "Silos": ile sezonów? Showrunner zdradza, kiedy skończy się serial
- Ten film Apple'a był klapą w kinach. W streamingu pójdzie mu lepiej