REKLAMA

„Shazam!” odniósł sukces i dostanie dwa sequele. Wszystko, co musicie wiedzieć o bohaterze przed ich premierą

DC zanotowało nowe otwarcie swojego kinowego uniwersum dzięki premierze filmu „Shazam!”. Wyniki finansowe i reakcje widzów są tak pozytywne, że ogłoszono plany zrobienia aż dwóch nowych produkcji związanych z tym bohaterem. Wielu polskich widzów nie wie jednak, skąd w ogóle wziął się Shazam i jego popularność na Zachodzie.

shazam sequel
REKLAMA
REKLAMA

Superbohaterskie opowieści od kilkunastu lat stanowią jeden z najważniejszych segmentów amerykańskiej kinematografii. Swoich sił w tworzeniu filmowych adaptacji próbują niemal wszystkie wydawnictwa komiksowe z USA. Większość widzów zgodzi się jednak ze stwierdzeniem, że najlepsze filmy tego typu tworzy Marvel Studios. Po części wynika to z ogromu produkcji wchodzących w skład MCU. Im więcej filmów, tym słabiej pamięta się te, które zrobiły przeciętne wrażenie. Ale nawet mniejsze lub większe problemy Marvela nie miały przecież wpływu na jakość produkcji DC. A ta stała od pewnego czasu na niezwykle słabym poziomie.

Na szczęście na horyzoncie widać promyczek nadziei dla fanów Batmana, Supermana i innych herosów DC. Do kin trafił niedawno „Shazam!”, którego można bez wahania nazwać najlepszą od wielu lat superbohaterską komedią. Produkcja z Zacharym Levim w roli głównej doczekała się niezwykle pozytywnych reakcji zarówno od krytyków, jak i widzów, co w ostatnim czasie jest dużą rzadkością. Zarobiła też ponad 150 mln dol. w światowym box office w pierwszy weekend wyświetlania. Nie jest to może wynik tak imponujący jak najważniejszych filmów MCU czy produkcji z Batmanem, ale i tak robi wrażenie. Tym bardziej, że budżet „Shazam!” był dosyć skromny jak na współczesny obraz tego typu. A sam bohaterem nie jest zbyt dobrze znany poza USA.

Historia narodzin bohatera znanego obecnie jako Shazam jest niezwykle fascynująca. Mało kto wie, że pierwotnie nazywał się... Kapitan Marvel.

Nie, to wcale nie jest pomyłka. Nie chodzi również o tą samą bohaterkę, którą Brie Larson grała w niedawnym filmie Marvel Studios o tym tytule. Cała sprawa nie ma w sobie jednak nic z przypadku. Postać Kapitana Marvela zadebiutowała w 1939 roku w zeszycie Whiz Comics #2 publikowanym przez wydawnictwo Fawcett Comics. Od samego początku bohaterem tej opowieści był Billy Batson, nastoletni chłopak, który dzięki magicznym mocom przemienia się w potężnego herosa. Zestaw mocy postaci był zbliżony do tych posiadanych przez Supermana. Kapitan Marvel miał więc supersiłę, potrafił latać i poruszać się z ogromną prędkością.

shazam sequel
Okładka Whiz Comics #2

Komiksy z bohaterem były od samego początku olbrzymim sukcesem. W pierwszej połowie lat 40. zeszyty z Kapitanem Marvelem sprzedawały się nawet lepiej od tych z Supermanem. Oczywiście nie podobało się to osobom z wydawnictwa Detective Comics, dlatego już 1941 roku Fawcett Publications pozostał pozwany za naruszenie praw autorskich. Sprawa trafiła do sądu siedem lat później. Wyrok w pierwszej instancji był korzystny dla wydawcy Kapitana Marvela, ale to nie był koniec prawnych bojów między dwiema firmami.

W tym samym czasie sprzedaż komiksów superbohaterskich zaczęła zdecydowanie spadać i Fawcett Publications popadło w kłopoty finansowe. Przedstawiciele firmy (jak dzisiaj wiemy niesłusznie) uznali, że zainteresowanie tego typu historiami skończyło się na dobre. Dlatego postanowili nie kontynuować walki i w 1953 roku zawarli ugodę z Detective Comics. Fawcett zobowiązał się nigdy więcej nie publikować komiksów ze swoim bohaterem i zapłacić 400 tys. dol. zadośćuczynienia za nieprawomocne wykorzystywanie elementów postaci Supermana. Dzisiaj podobny proces byłby czymś nie do pomyślenia, bo wydawnictwa komiksowe bez przerwy od siebie ściągają, ale wówczas czasy były nieco inne.

W 1972 roku DC wykupiło prawa do postaci z opowieści o Kapitanie Marvelu. Ale (jak wiele razy w przeszłości) dało się wyprzedzić Marvelowi.

Konkurencyjna firma od 1967 roku wydawała komiksy z własnym Kapitanem Marvelem, który nie miał nic wspólnego z oryginalnym dziełem C.C. Becka i Billa Parkera z Fawcett Comics. Został jednak zarejestrowany jako znak towarowy. DC nie mogło więc publikować zeszytów z identycznie nazywającym się bohaterem. Dlatego postanowiono zmienić nazwę komiksu na „Shazam!” od słowa wypowiadanego przez Billy'ego podczas przemiany. Wydawnictwo podjęło desperacką próbę i z początku wydawało kolejne numery z podtytułem: „Oryginalny Kapitan Marvel”, ale po interwencji Marvela zaprzestało tej praktyki w obawie przed pozwem.

Dlatego premiera „Kapitan Marvel” i „Shazam!” w podobnym okresie nie jest raczej dziełem przypadku. Zwłaszcza że bohater oglądany obecnie w filmie czy nowych komiksach ma nadal bardzo wiele punktów wspólnych z oryginalnym Kapitanem Marvelem. Jednym z nich jest doktor Thaddeus Sivana - jeden z pierwszych przeciwników superbohatera - którego w „Shazam!” gra Mark Strong.

Również niektóre elementy rodziny Shazam (grupy dzieciaków zmieniającej się w bohaterów) zostały wplecione w fabułę produkcji, choć zainspirowano się także wersją postaci z New 52 DC. Wszystko to sprawia, że nowy film DC jest jednocześnie silnie powiązany ze złotymi początkami amerykańskiego komiksu i ma bardzo nowoczesną otoczkę. A ponieważ w tej szalonej mieszance zakochali się widzowie na całym świecie, to już potwierdzono prace nie nad jednym, a dwoma sequelami.

Billy Batson powróci w bezpośredniej kontynuacji swojej opowieści, a na horyzoncie jest też „Black Adam” z Dwaynem Johnsonem.

Na podstawie zakończenia „Shazama!” i medialnych doniesień można wywnioskować, że będą to dwa różne filmy. W pierwszym z nich superbohater będzie musiał zmierzyć się z połączonymi siłami doktora Sivany i całkiem nowego wroga (którego tożsamość zostaje ujawniona w scenie po napisach końcowych). Jak donosi portal Deadline, scenariusz sequela napisze ponownie Henry Gayden, a powrócić mają też reżyser David F. Sandberg i producent Peter Safran. Mało kto zdaje sobie sprawę, ale jednym z producentów wykonawczych nowego filmu DC był Dwayne „The Rock” Johnson. Aktor miał pierwotnie zagrać Black Adama, arcyprzeciwnika Shazama już w tym filmie, ale ostatecznie podjęto decyzję o rozdzieleniu tych wątków.

shazam sequel

Na swoim profilu na Instagramie Johnson zamieścił filmik, w którym podziękował widzom za gromadne pójście do kin. Opowiedział też o tym, że to on zdecydował o wycięciu wątku Black Adama z filmu (sama postać jest wspomniana jedynie pośrednio w krótkim flashbacku). Sukces „Shazama!” sprawił jednak, że film o starożytnym Egipcjaninie, którego skorumpowała ogromna moc, na pewno powstanie. I choć nie ma na razie potwierdzenia, że Billy Batson również się w nim pojawi, to obie postaci łączy niemal nierozerwalna więź. Mówi o tym zresztą sam „The Rock”:

REKLAMA

Wszyscy ci, którzy znają komiksy i mitologię Shazama, wiedzą, że jest połączony z Black Adamem. Nie mogę się doczekać grania tego antybohatera albo wręcz złoczyńcy. Pomysł na film o Black Adamie był ze mną od dziesięciu lat. Rozpoczniemy zdjęcia mniej więcej za rok. Jestem tym niezwykle podekscytowany - zdradził Dwayne Johnson.

Możemy więc być pewni, że Kapitan Marvel/Shazam będzie się pojawiał na wielkim ekranie jeszcze przez kilka następnych lat. Pozostaje mieć nadzieję, że planowane sequele będą stały na równie wysokim poziomie co oryginał. Biorąc pod uwagę, że przygotują je osoby mocno zaangażowane w tworzenie „Shazama!”, wydaje się to całkiem prawdopodobne.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA