Ludzie zaczynają doceniać science fiction od Apple TV+. Nareszcie, bo to świetny serial
Jeden z najnowszych seriali Apple TV+ niespodziewanie pobił konkurencję, czyli najchętniej oglądane produkcje większych konkurencyjnych serwisów. „Silos” - dzieło Grahama Yosta - okazał się najpopularniejszym serialem poprzedniego tygodnia. Sytuacja, w której tytuł Apple’a pobił hity Netfliksa czy HBO Max, nie należy do częstych.
Według nowego, opublikowanego przez Parrot Analytics badania popularności, największym zainteresowaniem w tygodniu 27 maja - 2 czerwca cieszył się... „Silos”. Tytuł od dłuższego czasu świetnie radzi sobie na liście TOP „Najpopularniejszych” w serwisie Apple TV+, spychając z niej jeden z najchętniej oglądanych seriali w swojej historii: „O jedno cię proszę”. O ile jednak thriller z Jennifer Garner okazał się - zaskakująco - jednym z nielicznych naprawdę kiepskich dzieł platformy, o tyle plasujący się tuż za „Tedem Lasso” „Silos” to kawał świetnego kina sci-fi.
W badaniu PA popyt jest obliczany na podstawie kombinacji badań konsumenckich, zaangażowania internautów w social mediach i danych dotyczących streamingu - „Silos”, pokonując „Fubar” Netfliksa i „Miłość i śmierć” HBO, czyli dwa najbardziej rozchwytywane tytuły - stał się przełomowym hitem.
„Silos” przyciągnął uwagę widzów mimo braku największych hollywoodzkich nazwisk w obsadzie. Popularność oferty Apple TV+ rośnie, a świetnie oceniane tytuły - słusznie - zachęcają do subskrybcji i seansu. Serwis zaczął już poniekąd słynąć z jakościowych sci-fi - „Fundacja”, „For All Mankind”, „Rozdzielenie” - i bardzo dobrze, bo z całą pewnością zasługują one na uwagę.
Czytaj także:
Silos: dlaczego warto obejrzeć ten serial Apple’a?
Tytułowy silos to ogromna konstrukcja, która sięga kilkaset pięter pod ziemię. Ocaleli ludzie żyją tam w społeczeństwie pełnym obostrzeń - nakazów, zakazów, sekretów, kłamstw - sądząc, że mają one ich chronić. Nie wiedzą, w jaki sposób się tam znaleźli ani kto zbudował olbrzymią budowlę. Nie mają pojęcia, dlaczego wszystko poza Silosem jest jakie jest i kiedy bezpiecznie będzie wyjść. Wiedzą tylko, że jeszcze nie teraz, bo na zewnątrz ma ich czekać jedynie śmierć. Co więcej, nigdy nie powinni mówić, że chcieliby wyjść - bo wówczas naprawdę będą musieli to zrobić. I nie będzie odwrotu.
Produkcja Apple’a zręcznie generuje szum - każdy kolejny odcinek odpowiada na pewne pytania, ale przy okazji zadaje kolejne, wzmagając zainteresowanie. Nie przytłacza natrętną ekspozycją, a mimo swej wielowątkowości i krążenia wokół wielu postaci, nigdy nie staje się nużący i trzyma opowieść w ryzach.
„Silos” to serial o zmieniającej się narracji (i tak na przykład pilot wcale nie koncentruje się na postaci, która ostatecznie grać będzie pierwsze skrzypce) i złożonej tematyce. Przedstawiając mnogość charakterów i perspektyw, pozwala widzowi głębiej zanurzyć się w przedstawionym świecie, poznać więcej jego aspektów, a do tego nie czuć się prowadzonym za rączkę. Stopniowo odkrywamy historię i przeznaczenie Silosu, krok po kroku - nieśpiesznie, ale konsekwentnie - łączymy strzępki informacji w zwartą całość. Co ważne, scenariusz nie pozwala nam się dogonić, nie podaje nic na tacy, nie ułatwia snucia wniosków - jednocześnie nie komplikuje spraw na tyle, by nas zmęczyć, namieszać w głowach i zniechęcić do poszukiwań. Wzmaga ciekawość. A jakby tego było mało, dotyka wielu problemów (kontrola historii i przekazywania informacji, niezależność i prawo do zarządzania własnym ciałem, religia, lockdown). Poza tym całość wygląda świetnie i broni się solidnym składem aktorskim - na czele ze świetną Rebeką Ferguson. Warto.