Apple TV+ wystartował zaledwie trzy lata temu, a już dzisiaj możemy mówić, że wniósł sporo świeżości do świata telewizji i serwisów VOD. Które seriale platformy warto obejrzeć?
Apple TV+ to wyjątkowe zjawisko na scenie serwisów dostarczających treści w odcinkach. Amerykańska firma zainwestowała naprawdę duże pieniądze w swoje treści oryginalne i nie da się ukryć, że ta inwestycja się opłaciła.
Serwis przez kilka lat swojej działalności dostarcza produkcje dobre lub bardzo dobre, wpadki są naprawdę nieliczne. Dlatego postanowiłem zebrać w mojej opinii najlepsze produkcje w odcinkach, które są tam dostępne.
Czytaj także: Szukasz dobrego serialu komediowego? Ta platforma ma najlepsze
Najlepsze seriale Apple TV+: Terapia bez trzymanki
To coś dla fanów i fanek komedii nietypowych. Przy produkcji serialu pracował między innymi twórca „Scrubs”, który jest mistrzem timingu w komedii. Swoim absolutnie wyjątkowym ciepłem „Terapia bez trzymanki” (oryginalny tytuł to „Shrinking”) przypomina trochę inny wymieniony tu tytuł „Teda Lasso”. Fabuła opowiada o terapeucie, który sam potrzebuje pomocy, bo cały czas nie przepracował swojej żałoby po zmarłej żonie. Komedia od Apple’a wyróżnia się przede wszystkim kapitalnymi dialogami, atmosferą i wyjątkowo mądrym przekazem. A i oczywiście gra tam Harrison Ford.
Czytaj także: Nowy serial z Harrisonem Fordem to sztos. Dawno nie widziałem tak ciepłej komedii
Servant
Długo zastnawiałem się, czy w tym zestawieniu powinien znaleźć się serial Shyamalana. Dlaczego? Jest on bowiem bardzo nierówny. Pierwsze dwa sezony to świetny horror, pełen niepewności i wielu znaków zapytania. To jednocześnie opowieść, która w swoim centrum stawia ludzi i ich problemy, nie zaś zdarzenia nadprzyrodzone. Punktem wyjścia jest tu gigantyczna strata, chyba jedna z tych największych, mianowicie śmierć dziecka. Przy okazji jest to serial bardzo dobrze nakręcony, pełen mięsistych ujęć i wspaniale przemyślanych kadrów. Niestety, pod koniec 2. sezonu okazuje się, że tego nastroju nie da się utrzymywać w nieskończoność, a i dobre pomysły fabularne uleciały gdzieś po drodze. W kilku słowach: warto, ale do pewnego momentu.
Ted Lasso
Bez dwóch zdań „Ted Lasso” to ciągle otwarta księga, bo gdy ten tekst powstaje, nie wiemy jeszcze, jak wypadnie 3. Sezon. Jednak już w tym momencie możemy powiedzieć wprost, że to jeden z najcieplejszych seriali komediowych ostatnich lat. Tytułowy bohater zostaje zatrudniony jako trener AFC Richmond, brytyjskiego klubu piłkarskiego. Rzecz jednak w tym, że ów trener nigdy nie przygotowywał drużyny piłki nożnej, a nawet nie zna jej zasad. Wierzy jednak, że wszystko to da się nadrobić pozytywnym nastawieniem i dobrymi emocjami. Ogląda się to wspaniale, a powrót do każdego kolejnego odcinka jest niczym powrót do domu.
Czytaj także: Najlepszy piłkarz świata w popularnym serialu mówi po polsku. Co ma wspólnego z Lewandowskim?
The Morning Show
Jeden z tych pierwszych seriale Apple TV+, którymi platforma próbowała nas przekonać, że nie jest tylko przejściowym graczem na rynku VOD. Świetna obsada miała być (i w gruncie rzeczy cały czas jest) wizytówką serwisu. Na ekranie pojawiają się bowiem Jennifer Aniston, Reese Witherspoon i Steve Carell, ten ostatni w świetnej dramatycznej roli.
The Morning Show to serial zdecydowanie udany, świetnie pokazujący media w czasach #MeToo, z prowadzonym równorzędnie wątkiem transformacji przemysły medialnego i rozrywkowego. Choć produkcja złapała w połowie 2. sezonu zadyszkę i jej los stanął pod znakiem zapytania, to produkcja ma wrócić w trudnej do przewidzenia przyszłości.
Rozdzielenie
Ta produkcja w mojej opinii jest najlepszym serialem 2022 roku i jedynie „Andor” od Disney+ był w stanie choć zbliżyć się poziomu serialu Dana Ericksona. W tej opowieści nic nie jest oczywiste. Fabuła zabiera widza w nieodległą przyszłość, kiedy to opracowano technologię potrafiącą oddzielić świadomość tak, aby ta część umysłu, która pracuje, nie była obecna, gdy człowiek wraca do domu. Rodzi to bardzo wiele pytań dotyczących pracy, życie prywatnego, ale też człowieczeństwa jako takiego.
Czytaj także: Rozdzielenie" jest jak "The Office", ale dla geeków. To najlepszy serial, jaki widziałem w tym roku
Czarny ptak
To opowieść o odkupieniu, ale też jeden z popularnych w ostatnich latach seriali więziennych. Główny bohater odsiaduje długi (bo dziesięcioletni wyrok) i w pewnym momencie dostaje szansę na jego skrócenie. Wszystko, co musi zrobić, to zmusić jednego ze współwięźniów do zeznań. Władze podejrzewają go bowiem o zabójstwo kilkunastu nastolatek. To bardzo głęboki i przejmujący serial. Choć wspominałem tu o serialach więziennych, to w „Czarnym ptaku” więcej jest „Oz” niż „Orange is the New Black”.
Czytaj także: Musicie jak najszybciej zacząć oglądać "Czarnego ptaka". To może być najlepszy serial tego roku
Najlepsze seriale Apple TV+: For All Mankind
Zdecydowanie nie jestem fanem opowieści o historii alternatywnej. Te zwykle są albo nudne („Człowiek z wysokiego zamku”), albo intelektualnie leniwe („1983”) i choć często stoi za nimi niezły pomysł, to zwykle okazuje się, że prawdziwe wydarzenia są znacznie, znacznie ciekawsze. Są też produkcje bardzo płodne intelektualnie, które nie zamykają się w prostym „co by było gdyby…” ale właśnie zachęcają do dalszych pytań.
Takim serialem jest właśnie „For All Mankind”. Punktem wyjścia jest tu wyścig kosmiczny rozgrywający się w drugiej połowie XX wieku, z tą jednak różnicą, że to Rosjanie wygrali, jak się potem okazało, pierwszy etap, czyli postawili człowieka na Księżycu.