"Spider-Man: Bez drogi do domu" bije "Jurassic World" i "Króla Lwa". Polowanie na "Avatara" czas zacząć
W swoim najnowszych filmie Spider-Man staje do walki z takimi wrogami jak Zielony Goblin, Doktor Octopus czy Sandman. Nie powinno więc dziwić, że po takim przetarciu żaden przeciwnik w box office nie jest Pajęczarzowi straszny. "Spider-Man: Bez drogi do domu" właśnie prześcignął "Króla Lwa" i "Jurassic World", a ambicje ma nawet sięgające "Avatara". Pod pewnymi warunkami może mu się to udać.
Film "Spider-Man: Bez drogi domu" dawno temu stał się najbardziej dochodową produkcją w historii Sony Pictures, ale na tym jego licznik w box office wcale nie stanął. Widzowie wciąż tłumnie idą na zamknięcie trylogii Toma Hollanda i to pomimo trudnej sytuacji związanej z kolejną fazą pandemii koronawirusa. Zarobek z poprzedniego weekendu doprowadził najnowszy film Marvel Cinematic Universe do pobicia kolejnych rekordów osiąganych przez inne hollywoodzkie blockbustery.
"Spider-Man: Bez drogi do domu" właśnie stał się 6. najbardziej dochodowym filmem w historii. W ciągu trzech minionych dni udało się pobić wyniki nie jednej a aż dwóch głośnych produkcji sprzed lat. Pierwszą z nich jest (powszechnie krytykowany, ale chętnie oglądany przez dzieci) remake "Króla Lwa", a drugą, cieszący się niewiele lepszą renomą, "Jurassic World". Z tego powodu większość widzów raczej nie zmartwi fakt, że nowy "Spider-Man" wyprzedził akurat te tytuły. Wielu analityków wieszczy zresztą, że produkcja Sony i Marvel Studios nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.
"Spider-Man: Bez drogi do domu" zarobił już 1,69 mld dol. Nadal walczy o podium amerykańskiego box office.
"Król Lew" może się pochwalić wynikiem 1,66 mld, a "Jurassic World" zarobił dla Universal Pictures 1,67 mld. Przewaga "Spider-Man: Bez drogi do domu" nie jest więc wielka, ale w kolejnych dniach jeszcze urośnie. Jak podaje portal Variety, opowieść o walce Petera Parkera z największymi złoczyńcami jego alternatywnych wersji zajmuje obecnie 6. miejsce w globalnym box office i 4. miejsce na rynku amerykańskim. I tutaj pojawia się najciekawsza kwestia.
Zeszłoroczny hit Sony Pictures w tym pierwszym rankingu nie ma już żadnych szans poprawić swojej pozycji. Na czołową piątkę składają się produkcje, które zarobiły w kinach ponad dwa miliardy dolarów. Po kolei mowa o filmach "Avengers: Wojna bez granic", "Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy", "Titanic", "Avengers: Koniec gry" i "Avatar". W dobie COVID-19 podobne osiągniecie po prostu nie jest możliwe. Zresztą potencjał "Spider-Man: Bez drogi do domu" zwyczajnie nie był aż tak wysoki. Natomiast na gruncie Stanów Zjednoczonych sprawa wygląda zgoła inaczej.
"Spider-Man: Bez drogi do domu" zarobił w USA 721 mln dol., a "Avatar" tylko o 39 mln więcej.
Nie jest to wynik niemożliwy do pobicia. Wszystko będzie oczywiście zależało od dwóch kwestii: dalszego zainteresowania widzów i rozwoju pandemii. Wariant Omikron ostatnio rozluźnił jednak swój chwyt w Stanach Zjednoczonych, a linia nowych zachorowań się wypłaszczyła. To pozytywny sygnał. Co więcej, dotychczasowe wyniki "Spider-Man: Bez drogi do domu" w kolejne weekendy były częstokrotnie więcej niż analogiczne zarobki produkcji Jamesa Camerona. Zgarnięcie kolejnych 40 mln w następnych kilku tygodniach wciąż jest w zasięgu ręki. Kolejne na liście "Avengers: Koniec gry" (858 mln) i "Przebudzenie Mocy" (936 mln) mogą z kolei spać spokojnie.