Nie tylko „The Mandalorian” - przegląd seriali, filmów i książek w uniwersum „Star Wars”, na które czekamy
Co się dzieje teraz uniwersum „Star Wars”? Podsumowujemy wszystkie rozgrzebane projekty z Odległej Galaktyki, czyli seriale, filmy i książki.
Po sieci krążą memy, wedle których Pedro Pascal w stanie krytycznym trafił do szpitala. Powodem hospitalizacji aktora wcielającego się w Dina Djarina, czyli tytułowego bohatera serialu „The Mandalorian”, miało być to, iż… bolą go plecy, ponieważ na swych barkach musi dźwigać całą franczyzę „Star Wars” (czego dowodem może być pierwszy odcinek drugiego sezonu „Mandalorianina”).
Niestety nawet najwięksi fani „Gwiezdnych wojen” muszą się zgodzić, że w tym memie jest więcej niż ziarno prawdy.
Nie da się ukryć, że kurs, jaki obrała marka „Star Wars” pod egidą Myszki Miki, nie wygląda najlepiej. Filmy kinowe, które miały być kurami znoszącymi złote jaja, nie spełniły oczekiwań. Tak jak „Przebudzenie Mocy” było taką bezpieczną zagrywką, tak „Ostatni Jedi” spolaryzował fandom (i nic dziwnego). Na domiar złego domykający sagę „Skywalker. Odrodzenie” był pisany na kolanie. Dosłownie.
Czytaj też:
W zasadzie to mnie nie zdziwiło, że odrzucony scenariusz IX epizodu o tytule „Duel of the Fates” miał znacznie sensu niż film, który trafił do kin. Szkoda też, że chociaż spin-offy zapowiadały się dobrze, to po niezłym „Rogue One” pojawił się „Han Solo”, który okazał się klapą finansową i pogrzebał szansę na realizację trzeciego zapowiedzianego filmu oderwanego od sagi.
Przyszłość naszej ukochanej Odległej Galaktyki stanęła pod znakiem zapytania.
Jeszcze bym jakoś to wszystko przebolał, gdyby poza kinami było lepiej, ale nie jest — boli mnie, że np. twórca animacji w tym uniwersum nie rozumie, że „Moc tak nie działa”. Do całkiem niedawna miałem też za złe Disneyowi, że wybrał Electronic Arts na twórców gier na licencji „Star Wars”, skoro minęły już lata, a więcej obiecujących projektów skasowano niż doprowadzono do końca.
Czytaj też:
Nawet w przypadku książek i komiksów, dzięki którym tam naprawdę pokochałem „Gwiezdne wojny”, mamy tylko kilka niezłych pozycji, a nowy pozafilmowy kanon to jedynie popłuczyny po wspaniałym „Expanded Universe”. Na szczęście „The Mandalorian”, czyli pierwszy serial aktorski, okazał się nową nadzieją dla fanów i pomimo kilku obaw przywrócił wiarę w nadchodzące projekty — a tych jest całkiem sporo.
„Star Wars: Kenobi” — miniserial aktorski
Przez lata fani mieli nadzieję, że Ewan McGregor powróci jako Obi-Wan Kenobi w ramach kinowego spin-offa. Okazało się, że Disney przygotował nam coś potencjalnie lepszego, czyli limitowaną serię poświęconą właśnie tej postaci. Scenariusze co prawda trzeba było przepisać, a potem w pracy przeszkodziła pandemia, ale miejmy nadzieję, że serial pojawi się w 2021 roku.
„Star Wars: Cassian Andor” — serial aktorski
Disney słyszał, że fanom podobał się pierwszy spin-off sagi w postaci „Łotra 1”, więc szykuje nam… spin-off spin-offa. Diego Luna ponownie wcieli się w Cassiana Andora i pokaże nam jak wyglądało życie bohaterskiego rebelianta zanim poznał Jyn Erso, co jak wiemy doprowadziło do jego śmierci na powierzchni planety Scarif. Premiery spodziewamy się w 2022 roku.
Niezatytułowana produkcja Leslye Headland — serial aktorski
Wedle zapowiedzi serial, który stworzy Leslye Headland, będzie skupiał się na bohaterce „w innej linii czasowej niż pozostałe projekt z tego uniwersum”. Fani zastanawiają się, czy tą protagonistką będzie znana z komiksów archeolog Doctor Aphra, czy też Ahsoka Tano, która przeżyła aż do końca galaktycznej wojny domowej. Możliwe też, że będzie to zupełnie nowa postać.
„Star Wars: Bad Batch” — animacja
Oprócz seriali aktorskich możemy spodziewać nowej animacji dla najmłodszych. „Star Wars: Bad Batch”, bo taką nosi nazwę, to spin-off „Wojen klonów”, które to po latach niespodziewanie otrzymały finałowy sezon. To w ramach tych nowych odcinków „The Clone Wars” poznaliśmy jednostkę klonów ze złej partii, a premierę produkcji im poświęconej zaplanowano na 2021 rok.
„Star Wars: The High Republic” — książki i komiksy
Przyznam, że Disney mnie zaskoczył, gdyż cały projekt nazywany „The High Republic” eksploruje czasy, których nie opisywano nawet w „Expanded Universe”, czyli na 200 lat przed dotychczas wydanymi filmami. Już za rok dostaniemy w jego ramach kilka książek oraz komiksów, które będą się fabularnie zazębiały i nie zdziwię się, jak dojdą do tego seriale, filmy i gry wideo...
A co z filmami „Star Wars”?
Myszka Miki chwaliła się wieloma projektami, ale teraz tak naprawdę nie wiemy, które z nich doczekają się realizacji, a które pójdą pod nóż. Pomijając fakt, iż ostatnie filmy nie wypadły najlepiej i Disney uznał, iż pora iść w seriale, trwa pandemia, która zabija kina. Warto jednak przyjrzeć się nazwiskom, jakie się w tym kontekście do tej pory wymieniało:
- Taika Waititi, film — twórca bardzo ciepło przyjętego „Thor: Ragnarok”, który ma na koncie ostatni odcinek 1. sezonu „The Mandalorian”, ma nakręcić przynajmniej jeden film. Ze scenariuszem pomoże mu Krysty Wilson-Cairns;
- Rian Johnson, trylogia — jeszcze przed premierą ósmego epizodu Disney ogłosił, zapewne by uspokoić fanów, iż jego twórca nakręci trzy kolejne filmy. Nie zdziwię się, jeśli się z tego rakiem wycofa ze względu na oceny „Ostatniego Jedi”;
- Kevin Feige, film — kolejną osobą powiązana z Marvelem, która będzie miała swój wkład w uniwersum „Star Wars”, będzie sam ojciec MCU. Wiążę z tym projektem spore nadzieje, bo „Gwiezdne wojny” mogą się od niego sporo nauczyć.
Wiemy też, że film lub filmy w uniwersum „Star Wars” nakręcą twórcy „Gry o tron”, ale duet D&D najwyraźniej wyleciał (na szczęście!) po finale „Gry o tron”. Oprócz tego krążyły plotki, jakoby kontynuacji ma doczekać się „Solo” i rozważano spin-offy, których gwiazdami byliby Lando, Boba Fett oraz Yoda. Szanse na realizacje tych produkcji są jednak bardzo nikłe…
Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj serwis Rozrywka.Blog w Google News.
