Suits wróciło po przerwie, by wreszcie zauważyć słonia w salonie. Pocałunek, jaki Donna złożyła na ustach Harveya, wywołał niemałe trzęsienie ziemi. A to nie koniec zmartwień skaczących od kryzysu do kryzysu ambitnych nowojorskich prawników w garniturach.
OCENA
Suits miewało lepsze i gorsze momenty, ale jednego serialowi USA Network odmówić nie można: showrunnerom udało się wykreować bohaterów z krwi i kości. Interesujący są nie tylko sami w sobie. Z nieskrywaną przyjemnością oglądam tkaną latami sieć napiętych relacji, silnych i wątłych jednocześnie, pomiędzy pierwszoplanowymi postaciami.
W tekście mogą pojawić się delikatne spoilery z 11. odcinka 7. sezonu Suits.
Emocje w odcinku zatytułowanym Hard Truths sięgają zenitu.
Pierwszoplanowym wątkiem w epizodzie rozpoczynającym drugą część 7. serii Suits jest - bez zaskoczenia - relacja Harveya i Donny. Przed przerwą w emisji świeżo upieczona COO kancelarii Pearson-Specter-Litt złożyła na ustach swojego przełożonego i przyjaciela brzemienny w skutkach, egoistyczny pocałunek.
Żadnego z widzów chyba nie zaskoczyło, że ten gest zrobił w głowie głównego bohatera prawdziwe spustoszenie. Nie chodzi nawet o to, że wzbudził w nim jakieś długo tłumione uczucia. Harvey pozostaje w końcu w związku z Paulą, a zdrada w związku jest linią, której zarzekał się, że nie przekroczy.
Specter wplątuje się mimowolnie w matnię, a jego impulsywno-defensywna reakcja tylko go pogrąża.
Donna zagoniła go do narożnika. Harvey nadal nie nauczył się radzić z silnymi uczuciami. Musi jednak wziąć się w garść, bo jak na złość w firmie (jak zwykle) źle się dzieje. Razem z Louisem dwoją się i troją, by udało się uratować Jessicę. A jeśli nie jej dobre imię, to chociaż jej pieniądze.
Suits serwuje nam klasyczny już emocjonalny rollercoaster, który ciągnąć się pewnie będzie przez kilka odcinków. Strzały jednak już padły. Tym razem (chyba) nie obędzie się bez ofiar. Kancelaria musi pozyskać świeżą krew i poszukuje nowego starszego partnera. Wiemy jednak, kto nim (raczej) nie zostanie.
Już za moment czeka nas trudne rozstanie.
Od dawna nie jest tajemnicą, że dwójka bohaterów będących w serialu od samego początku nie wróci w 8. serii. Przed nami jeszcze tylko kilka odcinków, w których pojawią się Mike Ross i Rachel Zane. Ich wątek zakończy się najpewniej happy-endem, hucznym weselem i rezygnacją z pracy.
Meghan Markle wcielająca się w uwielbianą przez fanów bohaterkę niemal łamie czwartą ścianę, mówiąc słowa „ten ślub nastąpi szybciej, niż się spodziewamy”. Aktorka rezygnuje z kariery i zarazem roli, którą odgrywa od 7 lat, bo w prawdziwym życiu wychodzi za brytyjskiego księcia Harry’ego.
Mike zniknie z serialu Suits razem z Rachel.
Wcześniej można było się spodziewać, że protegowany Harveya zostanie finalnie starszym partnerem. Scenarzystom udało się w końcu zrobić z niego prawdziwego prawnika, chociaż wcześniej za swoje oszustwo trafił nawet do więzienia. Donna jednak rozwiewa wątpliwości zarówno widzów, jak i Harveya - to nie ma sensu.
Na szczęście rzucając Mike’a i Rachel na boczny tor, Suits szykuje nas na ósmy sezon bez tych postaci. Hard Truths udowadnia, że w Harveyu, Donnie i Louisie jest jeszcze tyle życia i energii, że nie ma co obawiać się uszczuplonej obsady. Nadal uwielbiam oglądać utarczki słowne w wykonaniu tych bohaterów.
Czytając swoje powyższe słowa, mam jednak wrażenie, że Suits zmieniło się w Modę na sukces.
W garniturach przez lata zdążyło się już opatrzyć i nawet nieco zestarzeć. Formuła powoli się wyczerpuje, a wiele zwrotów akcji widzowie mogą przewidzieć już z kilometra, ale pierwszy odcinek po przerwie nadal ekscytuje… i wzbudza emocje.
Coś w tym jednak jest, że od dawna pierwsze skrzypce grają w serialu relacje damsko-męskie i pewnie już częściej widujemy bohaterów serialu o prawnikach w sypialniach niż na salach sądowych. Nie mam z tym jednak większego problemu, póki ich perypetie są wciągające.
Oby tylko pozostałe epizody wieńczące 7. serię utrzymały poziom odcinka Hard Truths.