REKLAMA

Tak reaguje się na wycieki! Brawo Arcade Fire - posłuchajcie jednego z najbardziej oczekiwanych albumów 2013 roku

Dziwna sytuacja. Wielce wyczekiwany album "Reflektor" Arcade Fire oficjalnie wchodzi do sprzedaży w poniedziałek. Jednak dostać go można już gdzieniegdzie w Irandii i w Czechach, a z racji niesamowitego oczekiwania, w które wpadli fani, wczoraj wycieki i zgrane albumy poszukiwane były przez tysiące osób. Dziś w końcu się ukazały. Jak zareagowało Arcade Fire? Genialnie, tak, jak powinno zareagować!

Tak reaguje się na wycieki! Brawo Arcade Fire – posłuchajcie jednego z najbardziej oczekiwanych albumów 2013 roku
REKLAMA

Zamiast walczyć  przeciekami, Arcade Fire udostępniło pełny album w ramach jednego wideo na YoTube. Zespół położył przy okazji swoją stronę - zainteresowanie przekroczyło widocznie oczekiwania. Oto więc on - "Reflektor" w pełnej krasie:

REKLAMA

Moi faworyci po kilku przesłuchaniach? "I'ts Not Over (Oh Orpheus)", na wideo od 55:18 i "Normal Person" od 22:43. Materiał, który możecie zobaczyć pod dźwiękami to "Czarny Orfeusz", wariacja na temat mitu o Orfeuszu i Eurydyce z 1959 roku wyreżyserowana przez francuskiego reżysera  Marcela Camusa, a nagrana w Brazylii i tocząca się podczas... karnawału w Rio de Janerio. Ponieważ jednak "Reflektor" to niemal concept album inspirowany historią miłości antycznej pary, warto zacząć od przypomnienia sobie mitu o Orfeuszu i Eurydyce, historii wielkiej miłości i straty. Za Wikipedią: 

Orfeusz był znanym poetą, bo jego matka Kaliope była jedną z Dziewięciu Muz, która dawała poetom natchnienie. Potrafił grać na lirze, a jego muzyka nie tylko obłaskawiała najdziksze zwierzęta, ale również poruszała skały i drzewa, które słysząc ją, szły za nim.
Pewnego dnia Orfeusz został zaproszony na ucztę do Zeusa i tam poznał Eurydykę. Jakiś czas później pobrali się.

Aristajos, był bartnikiem, dobrym lekarzem i właścicielem winnic. Mówiono, że jest człowiekiem bardzo silnym. Kiedy zobaczył Eurydykę w dolinie Tempe, pośród ukwieconych łąk, zaczął ją gonić po tej pięknej i rozległej dolinie. Nie wiedział o tym, że Eurydyka jest żoną Orfeusza. Gdyby miał taką świadomość, zostawiłby ją i poszedł w swoją stronę. Kiedy Eurydyka uciekała ukąsiła ją żmija. Z tego powodu nimfa umarła.

Gdy Orfeusz dowiedział się o tym, śmiało wszedł do Tartaru, aby Eurydykę stamtąd zabrać. Oczarował swą muzyką Charona, który przewiózł go za darmo na drugi brzeg Styksu, oczarował Cerbera, który tylko skomlał przyjaźnie i łasił się, liżąc jego stopy, oczarował Erynie, które zasłuchane odłożyły swe bicze, dzięki czemu w Rejonie Kary przerwano męki, oczarował królową Persefonę do tego stopnia, że szepnęła mu tajne hasło umożliwiające dostęp do Jeziora Pamięci. Po jakimś czasie udało mu się oczarować nawet samego Hadesa, który zwolnił Eurydykę i pozwolił jej pójść za Orfeuszem z powrotem na ziemię.

Hades postawił przy tym jeden warunek: Orfeuszowi nie wolno oglądać się za siebie, póki Eurydyka nie znajdzie się na powierzchni ziemi w świetle słońca. Orfeusz ruszył więc naprzód podskakując ze szczęścia. Eurydyka szła za nim, lecz Orfeusz bał się, że Hades go oszukał i zapomniawszy o warunku, obejrzał się za siebie i na zawsze stracił Eurydykę, ponieważ zamieniła się w kamień.

Gdy Orfeusz pełen rozpaczy po stracie ukochanej dowiedział się o tym, że Zeus mianował swego syna Dionizosa bogiem olimpijskim, nie chciał mu oddawać czci twierdząc, że Dionizos nieodpowiednio się zachowuje i daje zły przykład ludziom śmiertelnym. Rozzłościł Dionizosa, który kazał menadom (były nimi zawsze pijane, młode kobiety), aby porwały Orfeusza. Menady porwały go, a że nie miał przy sobie swej liry – nie miał ich czym oczarować, więc bez żadnych ceremonii obcięły mu głowę i wrzuciły do rzeki, a zaraz po tym rozszarpały jego ciało.

Do głębi przejęte śmiercią Orfeusza – syna jednej ze swoich sióstr – Kaliope, Muzy pozbierały kawałki jego ciała i pogrzebały je u stóp Olimpu – dlatego po dziś jeszcze słowiki nucą tam piękniej niż gdzie indziej. Zaś głowa Orfeusza popłynęła śpiewając aż do morza, a po jakimś czasie rybacy wyłowili ją i pochowali na wyspie Lesbos. Zeus zezwolił, by Apollo umieścił lirę Orfeusza na niebie, gdzie znajduje się dotychczas tworząc konstelację Liry.

"Czarny Orfeusz" ewidentnie był inspiracją dla Arcade Fire i warto obejrzeć też ten nieco niepokojący, bardzo psychodeliczny film, w którym zmieniono wydarzenia, ale zachowano clue - Orfeusz traci Eurydykę. Odzyskuje ją na chwilę podczas tańca brazylijskich szamanów. Duch Eurydyki wchodzi w ciało starej kobiety, a Eurydyka mówi "Nie możesz się nigdy odwrócić i popatrzeć na mnie. Czy wystarczy ci moja miłość w postaci głosu?", na co Orfeusz odpowiada, że jego ramiona są puste i nie wytrzymuje - odwraca się, duch Eurydyki znika, a zrozpaczony Orfeusz ginie spadając z klifu, zepchnięty przez zazdrosną byłą narzeczoną, z ciałem Eurydyki w ramionach.

orfeu negro

Film jest niesamowicie psychodeliczny - celowo przesadzona gra aktorska, szaleńczy taniec, ogromny ładunek symboliki czy pięknie narysowane postacie, jak dzieciak-towarzysz Orfeusza Benedito czy Serafina, dodają mu niesamowitego smaku.

REKLAMA

To wspaniała, acz niepokojąca historia miłości, fatum, niecierpliwości, straty i zazdrości.

Po obejrzeniu "Czarnego Orfeusza" album "Arcade Fire" nabiera nieco innego wymiaru. Z nieco przeciętnego staje się pięknym dopełnieniem ponadczasowej, pełnej archetypów historii.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA