REKLAMA

Tani Amazon Prime to nie powód, żeby rezygnować z Netflixa i HBO GO. Wręcz przeciwnie

Tani Amazon Prime wystartował w tym tygodniu w Polsce. Najkorzystniejsza oferta brzmi jak miód na uszy serialowych maniaków - 49 zł za rok usługi, w tym 30 dni bezpłatnego okresu próbnego. Ale to nie powód, by rezygnować z Netflixa czy HBO GO. Dlaczego?

tani amazon prime w Polsce
REKLAMA

Amazon Prime na dobre wystartował w Polsce i to od razu z rewelacyjną ofertą. Teraz za korzystanie z usługi, w tym za Amazon Prime Video, zapłacimy 49 zł rocznie i dostaniemy 30 dni bezpłatnego okresu próbnego (można też wybrać ofertę za 10,99 zł miesięcznie, ale ta jest mniej opłacalna). Do tej pory użytkownicy Prime Video, czyli serwisu streamingowego z serialami i filmami, płacili 25,99 zł za miesiąc.

26 zł miesięcznie za Amazon Prime Video, 29, 24 lub 60 zł za Netflixa, którym ja nie dzielę się z nikim, 24,90 zł za HBO GO do tego np. YouTube Premium, bo nie da się korzystać już z tego serwisu z reklamami, jakiś streaming muzyczny i... robi się tego naprawdę sporo. Całkiem pokaźna sumka opuszcza co miesiąc nasze konto. Nic dziwnego, że użytkownicy decydowali się tylko na jeden serwis, który oglądali nałogowo, a potem ewentualnie przerzucali się na kolejny - takie opinie słyszałam choćby od członków swojej redakcji.

REKLAMA

Tani Amazon Prime - dlaczego warto?

Pół internetu, bo drugie pół jeszcze najwidoczniej nie słyszało, zachwyciło się nową ofertą Amazona i po raz pierwszy w ogóle zetknęło się z biblioteką Prime Video i Amazon Original, które do tej pory ignorowali. Serwis streamingowy Amazona nie cieszył się w Polsce popularnością - wielu zapalonych widzów seriali i filmów zgodnie twierdziło, że podobno nie ma tam co oglądać. Piszę "podobno", bo to wierutna bzdura. Wystarczy choćby wymienić "Fleabag", "Bosch", "Nine Perfect Strangers", "Red Oaks", "The Office", "Parks and Recreation", "Cruel Summer", "Transparent", "Modern Love", "Good Omens", "American Gods", "The Boys", "Mozart in the Jungle". To już jest oglądania przynajmniej na kilka miesięcy, a gdzie reszta? A gdzie filmy?

Te 49 zł za rok, a tak naprawdę za 13 miesięcy, to po prostu grosze i - jeśli masz finansowe możliwości oraz lubisz wiedzieć, co nowego w popkulturze - aż wstyd się zastanawiać, czy warto to brać. Warto, dwie latte z sojowym mlekiem mniej, a zyskujesz godziny rozrywki na dobrym i wysokim poziomie.

Nie można się jednak oszukiwać, że Amazon Prime Video jest tym samym co Netflix czy choćby HBO GO, które w ostatnich latach - zgodnie z zapowiedziami szefów - dostarcza częściej i więcej seriali oraz filmów. Prime Video nie jest tak naprawdę konkurencją dla Netfliksa, który jest najpopularniejszym serwisem także u nas, w Polsce i co miesiąc własną bibliotekę uzupełnia o dziesiątki produkcji (nierzadko wpada ponad setka tytułów w ciągu 30 dni). A teraz, wraz z nową tanią ofertą powinien być - paradoksalnie - konkurencją jeszcze mniejszą. Z prostego powodu - nowości w Amazonie pojawiają się zdecydowanie rzadziej, część zapowiadanych premier, o których dowiadujemy się z zagranicznych mediów, nie trafia do Polski, a samo biuro prasowe o ten streaming w Polsce nie bardzo dba, jeśli chodzi o regularne i pełne informacje dla widzów czy mediów.

To po prostu komplementarna usługa dla widzów seriali, a nie coś, czym zastąpimy sobie serwisy dostarczające regularnie rozrywkę, o których mówi się najgłośniej i najczęściej. Zwłaszcza, jeśli chcemy być na bieżąco i nie czuć się wykluczeni z popkulturowego grona. Czy chcemy, czy nie to Netflix i częściowo HBO GO, w zależności od bieżących premier (trudno porównywać popularność "Gry o tron" z dobrym, ale jednak mniej znanym serialem "Love Life") wyznaczają standardy. "Squid Game", "Dom z papieru", "Lucyfer", "Sex Education" czy nadchodząca premiera "Rodu Smoka" - to są tytuły, o których się mówi i będzie mówić. Czy Prime Video ma szansę na podobny sukces? Może premiera serialowego "Władcy Pierścieni" będzie takim momentem.

Tani Amazon Prime w Polsce
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA