REKLAMA

Jak tak dalej pójdzie, to The Last Jedi obejrzymy na YouTubie jeszcze przed premierą

Disney udostępnił właśnie kolejny spot promujący nowe Gwiezdne wojny. Smuci mnie, że Star Wars: The Last Jedi ma przed nami coraz mniej tajemnic. Obawiam się, że Ostatni Jedi podczas seansu już mnie niczym nie zaskoczy.

The Last Jedi Ostatni Jedi Star Wars Trailer
REKLAMA
REKLAMA

Uwaga! Tekst opowiada o materiałach promocyjnych filmu Star Wars: The Last Jedi. Mogą pojawić się tu spoilery nadchodzącego widowiska. 

Już niecały miesiąc pozostał do premiery The Last Jedi. Ósmy epizod gwiezdnowojennej sagi od tygodni jest intensywnie promowany przez Disneya. Gdy patrzę na kształt kolejnych materiałów wideo, to nie dziwią mnie ostre słowa reżysera filmu. Rian Johnson już w październiku sugerował fanom… omijanie szerokim łukiem wszelkich materiałów promocyjnych.

Disney zdecydował, że przerażenie w oczach Luke’a potęgą Rey zobaczymy na YouTubie, a nie w kinie.

Nowy 40-sekundowy fragment w serwisie YouTube zatytułowany został Tempt. Obserwujemy na nim szkolenie, podczas którego Rey prezentuje Luke’owi swoje zdolności. W klipie umieszczono kolejne sceny, których nie widzieliśmy jeszcze na poprzednich zwiastunach.

Tytuł wideo sugeruje, że Rey kusi ciemna strona Mocy. Już w poprzednim trailerze Luke mówił, że się boi - i najwyraźniej zapomniał mantrę Jedi, że strach prowadzi do gniewu, gniew do nienawiści, a nienawiść do cierpienia - ale teraz dowiedzieliśmy się, co konkretnie go tak przeraziło.

Nowy klip rozwija niesamowitą pod względem wizualnym scenę ze zwiastuna, w której Rey podnosi Mocą okruchy kamieni. Najwidoczniej wpadła w jakiś trans, a Luke krzyczy na nią z przerażeniem, by przestała. Najpewniej właśnie ten moment sprawi, że Luke przerwie szkolenie, a Rey opuści jego samotnię.

Takie sceny i takie zwroty fabularne nigdy nie powinny trafić do zwiastuna The Last Jedi.

Jeśli Disney nie przestanie dorzucać do zwiastunów nowych ujęć rzucających tak dużo światła na fabułę filmu, seans Ostatniego Jedi będzie już tylko formalnością. Nie znamy może zakończenia, ale z dostępnych już strzępków informacji i udostępnionych scen można wywnioskować aż nazbyt wiele.

Najbliższe trzy tygodnie internet będzie dla fanów, którzy wystrzegają się spoilerów, prawdziwym polem minowym. Lada moment pojawi się fabularny dodatek do gry Battlefront 2, który zdradzi sporo z fabuły The Last Jedi. Również w tym przypadku fani zostali ostrzeżeni, że nie powinni go uruchamiać przed seansem.

Disney nie potrafi robić trailerów - Ostatni Jedi to nie wyjątek.

Bardzo chciałbym się mylić, ale Rian Johnson nie nastroił mnie pozytywnie. Zapowiada się na to, że Ostatni Jedi dla osób, które śledziły medialne doniesienia i oglądały materiały promocyjne - czy to na YouTubie, czy to w telewizji lub w kinie - nie będzie zaskoczeniem.

Oczywiście jeśli film będzie dobry, to nie będzie miało to tak dużego znaczenia. Nie da się jednak ukryć, że daną scenę po raz pierwszy widz zobaczy tylko raz, a o wiele większe wrażenie zrobi na ogromnym ekranie kinowym niż oglądana kątem oka na ekranie telewizora lub w maciupeńkim okienku na smartfonie.

Nie pierwszy raz w trailerze pokazano zbyt dużo.

Jeszcze kilka lat temu zwiastuny były dość tajemnicze, ale ostatnie produkcje prowadzą jak po sznurku po fabule, jak było w przypadku Spider-Man: Homecoming. Film obejrzałem z przyjemnością, ale o zaskoczeniu nie było mowy.

REKLAMA

Tam samo do dziś nie mogę wybaczyć, że spotkanie Odinsona z Hulkiem w Thor: Ragnarok trafiło do trailera. Obawiam się, że w przypadku The Last Jedi będę miał podobne odczucia po seansie wobec sceny z dzisiejszego zwiastuna.

Chciałbym się mylić…

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA