Telewizja Polska w Wiadomościach „masakruje” Kingę Rusin. TVP wykorzystuje dziennikarkę, by skrytykować m.in. społeczność LGBT
#Rusingate trwa. Kiedy wydawać by się mogło, że afera związana z pooscarową zamkniętą imprezą, na której Kinga Rusin zrobiła sobie zdjęcie z Adele i upubliczniła je w sieci, a potem tłumaczyła, że nadwyrężenie zaufania innych uczestników zabawy, to insiderska dziennikarska robota, ucichła, wkracza Telewizja Polska.
TVP dostała 2 mld zł dofinansowania okraszone środkowym palcem Joanny Lichockiej wymierzonym nie tylko w opozycję, ale i we wszystkich Polaków. Ta sama Telewizja Polska „zmasakrowała” Kingę Rusin, odwołując się do ostatnich wydarzeń z pooscarowej gali, a więc opublikowania fotografii przez prezenterkę, na której widnieje ta we własnej osobie wraz z Adele. Zdjęcie z zamkniętego wydarzenia – a dokładniej tzw. „wyjątek proimprezowy” – na którym goście mieli nie używać telefonów, szybko zniknęło z sieci, a Rusin została skrytykowana za ten „wyciek” i infantylny opis sytuacji. Potem dostało się jej jeszcze raz, na dokładkę, ponieważ stwierdziła, że naruszenie prywatności gości imprezy było „materiałem insiderskim”.
We wczorajszym wydaniu Wiadomości jednym z tematów była właśnie Rusingate, a TVP podeszło do cichnącej afery tak, że rozpętało nową.
DWA
MILIARDY
ZŁOTYCH#TVPiS #Rusin #LektorTVP pic.twitter.com/uFEwzubOG0
— Dariusz Szczotkowski (@DSzczotkowski) February 16, 2020
Usunięty już z Instagrama post Kingi Rusin – który nie wiadomo, czy na niego wróci – został przeczytany na wizji, jakby pochodził z wideo Klocucha. Z tym wyjątkiem, że Klocuch jest zabawny, a autor materiału o Rusin – nie. Sugerowanie, że polska prezenterka była „pod wpływem”, a potem zwinny montaż i wypowiedź Piotra Zelta „pod wpływem emocji”, to jest nic. Potem jest jeszcze gorzej.
Telewizja Polska z wpadki Kingi Rusin, która, owszem, i według mnie coś o Polakach mówi, robi narzędzie do tego by... szerzyć propagandę.
Znalazło się miejsce na „ideologię LGBT” i olimpijkę Zofię Klepacką, którą „zła” Kinga Rusin skrytykowała, bo – powiedzmy sobie wprost – sportsmenka głosiła mowę nienawiści. Nie zabrakło i „złego” Borysa Szyca, który nie szczędził swego czasu słów w stronę Klepackiej, ale przecież nie można go brać na serio, bo – według Telewizji Polskiej – ma słabość do alkoholu i przynosi Polsce wstyd (!).
Kinga Rusin, Borys Szyc, Dorota Zawadzka zostali nazwani „pseudoelitą”, która wyśmiewa polskie rodziny i ich sytuację materialną.
Na celowniku TVP znalazła się też TVN. Telewizja Polska dobrała się do „ataków paniki” Filipa Chajzera i nieszczęsnego materiału o najprzystojniejszym mężczyźnie świata z Dzień Dobry TVN. We wspomnianym „reportażu” wyemitowanym w Wiadomościach słyszymy:
(...) to właśnie dziennikarze TVN często kreują się na strażników tolerancji, używając jak pałki hasła rasizmu czy antysemityzmu w sporze z Polakami, którzy prezentują inne wartości niż gwiazdy komercyjnej telewizji.
Droga TVP, Polacy są zatem tacy tolerancyjni, bo – do czego w swoim materiale się odwołujecie – nie naśmiewają się z gwiazd k-popu, czy są tak „tolerancyjni” jak Zofia Klepacka, która została wyniesiona na piedestał w tym niesmacznym wideo? Bo ani jedno, ani drugie prawdą nie jest. A ten powyższy cytat można zrozumieć bardzo opacznie, że Polacy to rasiści i antysemici. Taką prawdę chce nam przekazać z dumą „telewizja z misją”? Chyba, że to naprawdę – o zgrozo – może być prawda.
To naprawdę niebywałe, że Telewizja Polska wykorzystuje Kingę Rusin, aby dać upust niechęci, żeby nie powiedzieć nienawiści, do społeczności LGBT (swoją drogą, TVP, ktoś tam u was chyba nie ogarnął riserczu, bo pokazujecie, w związku z Rusin, zdjęcie Vogule Poland, pary gejów i dziennikarzy, którzy mocno związani są ze środowiskiem queer; nie uwierzę, że to celowe po „bohaterce Klepackiej” nawołującej do nienawiści), TVN-u, któremu politycznie z TVP jest nie po drodze i innych celebrytów-opozycjonistów. Gdyby ten materiał, równie świetny jak „insiderska robota” Kingi Rusin, był dłuższy, pewnie byłoby coś jeszcze o karpiach i Mai Ostaszewskiej, bo czemu nie? Jeśli już jechać po bandzie, to na pełnej. Jestem oszołomiona.
Wiadomości TVP i Rusingate postanowiła skomentować Paulina Młynarska, feministka, aktywistka i dziennikarka.
To dla mnie o tyle ciekawe, że ostatnio natrafiłam na naprawdę interesujący wywiad z Młynarską w Krytyce Politycznej. I mogłabym się podpisać pod nim rękami i nogami. Młynarska zauważająca w tej rozmowie półcienie, nagle w komentarzu dotyczącym Rusin i TVP stosuje zero-jedynkową strategię.
Może i sprawa – z globalnego punktu widzenia – jest nieistotna. Jest kolejną „memiczną” aferką, o której się zapomni, ale gdzieś w kanonie internetowych żartów/wpadek/facepalmów się zapisze. Nie uważam jednak, by kompletnie nieistotne było to, jak podchodzimy do prywatności kogokolwiek i jakie dziennikarstwo powinniśmy uprawiać. Niech to nawet będzie wpis na Instagramie – dostosowujemy nowe media do swoich potrzeb; czasy narzucają nam pewną narrację. Niemniej nie o medium się tu rozchodzi, a o sposób. O cenę.
Zrównanie tych, którzy krytykowali Kingę Rusin merytorycznie, wskazując na to, co jest według nich niewłaściwie, z propagandowym, złym i obraźliwym, przekłamującym wręcz rzeczywistość materiałem, pomijającym to, co istotne, obraża mnie osobiście.
Można nie być fanem zachowania Rusin i można czuć się dotkniętym materiałem TVP. Ot, taka przypadłość ludzka, że nie zawsze można człowieka wrzucić do jednej szufladki.
AKTUALIZACJA [17.02, godz. 14:20]
Kinga Rusin na swoim koncie na Instagramie odpowiedziała na materiał TVP. Dziennikarka zapowiada złożenie pozwów w tej sprawie. Warto nadmienić, że do materiału odniósł się również Piotr Zelt, który brał w nim udział – aktor stwierdził, że został wprowadzony w błąd, a jego wypowiedzi zmontowane tak, aby zaszkodzić Kindze Rusin.