Afera z tęczowymi opaskami Black Eyed Peas pokazała, jak Polska jest podzielona
Sylwester co prawda już za nami, jednak sieć wciąż żyje występem hip-hopowej grupy Black Eyed Peas, która na scenie TVP w Zakopanem zaprezentowała się w tęczowych opaskach, wspierając w ten sposób społeczność LGBT. Choć wiele osób przyklasnęło amerykańskim artystom, to jednak w sieci można spotkać sporo komentarzy głoszących, iż gwiazdorzy powinni zostawić politykę w spokoju i zająć się śpiewaniem. Czyżby?
Tego Sylwestra Marzeń TVP zapamięta na długo. Kilka dni przed końcem roku zaproszona do Zakopanego Mel C ze Spice Girls odwołała swój występ. Gwiazda podkreśliła, że wartości propagowane przez TVP nie są zgodne z jej osobistymi poglądami. 48-letnia piosenkarka miała na myśli społeczność LGBT, którą od lat wspiera. Sprawa odbiła się szerokim echem, tym bardziej, że Mel C miała dostać za swój występ sowitą zapłatę. Tuż przed końcem roku TVP ogłosiła w "Pytaniu na śniadanie" kolejną zagraniczną gwiazdę, która zgodziła się spędzić Nowy Rok w towarzystwie Polaków. To amerykańska grupa hip-hopowa Black Eyed Peas, znana z takich hitów, jak m.in. "Hey Mama" czy "Where Is The Love". To właśnie tę piosenkę zespół zadedykował m.in. społeczności LGBT.
Dedykujemy tę kolejną piosenkę wszystkim tym, którzy doświadczyli hejtu w tym roku. Społeczności żydowskiej - kochamy was, ludziom pochodzenia afrykańskiego na całym świecie – kochamy was, społeczności LGBTQ - kochamy was. Piosenka, którą chcemy wykonać to "Where is the love", która jest dedykowana jedności - powiedział lider grupy William James Adams (Wll.i.am).
Tęczowe opaski Black Eyed Peas wywołały niemałe zamieszanie.
Grupa wystąpiła z tęczowymi opaskami na ramieniu. Na skandal nie trzeba było długo czekać. Prawicowi politycy nie kryją wściekłości występem amerykańskiej grupy i ich przesłaniem podczas występu. Tymczasem Tomasz Kammel w rozmowie z internautami na Instagramie tłumaczył, że cały występ grupy został zaplanowany, łącznie z opaskami LGBT. Ludzie raczej nie wierzą w te zapewnienia, tym bardziej, że TVP w niedzielnych "Wiadomościach" ani słowem nie wspomniała o przemówieniu lidera grupy odnośnie LGBT. Za to przypomnieli słowa Williama, który odniósł się do wojny w Ukrainie i ogromnej pomocy ze strony Polski poszkodowanym.
Jakby tego było mało, Justyna Steczkowska, która również brała udział w Sylwestrze TVP została oskarżona o to, że na jednym ze zdjęć z amerykańską grupą, celowo zasłoniła tęczową opaskę. Gwiazda już wytłumaczyła się na Instagramie, podkreślając, że po prostu chwyciła lidera grupy za ramię, jak to zwykle bywa przy robieniu zdjęć.
Niech lepiej śpiewają, a nie angażują się w politykę
Choć występ z tęczowymi opaskami amerykańskiego zespołu jest tematem numer jeden w polskim show-biznesie i wiele osób przyklaskuje Black Eyed Peas, to jednak w sieci nie brakuje też komentarzy internautów, którzy uważają, że grupa powinna po prostu zagrać koncert, wykonując swoją robotę i nie angażować się w politykę. Przeglądając media społecznościowe natknęłam się też na komentarze w stylu: LGBT cały czas myśli, że wszystko kręci się wokół nich, Po co mieszać się do polityki i siać nienawiść. Sama nie jestem fanką agresywnego angażowania się w politykę artystów. Swego czasu robiła tak Krystyna Janda, która non stop wrzucała wpisy w mediach społecznościowych, komentujące politykę PIS i obrażała ich wyborców. Za polityczne zaangażowanie dostaje się regularnie Maciejowi Stuhrowi czy Mai Ostaszewskiej.
Jednak dlaczego nie angażować się w słuszną sprawę? Nie od dziś wiemy, jak Telewizja Polska podchodzi do społeczności LGBT i używa nazewnictwa w stylu "ideologia LGBT". Zdajemy sobie sprawę z tego, że Telewizja Publiczna uważa inność za coś gorszego. Coś co zagraża innemu społeczeństwu. Regularnie wylewa na społeczność LGBT wiadro pomyj. Występując w Telewizji Publicznej, Black Eyed Peas pokazali, że nie zgadzają się na to, aby obrażać innych. Swoim przemówieniem i tęczowymi opaskami powiedzieli, że nie utożsamiają się z poglądami prawicowych polityków oraz wartościami głoszonymi przez TVP. Nie zrobili tego agresywnie, a dedykacja piosenki "Where Is The Love?" była jak najbardziej na miejscu.