REKLAMA

„Wiedźmin” znalazł swojego rycerza bez skazy i zmazy. Wiemy, kto wcieli się w Eycka z Denesle

Poznaliśmy nazwisko kolejnego aktora, który zagra w serialu. Wcieli się on w postać dobrze znaną z prozy Andrzeja Sapkowskiego. Poznajcie Jordana Renzo.

wiedźmin eyck z Denesle
REKLAMA
REKLAMA

Jak podaje oficjalna strona aktora dołączył on do ekipy Netfliksa pracującej nad „Wiedźminem”. Renzo w swoim 26-letnim życiu nie dorobił się jeszcze zbyt wielu ról. Mogliśmy go oglądać w filmie „Chosen”, wystąpił także w mającym dopiero zadebiutować serialu stacji Starz „The Spanish Princess”, a także w odcinkowym „Class” od BBC. W ostatniej z wymienionych produkcji wcielił się w Matteusza Andrzejewskiego - korzenie postaci wydają się zatem oczywiste.

Przyszła pora na kolejną rolę, a tą będzie wcielenie się w Eycka z Denesle.

Bohater pojawił się w opowiadaniu „Granica możliwości”. Po raz pierwszy opublikowano je w miesięczniku „Nowa Fantastyka” w 1991 roku, by następnie włączyć do zbioru „Miecz przeznaczenia”. Przypomnijmy, że w filmie z 2001 roku rolę Eycka otrzymał Marek Walczewski, który miał wówczas już ponad 60 lat na karku. Renzo to zupełnie inne pokolenie i inna prezencja. Porównajcie sami:

eyck Marek Walczewski wiedźmin

Eyck z Denesle to rycerz, który podobnie, jak wiedźmini trudni się ubijaniem wszelkiej maści szkaradztwa. Zabijał mantikory i gryfy, a także kilka smoków, jednak za wykonane zadania nie brał pieniędzy. Eyck był członkiem wyprawy mającej na celu zgładzenie złotego smoka. I ten fakt przemawia za tym, że właśnie tę historię spisaną pierwotnie przez Sapkowskiego ujrzymy w serialu Netfliksa.

Wysnuto teorię, że wcieli się ona w Veę, zerrikańską wojowniczkę, która towarzyszy Borchowi Trzy Kawki. Znaleziono również aktora, który zagra wspomnianego bohatera. Zaś oni wszyscy są właśnie znani z opowiadania „Granica możliwości”. To zbyt wiele zbiegów okoliczności, abyśmy nie mogli sądzić, że ta historia zostanie przełożona na serialowy język.

REKLAMA

Skoro „Wiedźmin” najpewniej wprowadzi na ekran smoki, to możemy jednocześnie mówić o podobieństwach serialu do „Gry o tron”. Punktów stycznych z kultową pozycją od HBO jest zresztą jeszcze całe mnóstwo. Czy to na swój sposób krzywdzące porównanie, które nadto rozbudza nadzieje? Raczej nie, bo po prostu mamy szansę na otrzymanie rozbudowanej opowieści stanowiącej godne przeniesienie prozy Sapkowskiego na ekran.

O wszystkim przekonamy się jeszcze w tym roku, kiedy „Wiedźmin” trafi na platformę Netflix.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA