REKLAMA

Dobitniej się już nie da. "Wiedźmin: Rodowód krwi" to najniżej oceniany serial Netflixa za granicą

Wygląda na to, że tym razem dziennikarze i widzowie są wyjątkowo zgodni - "Wiedźmin: Rodowód" krwi zbiera negatywne oceny od odbiorców na całym świecie. Co więcej, są to wyjątkowo niskie noty - składające się na jedną z najniższych średnich w historii platformy.

wiedźmin rodowód krwi netflix najgorzej oceniany serial opinie recenzje
REKLAMA

Jakkolwiek wcześniejsze produkcje z tego uniwersum wywoływały zażarte dyskusje i spory w sieci, w przypadku serialu "Wiedźmin: Rodowód krwi" wszyscy są jednogłośni. Zgodnie z tym, co pisałem wam kilka tygodni temu, prequel opowieści o Geralcie z Rivii to ze wszech miar tania, przestarzała przygodówka, która ze stworzonym przez Andrzeja Sapkowskiego światem nie ma nic wspólnego.

Tym razem widzowie postanowili jasno i wyraźnie pokazać Netflixowi, że twórcy "Blood Origin" przekroczyli granice fuszerki. Najpopularniejszy zagraniczny agregator ocen, serwis Rotten Tomatoes, zebrał 24 recenzje krytyków, z których zaledwie 38 proc. jest umiarkowanie pozytywnych. Znacznie gorzej sytuacja ma się w kwestii tzw. Audience Score, czyli średniej not wystawionych przez zarejestrowanych użytkowników. Przy ponad 1600 oddanych głosów na produkcję przychylniejszym okiem spojrzało... 9 proc. osób.

REKLAMA

Wiedźmin: Rodowód krwi - najgorzej oceniany serial Netflixa na Rotten Tomatoes

"Rodowód" jest mieszany z błotem również w imdb.com (średnia 4,0 na 10 przy ponad 9 tys. głosów) czy rodzimym Filmwebie (3,3 na 10, blisko 3 tys. ocen). Showrunner Declan De Bara zbiera baty za wydanie półproduktu (serial pocięto bardzo niezręcznie, przemontowując wersję sześcioodcinkową na ostateczną, krótszą o całe dwa epizody), który odstaje jakością i tonem nie tylko od materiału źródłowego, lecz nawet poprzednich produkcji.

Co więcej, wygląda na to, że obecnie jest to najgorzej oceniany przez użytkowników RT serial Netflixa... w historii. Jeśli weźmiemy pod uwagę odpowiednio wysoką liczbę wystawionych not (tj. minimum 1000) i porównamy z innymi produkcjami serwisu, rzeczywiście okaże się, że twór De Bary jest bezkonkurencyjny. To znaczy: bezkonkurencyjnie linczowany. Jak żaden inny głośny oryginał serwisu.

Jeśli to nie da Netflixowi do zrozumienia, że czas zmienić podejście do Wiedźmina, to już nic nie da

Wiedźmin - Rodowód krwi

O ile w przypadku poprzednich seriali czy filmu "Zmora wilka" odbiór faktycznie był raczej mieszany (ale z przewagą pozytywnego - zwłaszcza animacja o Vesemirze przypadła do gustu zarówno dziennikarzom, jak i reszcie widowni) i można było odnieść wrażenie, że ich przyjęcie na Zachodzie jest raczej dobre, o tyle tym razem cały świat jednoznacznie sygnalizuje Netflixowi, że albo pora zmienić kierunek, albo po prostu z tym skończyć.

REKLAMA

"Wiedźmin" oglądał się znakomicie, a i "Rodowód krwi" uplasował się już na szczycie list TOP 10 serwisu w wielu krajach (w tym Polsce). Jak wiemy, nie ma to nic wspólnego z jakością, a raczej z popularnością marki. Miejmy nadzieję, że ostatecznie również oglądalność "Rodowodu" będzie odstawać od pozostałych i mimo wszystko okaże się dla włodarzy serwisu rozczarowująca.

Dopiero wówczas będziemy mogli mieć pewność, że "góra" podejmie jakiekolwiek większe kroki w sprawie franczyzy. Z drugiej strony, tym razem niskie noty mogą wystarczyć. Dla Netflixa bardziej niż recenzje liczą się, rzecz jasna, wyświetlenia - rzecz w tym, że tak kiepski odbiór może bardzo negatywnie odbić się na oglądalności 3. sezonu głównej serii - tym bardziej jeśli weźmiemy pod uwagę rezygnację Henry'ego Cavilla i pogłoski o konfliktach na planie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA