Wyciekło wideo z castingu do 2. sezonu „Wiedźmina”. Netflix szuka aktora do roli doświadczonego zabójcy
Przed premierą 1. sezonu „Wiedźmina” do fanów opowieści Andrzeja Sapkowskiego docierało wiele przecieków i nagrań z castingów. Ostatnio tego typu wieści było mniej, ale właśnie do sieci trafiło wideo i transkrypt z castingu do tajemniczej roli. Kim może być postać kryjąca się pod kryptonimem „D”?
Ostatnie dni przyniosły wiele nowych informacji na temat przyszłości wiedźmińskiego świata na platformie Netflix. Poznaliśmy orientacyjną datę zakończenia zdjęć do 2. sezonu, a także dowiedzieliśmy się o planowanym prequelu opowiadającym o elfach i słynnej Koniunkcji Sfer. Dawka świeżych informacji zapewne ma podgrzać atmosferę przed zbliżającym się w sierpniu powrotem na plan, a być może podobną rolę pełni dzisiejszy wyciek castingu z aktorem Edwardem Rowe'em („Delicious”, „Przynęta”).
Nagranie zdobył portal Redanian Intelligence znany z dobrej znajomości zakulisowych działań wokół serialu „Wiedźmin”. Niestety, bardzo szybko zostało usunięte z internetu. Na szczęście wspomniana strona przygotowała się na taką ewentualność i przygotowała transkrypt dialogu wykonanego przez Rowe'a grającego w testowej scenie postać o kryptonimie „D”:
Mężczyzna: Przepraszam, D. Nie wiem, co się stało.
D: Zasnąłeś na warcie, oto co się stało. Przetrwałeś pierwszą bitwę i nie obesrałeś się, więc zasłużyłeś na nocny odpoczynek.
Mężczyzna: Czy to kiedykolwiek stanie się łatwiejsze?
D: Nie zasypianie?
Mężczyzna: Zabijanie.
D: Kiedy byłeś chłopcem i ojciec wysłał cię zaorać pole, twoje dłonie z początku bolały, prawda? Potem bąble, odciski i ból przeniosły się na twoje plecy. Aż z czasem stałeś się silniejszy i ból przeniósł się do twojej głowy, pokazując ci codzienną monotonię wbijania ostrza w ziemię i przekopywania się przez nieskończone połacie ziemi. Zabijanie nie różni się od jakiejkolwiek innej pracy. Trik polega na zdaniu sobie sprawy z tego, że trudność nigdy się nie kończy. Po prostu migruje i przytępia serce. A to możesz ignorować.
Kim jest tajemniczy „D”? Wśród podejrzanych pojawili się Rience, Dijkstra, Profesor, a nawet sam Leo Bonhart.
Fani serii gier od CD Projekt RED najłatwiej rozpoznają Sigismunda Dijkstrę, czyli szefa szpiegów Redanii. W teorii pasuje on do postaci doświadczonego mężczyzny, któremu nie obca jest sztuka zabijania. A jego nazwisko zaczyna się na literę D. Wydaje się jednak, że wiek aktora tutaj nie pasuje.
Netflix co prawda często odmładza bohaterów i bohaterki swoich produkcji (Yennefer odmłodził, a Ciri postarzał, żeby pasowały do odpowiadającej serwisowi demografii), ale w tym wypadku niekoniecznie byłby to słuszny ruch. Nie wspominając o tym, że jeszcze w styczniu wyciekł inny casting właśnie do tej roli z udziałem aktora Grahama McTavisha. Jego postać była wówczas określana mianem „David” i nieszczególnie pasowała charakterologicznie do obecnego „D”.
Portal Redanian Intelligence sugeruje z kolei, że może chodzi o czarodzieja i wyszkolonego zabójcy Rience'a, który polował na Ciri dla Vilgefortza. Tutaj z kolei średnio pasuje w zasadzie dobrotliwe nastawienie „D” do młodszego wspólnika. Bo akurat Rience raczej traktował działających dla siebie ludzi jak pachołki i często ich okłamywał. Nie powiedział choćby braciom Michelet, że celem ich ataku będzie wyszkolony wiedźmin.
Bardziej odpowiednim kandydatem wydaje się Profesor z „Czasu pogardy”. Istnieje też możliwość, że Netflix postanowi szybciej wprowadzić na scenę Bonharta.
Ralf Blunden, czyli Profesor był słynnym najemnikiem i mordercą, znanym z dużego doświadczenia i inteligencji. W 2. tomie sagi wiedźmińskiej działał wraz z Krótkim Yaxą i Heimem Kantorem. Został jednak zamordowany przez Geralta z Rivii, gdy wraz z kompanami śledził Yennefer i Ciri. Biorąc pod uwagę wszystko, co wiemy o 2. sezonie serialu „Wiedźmin”, wydaje się to być całkiem sensowną hipotezą.
Na pewno bardziej niż Leo Bonhart. Bo nawet gdyby Netflix zdecydował się przyspieszyć pojawienie się na ekranie tego najemnego mordercy wyszkolonego w zabijaniu wiedźminów, to taki bohater raczej nie dzieliłby się swoim doświadczeniem z młodzikiem. To zdecydowanie do Bonharta nie pasuje. A jak będzie naprawdę? O tym przekonamy się zapewne dopiero za rok.
„Wiedźmin” nie ma jeszcze oficjalnej daty premiery, ale mówi się o 2021 roku.
Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj serwis Rozrywka.Blog w Google News.