REKLAMA

Najlepszy serial akcji powrócił na HBO Max po długiej przerwie. Sprawdziłem, czy wciąż ma "to coś"

Po prawie trzech latach przerwy i rozmaitych perturbacjach serial "Wojownik" powrócił na HBO Max z 3. sezonem. Subskrybenci serwisu mogą już obejrzeć pierwsze trzy odcinki - fani nie będą rozczarowani seansem.

wojownik sezon 3 serial hbo max recenzja opinie

REKLAMA

Wojownik” był pierwotnie ekskluzywnym tytułem kanału Cinemax, ale 3. sezon zadebiutował w ofercie platformy HBO Max jako pierwsza seria stworzona pod jej szyldem. Choć na przełomie lat 2020 i 2021 pojawiły się doniesienia, że tytuł anulowano, duże zainteresowanie widowni przesądziło: w kwietniu 2021 Casey Bloys z HBO oficjalnie zapowiedział kontynuację. Przypomnę, że za stworzenie serialu odpowiadają Shannon Lee (córka Bruce'a Lee), Jonathan Trooper oraz Justin Lin. Trooper jest głównym showrunnerem produkcji. I po raz trzeci dostarczył nam kawał soczystej kopaniny.

Czytaj także:

REKLAMA

Wojownik, sezon 3.: recenzja pierwszych odcinków

Nowa odsłona „Wojownika” zamiast dziesięciu (jak uprzednio) będzie liczyła tylko siedem epizodów. Jedyne, czego możemy być pewni, to pojawienie się specjalnej gwiazdy w połowie serii: będzie to gościnna rola, która odda hołd Bruce’owi Lee w 50. rocznicę jego śmierci. Tymczasem serial raz jeszcze zabiera nas do dziewiętnastowiecznego San Francisco, portretując miasto tuż po zamieszkach na tle rasowym: wielkim starciu Chińczyków z Irlandczykami, które widzieliśmy w poprzedniej odsłonie. Mai Ling wciąż wzmacnia swoją władzę, a Ah Sahm i Hop Wei poszukują kolejnych sposobów, by przetrwać.

Niestety, wrogowie tongi są przekonani, że Młody Jun to kiepski przywódca, który wkrótce sam pogrąży swój gang. Ah Sahm również zaczyna mieć wątpliwości co do rozsądku i słuszności działań przyjaciela, który stał się jego nowym szefem. W międzyczasie władze egzekwują szereg okrutnych rozporządzeń wymierzonych w chińskich pracowników i firmy; azjatyccy imigranci stają się coraz bardziej zdesperowani, a napięcia rosną - na wszystkich frontach.

REKLAMA
Wojownik 3

„Wojownik” wciąż się rozwija - to, co robił świetnie w poprzednich odsłonach, teraz zdaje się wcielać w życie jeszcze sprawniej. Serial Maxa płynnie łączy jakościowe kino akcji (sceny potyczek w nowej odsłonie prezentują się jeszcze lepiej, a bohaterowie kładą na łopatki zastępy wrogów na jeszcze więcej pomysłowych, brutalnych sposobów) ze społecznymi komentarzami. Umiejętnie odbija współczesność w XIX-wiecznym zwierciadle, odnosząc się m.in. do wzmożenia antyazjatyckich postaw po pandemii Covid-19. Co ważne, nie czyni z Chińczyków jedynych ofiar - pokazuje różne perspektywy, rozwija motywacje innych frakcji (Irlandczycy z klasy robotniczej, skorumpowani policjanci) i pochyla się nad źródłami ich postaw. Opowiada o rosnącej frustracji, będącej efektem wyzysku klasy robotniczej; nie boi się eksploatować mniej chlubnych aspektów historii USA. I robi to wszystko dobrze.

Czuć, że dynamika władzy w mieście wkrótce może diametralnie się zmienić; chwilowe załagodzenie stosunków między rodzeństwem sugeruje ciszę przed burzą. Tym bardziej, że lojalność Ah Sahma i Li Yonga wystawiana jest na próbę. Trudno przewidzieć, co pokażą nam kolejne cztery odcinki - póki co jednak wszystko wskazuje na to, że „Wojownik” powrócił silniejszy (to znaczy: lepszy) niż kiedykolwiek przedtem. Andrew Koji zdaje się czuć w swojej roli lepiej niż we własnej skórze; w żadnej produkcji z jego udziałem nie widziałem takiej werwy i żywiołowości, które po zakończeniu potyczki przeistaczają się w zdystansowaną, chłodną pewność siebie. Nie zamierzam porównywać żyjących aktorów do zmarłych legend (tym bardziej, że ci artyści nie mają ze sobą wiele wspólnego), jestem jednak zdania, że kamera wydobywa z Kojiego to, co zdawała się wydobywać z oryginalnego twórcy tego projektu: samego Bruce’a Lee. A co najważniejsze, nad „Wojownikiem” wciąż unosi się duch uwielbianego przeze mnie „Banshee”. Oby przyszłość dała nam kolejne tytuły w tym klimacie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA