Porwał 13 osób i żądał, aby prezydent wypromował film z Joaquinem Phoenixem. Co się stało na Ukrainie?
Na Ukrainie doszło wczoraj do niezwykle niecodziennego zdarzenia z udziałem prezydenta tego państwa. Wołodymyr Zełenski otrzymał żądanie wypromowania w całym kraju filmu z Joaquinem Phoenixem. W przeciwnym wypadku 13 przetrzymywanym zakładnikom groziła śmierć z rąk porywacza.
Wiele osób na widok takiego wstępu zapewne wróciło pamięcią do medialnych doniesień pojawiających się przed premierą filmu „Joker”, według których ta produkcja miała zachęcić społeczność inceli do przemocy. Czyżby tamte przepowiednie miały się sprawdzić niemal rok po debiucie dzieła DC i Warner Bros.? Wbrew pozorom nie, bo filmem, którego wsparcia zażądał porywacz, nie był wcale „Joker”. Chodzi o zupełnie inną produkcję z Joaquinem Phoenixem w roli głównej.
Jak donosi portal New York Times, do całego zdarzenia doszło 21 lipca w mieście Łuck. Uzbrojony w skrócony karabin AK-47, inną broń palną i granat mężczyzna zidentyfikowany przez policję jako Maksim Kriwosz przejął siłą autobus z 13 osobami w środku. Oddał kilka strzałów w okna, ale żadnej z porwanych osób nie stała się poważna fizyczna krzywda. Niedługo po przejęciu pojazdu Kriwosz wystosował za pomocą Twittera kilka żądań do prezydenta Wołodymyra Zełenskiego i ukraińskiego rządu.
Porywacz uzależnił wypuszczenie zakładników m.in. od wypromowania przez Zełenskiego filmu „Mieszkańcy Ziemi” z 2005 roku.
Wyreżyserowany przez Shauna Monsona dokument pokazuje za pomocą ujęć z ukrytych kamer skalę wykorzystywania zwierząt w przemyśle żywieniowym, kosmetycznym i farmaceutycznym. Twórca stawia w nim tezę, że „gatunkowizm” jest taką samą formą dyskryminacji co rasizm czy seksizm. Muzykę do filmu skomponował Moby, a jego narratorem jest wspomniany na początku tekstu Joaquin Phoenix.
Skazany wcześniej za nielegalne posiadanie broni Maksim Kriwosz znany jest w środowisku jako fanatyczny aktywista walczący o prawa zwierząt, stąd zapewne jego fascynacja filmem Monsona. Według lokalnych mediów miał go zresztą pokazać w całości zakładnikom. Oprócz promocji dokumentu mężczyzna zażyczył sobie, żeby przedstawiciele parlamentu, rządu i ukraińskiego kościoła prawosławnego opublikowali posty z napisem: „Jestem legalnym terrorystą”.
Trwające 12 godzin zdarzenie ostatecznie zakończyło się szczęśliwie. Wołodymyr Zełenski zgodził się na wsparcie produkcji i opublikował na Facebooku wiadomość: „Wszyscy obejrzyjcie film „Mieszkańcy Ziemi” z 2005 roku”. Po wypuszczeniu zakładników wiadomość została usunięta z mediów społecznościowych. W późniejszym oświadczeniu prezydent Ukrainy podkreślił, że najważniejsze było uratowanie przetrzymywanych osób i nie miało znaczenia, że krytycy rządu mogli uznać zgodę na żądanie Kriwosza za negocjowanie z terrorystą.
- Czytaj także: Czy „Joker” faktycznie namawiał do przemocy? Odpowiadamy na toczącą się w internecie dyskusję.
Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj serwis Rozrywka.Blog w Google News.