REKLAMA

Dwa centy za odcinek hitowego serialu. Tak streaming żeruje na pracy aktorów

Zastanawiacie się, czemu aktorzy strajkują? Powodów jest kilka, a jednym z nich okazuje się nieuczciwy podział zysków ze streamingu. Bo na wyświetleniach danych filmów i seriali platformy zbijają majątki, a osobom, które je współtworzyły, wypłacają w tantiemach parę centów. W tradycyjnej telewizji byłoby to nie do pomyślenia.

aktorzy strajk streaming
REKLAMA

Stowarzyszenie reprezentujące hollywoodzkie wytwórnie, stacje telewizyjne i platformy streamingowe (AMPTP) nie ma w tym roku szczęścia do negocjacji ze związkami zawodowymi twórców filmowych i serialowych. Najpierw nie doszło do porozumienia z WGA, przez co scenarzyści jeszcze na początku maja postanowili rozpocząć strajk. Tego pożaru wciąż nie udało się ugasić, a w zeszły piątek pojawił się kolejny. Tym razem wywołali go aktorzy zrzeszeni w SAG-AFTRA. Postulaty obu grup są do siebie podobne, bo domagają się one wyższych płac, regulacji wykorzystywania sztucznej inteligencji i - co wydaje się najistotniejsze - uczciwego udziału w zyskach platform streamingowych.

Tak scenarzyści, jak i aktorzy mają poczucie, że platformy streamingowe żerują na ich pracy. Wyzyskują ich, bo CEO serwisów VOD zarabiają rocznie grube miliony, a oni muszą się zadowolić głodowymi stawkami i niepewnością zatrudnienia. Musimy bowiem pamiętać, o kogo tak naprawdę w tym strajku chodzi. Nie mówimy tu bowiem o aktorach pokroju Dwayne'a Johnsona, czy Toma Cruise'a, którzy zarabiają po kilkadziesiąt milionów dolarów za film. Większość osób należących do SAG-AFTRA, to ludzie ledwo wiążący koniec z końcem, żyjący od zlecenia do zlecenia.

Czytaj także:

REKLAMA

Luke Cook w niedawnym nagraniu na TikToku postanowił dosadnie odpowiedzieć internetowemu krytykowi, wedle którego strajkujący aktorzy, to "milionerzy, chcący być jeszcze większymi milionerami. Znany m.in. z roli Lucyfera w "Chilling Adventures of Sabrina" aktor zwraca uwagę, że on milionów na koncie nie posiada i jeździ autem z 2010 roku. Nie jest jedyny, bo - jak mówi - 95 proc. osób zrzeszonych w SAG-AFTRA nie może utrzymać się z aktorstwa i ima się dodatkowych zajęć.

Strajk SAG-AFTRA - dlaczego aktorzy walczą ze streamingiem?

Jak widać na przykładzie Luke'a Cooka udział w międzynarodowych hitach platform streamingowych może i zapewnia sławę, ale na pewno nie bogactwo. Potwierdzają to również gwiazdy innego przeboju Netfliksa "Orange is the New Black". Zgodnie z relacją "The New Yorker" wcielająca się w serialu w Brook Soso Kimiko Glenn zaraz po rozpoczęciu strajku przypomniała swój filmik z 2020 roku, w którym pokazała pismo od SAG-AFTRA z informacją o należnych jej tantiemach za wyświetlenia odcinków z jej udziałem za granicą. Wynagrodzenia za poszczególne epizody wynosiły dwa lub trzy centy - łącznie wyszło nieco ponad 27 (słownie: dwadzieścia siedem) dolarów.

Orange is the New Black - Netflix - aktorzy

W komentarzach pod udostępnionym wideo odezwali się inni znani z "Orange is the New Black" aktorzy. Wcielający się w więziennego strażnika Matt McGorry potwierdził głodowe tantiemy i dodał, że w czasie realizacji serialu utrzymywał się z innej posady, bo przynosiła więcej pieniędzy niż "megahitowy serial". Beth Dover, która w produkcji grała menadżerkę firmy przejmującej więzienie, napisała natomiast:

Ja to właściwie dopłacałam, żeby być w 3. i 4. sezonie, bo zatrudnili mnie lokalnie i sama musiałam opłacać koszty dolatywania na plan, itd. Byłam jednak podekscytowana szansą udziału w serialu, który tak bardzo kochałam, więc się nie stawiałam. To oburzające.

Jak się okazuje, streaming zmienił nie tylko nasze przyzwyczajenia odbiorcze, ale też sposób funkcjonowania całej branży filmowo-telewizyjnej. Wcześniej aktorzy mogli zarobić niemałe fortuny z racji samych powtórek, czy innej dodatkowej eksploatacji produkcji z ich udziałem. Desmond Chiam podaje, że za epizod w "Kościach" otrzymał co prawda 2 tys. dolarów, ale z racji należnych mu tantiem dostał jeszcze trzykrotność tej kwoty, czyli ok. 6 tys. dolarów:

Za każdy występ dla streamingu zarabiałem jedynie ułamek mojej wypłaty. Mówimy tu może o kilku setkach.

Strajk SAG-AFTRA - czy coś zmieni w podejściu do streamingu?

Buzzfeed przytacza więcej takich historii. Sean Gunn wspomina na przykład, że grał w "Kochanych kłopotach", które przez dłuższy okres przynosiły Netfliksowi ogromne zyski. Jak twierdzi, on prawie nic z racji eksploatacji serialu nie dostał. W podobnym tonie wypowiada się Constance Marie znana ze "Switched At Birth". Chociaż produkcja wciąż jest w streamingu popularna, "oni ciągle na niej zarabiają, a ja nie mogę wyżyć, opłacić czynszu, czy ubezpieczenia z tantiem" w wysokości paru centów.

W mediach społecznościowych pod wpisami aktorów i aktorek fani pytają, czy to, co się dzieje, jest w ogóle legalne. Odpowiedź okazuje się smutna: tak. A to m.in. dlatego że platformy streamingowe nie ujawniają szczegółowych wyników oglądalności dostępnych na nich produkcji, co walkę o należne tantiemy - nie tylko aktorów, ale twórców ogólnie - czyni praktycznie niemożliwą. Netflix co prawda zrobił ostatnio krok w stronę większej transparentności w tej kwestii, kiedy zaczął podawać liczbę wyświetleń danego tytułu. To jednak wciąż kropla w morzu potrzeb - poznajemy bowiem wyniki tylko najpopularniejszych filmów i seriali.

REKLAMA
Strajk aktorów

Platformy streamingowe od początku swojego istnienia korzystają na braku regulacji prawnych, dotyczących dystrybucji internetowej. Rynek VOD to tak naprawdę wolna amerykanka, bo nie podpada pod przepisy dotyczące tak kina, jak i telewizji. Być może bunt scenarzystów i aktorów sprawi, że niedługo się to zmieni.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA