Wszyscy kochają skandynawskie kryminały. Czytać. Bo prawda jest taka, że choć wiele dobrych kryminałów z zimnej Północy powstaje w odcinkach, większość zna tak naprawdę ich amerykańskie remake'i. Zachodnie wersje "The Bridge", "The Killing" czy "Those Who Kill" - to one głównie przedostały się do świadomości przeciętnego zjadacza kultury masowej. Polacy ponownie postanowili nie być gorsi od swoich kolegów zza oceanu i też wzięli na warsztat mroźną, ponurą Skandynawię i jej trupy. Tyle, że zamiast kopiować serial zaadaptowali książkę, "Na spokojnych wodach", autorstwa Viveki Sten.
Akcja "Zbrodni" rozgrywa się na Helu. Jest wietrzny, letni dzień. Młoda kobieta, Agnieszka (Magdalena Boczarska), przebywa z dziećmi na plaży. Mimo niewysokiej temperatury wody w Bałtyku postanawia popływać. Pech chce, że zamiast zażyć orzeźwiającej kąpieli w morzu, znajduje napęczniałego, zaplątanego w sieć trupa dorosłego mężczyzny. Przerażona dzwoni na policję. Na Hel wraz z ekipą przyjeżdża komisarz Tomasz Nowiński (Wojciech Zieliński).
Nowiński pod czujnym okiem nadkomisarz Marii Wolskiej (Dorota Kolak) i z pomocą niedoświadczonej koleżanki z pracy, posterunkowej Moniki Krajewskiej (Joanna Kulig) prowadzą dochodzenie w sprawie śmierci mężczyzny, który zaginął w okolicach kwietnia i niedługo potem zmarł.
Policjanci docierają do siostry denata, która właśnie wróciła z zagranicy. Kobieta wydaje się podejrzana komisarzowi i dzięki zgodzie Wolskiej, zarządza jej śledztwo. Obserwacja tajemniczej blondynki doprowadzi ich do nowych odkryć, a widz będzie miał szansę zobaczyć jak kolejne związki się zacieśniają i jak wiele jeszcze główni bohaterowie oraz twórcy będą musieli odkryć, by zarówno sami policjanci jak i my poznali prawdę. Pojawiające się postaci oraz ich relacje i przeszłość mają niebagatelne znaczenie dla całej sprawy. Trudno odgadnąć, kto tak naprawdę jest w coś zamieszany celowo, a kto tylko znalazł się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie.
"Zbrodnia" nie jest przesadnie mroczna, bo zbyt mało tam nocy, deszczu i starych samochodów, ale w jakiś sposób zaciekawia. Tak, jestem zaciekawiona, mogę rzec i będzie to idealne określenie na moje emocje związane z pierwszym odcinkiem.
Akcja toczy się na razie spokojnie, choć ostatnia scena pilota pokazuje, że rychło całość przyspieszy. "Zbrodnia" to zaledwie trzy odcinki, także pola do popisu, zwłaszcza, że każdy trwa zaledwie (zaledwie przy takim formacie) 40 minut, nie ma tutaj za wielkiego. Co nie znaczy oczywiście, że AXN się nie popisze i nie zadowoli Polaków, którzy - zwłaszcza ci, będący bardziej świadomymi odbiorcami - są wymagający, jeśli chodzi o rodzime produkcje.
Na plus serialu zaliczyć można na pewno krajobrazy i zdjęcia. Hel to rzeczywiście miejsce bardzo urokliwe, a polski Bałtyk, cóż...posiada swój jedyny w rodzaju klimat. Po pierwszym odcinku "Zbrodni" mam po prostu ochotę spakować plecak, ruszyć pociągiem nad morze i przejść się brzegiem plaży, nie zważając na to, że grasuje tam morderca. Choćby teraz. Gra aktorska też stoi na niezłym poziomie, choć obecność Joanny Kulig w moim odczuciu nie wpływa jakoś przesadnie dodatnio na ten werdykt. Niestety po "Sponsoringu" jedyne co mam przed oczami, gdy ją widzę, to jej ogromne piersi. Na szczęście w "Zbrodni" dobrze je maskuje.
Z chęcią i niemałą przyjemnością zobaczę kolejny odcinek, mimo że spodziewałam się czegoś jednak bardziej brutalnego w swym całokształcie. Może czegoś na wzór pierwszego sezonu "Oficera"?
Zbrodnia bowiem momentami staje się zwykłą obyczajówką, ale taką, której zależy na psychologizacji bohaterów. Niemniej muszę stwierdzić, że mnie AXN ze swoją produkcją zainteresowali. Moja ciekawość została rozbudzona. Czekam na drugi odcinek i mam nadzieję, że będzie jeszcze lepszy niż pierwszy. Bo jest dobrze. Serio.