AlkoMaster: Influencerka trafiła do szpitala po patozawodach w piciu alko. "Ktoś mi coś dosypał"
AlkoMaster, czyli zawody w piciu wódki, rozegrały się w ten weekend. Niektórzy uczestnicy uważają, że było coś nie tak nie tak alkoholem, a jedną z influencerek o ksywie Mia Nesti Baka, zabrała karetka. Organizatorzy gali uważają, że to pomówienia i straszą sądem.
Zawody w piciu pod nazwą Alkomaster miały miejsce w piątek. Wśród uczestników były takie internetowy sławy jak m.in. Evelona z "Warsaw Shore", Don Kasjo, zwyciężczyni "Projektu Lady" Maluba, Pasza, Kruszwil, TKM. Oprócz samego przechylania kieliszków i kubków piwa brali też udział w dziwnych challenge'ach jak układanie jengi czy wyciąganie chusteczek na czas.
Impreza wywołała zniesmaczenie przed (chociażby pod względem promocji picia w kraju alkoholików), ale i w trakcie. Internauci narzekali na problemy z płatną transmisją, a także "nudy" i czerstwy humor uczestników.
"Jedno z NAJGORSZYCH widowisk jakie obejrzałem od lat", "Miał być Alkomaster, a była zabawa w butelkę na zadania z podstawówki. Zapłaciłem 20zł żeby oglądać jak ktoś w jenge gra albo chodzi ze zgrzewką wody tam i spowrotem xd? Pierwszy i ostatni raz" - mogliśmy przeczytać w komentarzach.
AlkoMaster. Mia Nesti Baka w szpitalu po zawodach w piciu alkoholu
Mia Nesti Baka trafiła do szpitala po Alkomaster. Uważa, że ktoś jej coś dosypał do alkoholu.
Okazuje się, że na tym nie koniec kontrowersji. W jednym z pojedynków patoyoutuber Daniel Magical stanął w szranki z dwiema kobietami: Lenką Majewską oraz Mia Nesti Baka. Drugą z uczestniczek tak poskładało (a walnęła tylko cztery kieliszki, co jest uwiecznione na nagraniu), że musiała ją zabrać karetka. Trafiła do szpitala skąd nagrywała niepokojące InstaStories. Odpowiadała też hejterom, którzy twierdzili, że już przed imprezą była wstawiona - nie tylko za sprawą alkoholu.
Ktoś mi coś prawdopodobnie dosypał, zaraz dostanę wyniki toksykologii. Ogólnie ledwo przeżyłam. Miałam zapalenie płuc, bo rzygałam czymś czarnymi i coś mi się wdało w płuca i mam coś jeszcze z wątrobą. Także gratulacje. Nie wiem jak byście się czuli na miejscu moich rodziców, którym lekarz powiedział, że w sumie to mogę umrzeć
- mówiła Mia Nesti Baka na Insastories.
Jeden z jej postów udostępnił inny uczestnik. Przemek "Kolar" Kolarczyk grał w kilku paradokumentów, m.in. "Szkole", a także bił się na gali MMA "High League". On również uważa, że z alkoholem było coś nie tak i nic nie pamięta. "Byłem nieprzytomny i do teraz jestem jak dętka. Nie wiem czy ktoś mi czegoś nie dosypał" - napisał Kolar.
Do zarzutów celebrytów odniosła się sama organizacja. "Wszyscy nasi zawodnicy zostali objęci odpowiednią opieką. Nie było ani jednej sytuacji, która byłaby niebezpieczna dla ich zdrowia i życia. Za powielanie nieprawdziwych informacji będziemy podejmowali konsekwencje prawne" - napisał zarząd Alkomaster.
Czarna seria patozawodów. Śmierć Walusia, Wojowniczka zabierana na noszach, influencerka w szpitalu.
Co prawda wypadki zdarzyły się na takich eventach już wcześniej, np. wspomniany Daniel Magical złamał sobie nogę w piszczelu po kopnięciu Rafonixa na Fame MMA (27 sekunda – ostrzegam, że filmik dla ludzi o mocnych nerwach), ale w ostatnim czasie jest takich rzeczy coraz więcej. Tylko w ciągu ostatniego tygodnia media obiegły informacje, które powinny dać do myślenia pomysłodawcom kolejnych szalonych eventów.
- Zmarł Artur "Waluś" Walczak, który został znokautowany uderzeniem z liścia na PunchDown 5 i nie wybudził się już ze śpiączki. Sprawą zajmuje się prokuratura.
- Po walce kobiet na gołe pieści (!) w czasie The War 3, jedna z nich, "Wojowniczka", zemdlała i opuściła ring na noszach (17 minuta nagrania)
- Mia Nesti Baka trafiła na toksykologię po imprezie Alkomaster. Ona oraz Kolar uważają, że coś było nie tak z alkoholem.
Jest takie powiedzenie, że "chcącemu nie dzieje się krzywda", ale nowe gale z patocelebrytami zmierzają w dziwnym i coraz bardziej niebezpiecznym kierunku - przekraczają kolejne granice, ku uciesze tłumów i coraz częściej kończą się to tragicznie.
Z jednej strony można mówić, że uczestnicy sami są sobie winni, bo nikt ich tam nie na siłę nie zaciąga. Z drugiej strony nowe patozawody nie mają żadnej, że tak powiem, tradycji, a ich organizatorzy odpowiedniego doświadczenia i praktyk. Wszystko więc jest swoistym eksperymentem na żywych organizmach.
Weźmy chociażby MMA - profesjonalne gale organizowane są od lat i można się do nich odpowiednio przygotować, zasięgnąć opinii ekspertów czy sportowców i stworzyć jakąś mutację. Na chlaniu wódy i waleniu się po twarzach gołymi rękami niby nikt się tak nie zna jak Polacy (i Rosjanie), ale jednak pozory mylą.