Amber Heard desperacko walczy o resztki szacunku. Wyciekł fragment nowego wywiadu - fani Deppa będą wściekli
Amber Heard poniosła sromotną porażkę w procesie, który wytoczył jej Johnny Depp. Dlatego przyszłość aktorki nie jest dziś jasna, ale co do jednego nie można mieć wątpliwości. Amber Heard nie przyjmie werdyktu jury bez walki. Na to przynajmniej wskazuje fragment pierwszego udzielonego przez nią wywiadu. Fani Deppa po obejrzeniu materiału znów rzucą się do Twittera, by pisać o kłamstwach i słabym aktorstwie Amerykanki.
Medialny proces dekady dobiegł końca niemal dwa tygodnie temu, ale nazwiska Johnny'ego Deppa i Amber Heard nadal nie schodzą z pierwszych stron gazet. W ostatnich dniach głośno było m.in. o tym, że aktorka nie ma z czego zapłacić należnych Deppowi pieniędzy. Jak łatwo się domyślić, internauci nie przyjęli tej wiadomości pozytywnie. W stronę Heard poleciały kolejne kpiny, wyzwiska i krytyczne komentarze, a to zapewne nie koniec. Wielu chciałoby bowiem, żeby celebrytka na dobre zniknęła z mediów, a Johnny Depp powrócił do grania w wielkich blockbusterach.
Amber Heard wyraźnie jest jednak innego zdania i dlatego udzieliła pierwszego dużego wywiadu od ogłoszenia wyroku. Aktorka z "Aquamana" broni w nim swojej sprawy i sugeruje, że kolosalny wpływ na decyzję ławy przysięgłych mieli znajdujący się na liście płac Deppa świadkowie. Heard zrzuca też winę za przegraną na toksyczne ataki wymierzone przeciwko niej w mediach społecznościowych. Materiał nagrany dla telewizji NBC w mojej opinii nie przysporzy jej zbyt wielu fanów, choć Amerykanka bardzo stara się unikać bezpośredniej krytyki ławników.
Amber Heard udzieliła pierwszego wywiadu, odkąd Johnny Depp wygrał z nią w sądzie.
Stacja NBC News wyemituje długą rozmowę z Heard w dwóch częściach, we wtorek i środę. Zapewne po to, by jak najdłużej podtrzymać zainteresowanie tematem i zgarnąć jak najwięcej widzów. W sumie trochę trudno dziwić się szefom NBC. Wystarczył zaledwie dwuminutowy fragment wywiadu, żeby wywołać prawdziwą burzę w mediach społecznościowych. Większość komentujących oburzyły sugestie Amber Heard, jakoby ława przysięgłych podjęła taką a nie inną decyzję na bazie komentarzy w mediach społecznościowych. W trakcie procesu nie wolno im tego robić, więc celebrytka tym samym podważa skuteczność całego systemu sprawiedliwości.
Nie brak też głosów, że mamy do czynienia z dalszą grą Amber Heard, która bezskutecznie pozuję na pokrzywdzoną i niezrozumianą kobietę. W jakimś sensie wręcz twarz ruchu #MeToo. Porażka Heard ma być tym samym porażką wszystkich kobiet, które zostały skrzywdzone przez byłego partnera i potem szukały sprawiedliwości. A przynajmniej tak sytuację przedstawia główna bohaterka obserwowanego przez miliony widzów dramatu.
Problem Amber Heard polega na tym, że niemal nikt jej nie wierzy. Wydatnie przyczyniły się przesadzone gesty na sali sądowej, a w wywiadzie z NBC wyraźnie z nich nie zrezygnowała. Dlatego prędzej spodziewam się, że rozmowa z Savanną Guthrie ściągnie na głowę Heard kolejne żarty niż przysporzy jej nowych zwolenników.