REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Dzieje się

Fani Any de Armas żądają 5 mln dolarów od Universal, bo studio wycięło wątek aktorki z filmu

Dwaj wierni fani Any de Armas pozwali… studio Universal Pictures. Wszystko przez to, że sceny z udziałem aktorki zostały całkowicie wycięte z ostatecznej wersji filmu "Yesterday", w którym spodziewali się ją zobaczyć. Mężczyźni poczuli się oszukani - teraz domagają się zadośćuczynienia.

24.01.2022
21:28
ana de armas fani pozew universal yesterday wczoraj
REKLAMA

"Yesterday" to film Danny'ego Boyle'a z 2019 roku - opowiada on o młodym muzyku, który budzi się w świecie, gdzie nikt oprócz niego nie zna piosenek Beatlesów. I postanawia to wykorzystać. Produkcja studia Universal była promowana m.in. rolą popularnej i uzdolnionej Any de Armas - kubańsko-hiszpańskiej gwiazdy - którą mogliśmy zobaczyć w przygotowanych przez studio zwiastunach.

W pierwotnej wersji wcielała się ona w Roxanne, którą główny bohater poznaje na planie talk-show Jamesa Cordena. Okazało się jednak, że wątek zauroczenia drugoplanową postacią nie spodobał się publiczności na pokazach testowych (widzowie chcieli, by Jack Malik pozostał wierny granej przez Lily James Ellie), wobec czego pozostał na stole montażowym. Podobno ten zabieg był wyjątkowo przykry dla ekipy - Armas, zdaniem współpracowników, wypadła genialnie.

REKLAMA
Yesterday - zwiastun
REKLAMA

O tej dość istotnej "redukcji" nie wiedzieli Conor Woulfe z Maryland i Peter Michael Rosza z Kalifornii, którzy zdecydowali się wypożyczyć film w serwisie Amazon Prime Video, płacąc za niego po 3,99 dolara. Jedynym powodem, dla którym sięgnęli po tytuł, była właśnie rola de Armas - gdy odkryli, że aktorka została wycięta z filmu, poczuli się oszukani.

Teraz oczekują od Universala zadośćuczynienia w wysokości, uwaga, 5 mln dolarów za "celowe" wprowadzenie w błąd; oskarżają słynne studio o oszukańczy marketing i wykorzystanie "sławy i blasku" hollywoodzkiej gwiazdy do promowania filmu, w którym wcale się nie pojawiła (a była przecież osobą znacznie bardziej rozpoznawalną, niż Himesh Patel i Lily James).

Studio póki co nie odniosło się do zarzutów i złożonego w Kalifornii w imieniu wszystkich "skrzywdzonych i oszukanych" pozwu.

Ana de Armas pochodzi z Kuby - zaczynała w hiszpańskojęzycznych produkcjach, by w końcu zadebiutować u boku Keanu Reevesa w anglojęzycznym thrillerze pt. "Kto tam?" Eliego Rotha. Później pojawiła się m.in. w "Rekinach wojny", by w 2017 roku skraść serca widzów rolą w "Blade Runnerze 2049". Jej późniejsze kreacje (m.in. "Na noże" i nowy Bond) podkreśliły talent aktorki. Wkrótce zobaczymy ją m.in. w roli Marilyn Monroe i w "Głębokiej wodzie" u boku Bena Afflecka.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA