REKLAMA

Nowy hit Netfliksa trzyma z elitami. Jest obrzydliwy

Widzowie zawsze mają apetyt na filmy, które krytykują system kapitalistyczny i naśmiewają się z elit społecznych. Ten temat nigdy nam się nie przeje, chyba że zaczniemy dostawać więcej produkcji w stylu nowego hitu Netfliksa.

apetyt netflix thriller recenzja opinie
REKLAMA

Kapitalizm to dziwny system. Jak zauważył Mark Fisher, wszystko potrafi zamienić w produkt i sprzedać nam również niechęć do siebie. Ładnie ją oczywiście opakowując. Słowem: ludzie kochają go nienawidzić. Dlatego widzowie są tak łasi na kolejne filmy, które go krytykują, nawet jeśli tylko powierzchownie. Przepaść klasowa ciągle się przecież powiększa - bogaci się bogacą, a biedni biednieją - nie możemy z tym nic zrobić, więc pozostaje nam w dziełach kultury szukać ujścia dla gniewu na taki stan rzeczy. Choć realnie nic się nie zmienia, uwalniające i pokrzepiające są dla nas opowieści spod znaku eat the rich. Nietrudno więc zrozumieć, dlaczego "Apetyt" niedługo po swojej premierze wdrapał się na szczyt listy najpopularniejszych filmów na Netfliksie w Polsce.

Już po samym opisie fabuły widać, że "Apetyt" wpisuje się w popularny w ostatnich latach trend eat the rich. To w końcu opowieść o wakacjach zamożnej niemieckiej rodzinie, wpuszczającej do swojego idealnego życia przebiegłą gosposię. Choć wydaje się niewinna i uczciwa, Teodora ma wobec bogaczy niecne plany i wciąga ich w niebezpieczną psychologiczną rozgrywkę. W jej tle co prawda wciąż pobrzmiewają echa "Parasite" i Saltburn", ale mimo familijnych koneksji nie odziedziczył po nich ani błyskotliwości, ani odwagi. To raczej jeden z toksycznych członków ich rodziny, od którego najchętniej by się odcięły.

REKLAMA

Apetyt - recenzja nowego hitu Netfliksa

Zachwycamy się "W trójkącie", bo Ruben Ostlund ciska gromami w pięknych i bogatych. Robi z nich totalnych debili, którzy potrafią co najwyżej żerować na innych, gdyż sami nie posiadają żadnych praktycznych umiejętności. Zasady tej gry zna też Mike White, lubiący w "Białym Lotosie" ośmieszać elity i obnażać ich moralną pustkę. Tak samo Rian Johnson w "Glass Onion" prześmiewczo prezentuje ich jako imbecyli. Ogólnie chodzi o to, żebyśmy zamożnych nienawidzili. Tylko wtedy narracje spod znaku eat the rich mogą zadziałać. "Apetyt" próbuje podążać inną ścieżką. W swej warstwie ideologicznej staje się przez to wręcz odpychający.

Apetyt - Netflix - recenzja

W "Apetycie" bogacze mają twarz mężczyzny odtrącanego przez żonę. Mają twarz kobiety, odkrywającej urok rozrywek niższych klas społecznych. Mają - w końcu - twarz nastolatka przeżywającego pierwszy zawód miłosny. Jak mielibyśmy nimi gardzić, skoro tak łatwo jest się z nimi utożsamiać? Jak mielibyśmy kibicować Teodorze, skoro to ona jest czarnym charakterem? Kiedy mówi, że pomimo swoich wysokich ogrodzeń elity nie są już bezpieczne i należy im się każda kara, jaka ich spotka, chce się jej na początku przyklasnąć. Po chwili przychodzi jednak refleksja: tak, zamożni tego świata ciężko zapracowali sobie, żebyśmy chcieli ich krzywdy, ale akurat nie ci. Dajcie tej rodzinie spokój. Swoje za uszami każdy z jej członków ma, ale... kto nie ma?

Obrzydliwym jest wywoływać nawet okruchy empatii wobec bohaterów, których na koniec chce się brutalnie ukarać. Ale "Apetyt" to film pełen takich błędów debiutanta, bo Nele Mueller-Stofen prowadzi swój pełny metraż drżącą ręką. Jakby nie był przekonany, czy kupilibyśmy jego wizję, gdyby pojechał po bandzie. Potrafi co prawda uwieść pięknymi kadrami i złowieszczą muzyką, na ich styku wywołując niepokój i napięcie, ale jego scenariuszowi brakuje ikry. Dlatego niepewnie dąży do fabularnej wolty, serwując nam nieudolnego slow burnera. Spycha wszystkie atrakcje na sam koniec filmu, kiedy żadnych zachwytów już nie wywołają.

Można by docenić sztafetę gatunkową, bo Mueller-Stofen przechodzi tu od dramatu, przez thriller psychologiczny, po horror. Niestety, "Apetyt" zabijają źle rozłożone akcenty. Ostatni, pełen grozy akt, pokazuje, że film chciałby być bardziej wyrazisty i prowokacyjny, ze swoim światotwórstwem może wręcz szalony niczym "Infinity Pool". Zamiast tego staje się nijaki, pozbawiony unikalnej tożsamości. Reżyser błaga o atencję, krzyczy, jaki to on jest odkrywczy, kiedy kanibalizm wykorzystuje metaforę rozładowania napięć klasowych, ale my wiemy, że dzisiaj to już tylko klisza. Bardziej oczywisty byłby tylko, gdyby bogacze okazaliby się wampirami.

Najlepiej o nieudolności "Apetytu" świadczy, że nawet gdy bardzo dosłownie traktuje hasło eat the rich w swym duchu pozostaje opowieścią sympathize the rich. Po seansie można przez to dostać niestrawności.

Więcej o nowościach Netfliksa poczytasz na Spider's Web:

"APETYT" OBEJRZYSZ NA:
Netflix
APETYT
Netflix
  • Tytuł filmu: Apetyt
  • Rok produkcji: 2025
  • Czas trwania: 102 minuty
  • Reżyser: Nele Mueller-Stofen
  • Aktorzy: Fahri Yardim, Valerie Pachner, Carla Diaz
  • Nasza ocena: 4/10
  • Ocena IMDB: 4,5/10
REKLAMA



REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-03-11T19:12:38+01:00
Aktualizacja: 2025-03-11T10:19:18+01:00
Aktualizacja: 2025-03-10T18:19:00+01:00
Aktualizacja: 2025-03-10T14:15:38+01:00
Aktualizacja: 2025-03-07T18:18:00+01:00
Aktualizacja: 2025-03-07T13:47:31+01:00
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA