Gdzie obejrzeć online "Bad Boys: Ride or Die"? Premiera filmu na VOD

"Bad Boys" mieli dość sporą przerwę. Wydawało się, że Hollywood wysłało ich na emeryturę wraz z drugą częścią serii w 2003 roku. Po 17 latach jednak powrócili, bo przecież już od dłuższego czasu Fabryka Snów zajmuje się głównie odgrzewaniem kotletów. Dzięki temu Will Smith i Martin Lawrence mogli pokazać, że wciąż mają to coś. Ba! Udowodnili, że są lepsi niż kiedykolwiek wcześniej. Krytycy pokochali bowiem "Bad Boys for Life". Żadna wcześniejsza odsłona ich przygód nie cieszyła tak pozytywnymi ocenami (75 proc. pozytywnych recenzji na Rotten Tomatoes). Jak się szybko okazało, w parze z sukcesem artystycznym przyszedł komercyjny.

"Bad Boys for Life" zarobiło na całym świecie 426,5 mln dol. To był trzeci największy hit (box offisowo słabego, bo słabego, ale jednak) 2020 roku. Nic więc dziwnego, że tym razem niegrzeczni chłopcy broni nie złożyli. Sequel dostał zielone światło. Po czterech latach dostaliśmy "Ride or Die", które wyszło... no, według widzów i krytyków nieco gorzej, ale wciąż świetnie. Na Rotten Tomatoes cieszy się 65 proc. pozytywnych recenzji, a w światowych kinach zebrało 388 mln dol., stając się siódmym największym przebojem tego roku.

W "Bad Boys: Ride or Die" znani nam bohaterowie wracają do akcji, aby oczyścić imię niesłusznie oskarżonego o korupcję kapitana Howarda. Sami jednak zostają wrobieni w przestępstwo. Jak się z tych kłopotów wyplątują? Jak zawsze: brawurą i suchymi żartami. Stojący za kamerą Adil El Arbi i Bilall Fallah mieszają widowiskową akcję z humorem, przez co dostajemy iście wybuchową rozrywkę, która najlepiej wchodzi z dużym kubełkiem popcornu.

"Bad Boys: Ride or Die" to film złożony z kolejnych atrakcji. Charakteryzuje się blockbusterową przesadą, przez co z każdą sceną robi się szybciej, bardziej, zabawniej. Twórcy podkręcają tempo do nieprzyzwoitości. Choć geriatrycznych żartów tu nie brakuje, film wciąż może pochwalić się młodzieńczą werwą. Główni bohaterowie co prawda się postarzeli, ale robią tu rozróbę, jak za swoich najlepszych lat. I to właśnie przez chemię między grającymi ich aktorami tę produkcję ogląda się tak dobrze.

Mike Lowrey i Marcus Burnett przedrzeźniają się, wyśmiewają i nakręcają nawzajem. Żeby jednak nie było tak jak zawsze, twórcy odwracają dynamikę relacji między bohaterami. Tym razem to Martin Lawrence jest tym odważniejszym. Po zawale czuje się nieśmiertelny, więc z bronią w ręku chętnie rzuca się w wir akcji, podczas gdy jego ekranowy partner dostaje ataku paniki. Dzięki temu ma okazję kilka razy go spoliczkować, jakby w nawiązaniu do słynnego "The Slap" z gali Oscarowej, podczas której Will Smith uderzył Chrisa Rocka.

Za pierwsze części "Bad Boys" odpowiadał Michael Bay, który w DNA serii wtłoczył czyste szpanerstwo. "Ride or Die" pozostaje efekciarskie, ale jest przy tym całkiem efektywny. Bohaterowie ciągle jeżdżą drogimi furami, strzelają, jakby naboje miały się nigdy nie skończyć i rzucają one-linerami w najbardziej nieodpowiednich momentach. Zamiast stulejarstwa mamy tu jednak mnóstwo zadziornego uroku. Dzięki kolejnym przesunięciom produkcja okazuje się natomiast całkiem świeża i przyjemna. Jeśli nie mieliście okazji się o tym przekonać na wielkim ekranie, teraz nadarza się idealna okazja, aby to zmienić.

"Bad Boys: Ride or Die" na początku czerwca trafili do polskich kin. Na VOD film pojawi się nieco ponad sześć tygodni po swojej premierze. Początkowo obejrzycie go wyłącznie za dodatkową opłatą. Na debiut w streamingu musimy jeszcze trochę poczekać.

"Bad Boys: Ride or Die" trafi na platformy VOD 24 lipca. Będzie go można obejrzeć w następujących serwisach:

Więcej o filmach akcji poczytasz na Spider's Web: