Nareszcie! Cierpliwość fanów Billie Eilish na całym świecie w końcu została nagrodzona. „Happier Than Ever”, drugi album wokalistki, można już znaleźć w serwisach streamingowych.
Billie Eilish wpadła na rynek muzyczny nagle i wzięło go szturmem. Pokochali ją wszyscy – fani, krytycy i branża. Młoda piosenkarka już za swoją debiutancką płytę „When We All Fall Asleep, Where Do We Go?” zgarnęła w 2020 roku aż 7 nagród Grammy (w czym jako druga artystka w historii cztery najważniejsze: album roku, piosenkę roku, nagranie roku i najlepszy debiut roku). A wybranie właśnie jej jako artystki, która ma stworzyć piosenkę do nowego filmu z Jamesem Bondem „No Time to Die”, było jasną informacją, że mamy oto przed sobą już pełnoprawną gwiazdę. Tak jakby rzesze uwielbiających fanów to było za mało.
Wokalistka wyróżniała się na tle piosenkarek swojego pokolenia nie tylko specyficznym wokalem, który przywodzi na myśl intymny szept, ale też wyglądem i tekstami. Charyzmatyczna, kolorowołosa i ubrana w ogromne workowate bluzy, które wkrótce stały się jej znakiem rozpoznawczym, szybko została okrzyknięta głosem pokolenia.
Drugi album Billie Eilish „Happier Than Ever” już w streamingu
Być może Billie jest szczęśliwsza niż kiedykolwiek, ale nie przekłada się to na piosenki na płycie w taki sposób, jakiego możnaby się spodziewać. Nie ma tu wielu skocznych melodii czy energetycznych rytmów sprawiających, że noga sama zaczyna chodzić i a palce bębnią rytmicznie po blacie. Mniej tu energii znanej z Bad Guy, a więcej lirycznych brzmień i poruszania dojrzalszych tematów, Billie jest szczęśliwsza, ale to spokój dojrzałej kobiety, a nie nieokiełznana radość nastolatki.
Nie dajcie się resztą oszukać tytułowi płyty, nie oznacza on, że artystka unika mrocznej tematyki. Na albumie bierze na tapet takie tematy jak sława czy molestowanie, nie stroni też od introspekcji i drapieżnych i przejmujących liryków. „Happier Than Ever” pokazuje, że Eilish nie brakuje pomysłu na siebie i swoją muzykę i że choć się zmienia, potrafi zachować to, za co kochali ją fani.