REKLAMA

Fani Buddy robili tatuaże z jego podobizną, teraz są zawiedzeni. Tak wygląda "przyjaźń" influencera i widzów

Jakiś czas temu Budda zapowiedział, że zamyka swój kanał, co wywołało nie tylko szereg spekulacji, ale również pytanie o to, gdzie kończy się granica między sympatią do twórcy a bezrefleksyjną pogonią za jego ideami. Bo choć youtuber motoryzacyjny z milionowymi zasięgami zniknie z internetu, to tatuaże z jego podobizną na skórze fanów zostaną. I moim zdaniem będą żywym dowodem na to, że bliskość z influencerami jest po prostu iluzją.

budda tatuaze przyjazn z fanami
REKLAMA

Dotarliśmy do momentu, kiedy twórcy internetowi tak bardzo zabiegają o zasięgi, zysk ze współprac reklamowych i gigantyczne wyświetlenia, że są w stanie zrobić wszystko. Jednym ze zjawisk, które można zaobserwować w sieci, co może być groźne szczególnie dla tych młodszych widzów, jest budowanie złudnych relacji przyjacielskich. Widać to szczególnie na przykładzie twórców typu Ekipa, Genzie czy Julia Żugaj, ale nie tylko młodzi ludzie są podatni na tego typu zjawiska - okazuje się, że również dojrzali widzowie mogą wpaść w sidła iluzorycznej bliskości i doskonale widać to na przykładzie Buddy.

REKLAMA

Budda znika z internetu, a tatuaże fanów z jego podobizną zostaną jeszcze na długo

Budda zbudował wokół siebie wierną społeczność, która wspiera go na każdym kroku. O tym, że jego fani będą o niego walczyć jak lwy, można się było przekonać wraz z premierą filmu "Budda. Dzieciak '98", który zadebiutował w kinach w marcu tego roku. Miałam wątpliwą przyjemność obejrzenia tego filmu w dniu jego debiutu i mogę stwierdzić, że były to pieniądze wyrzucone w błoto - tytuł, który trwał zaledwie 1 godzinę i 20 minut był po prostu laurką dla influencera, na który oczywiście tłumnie ruszyli jego fani. I nic w tym złego - gdyby to mój idol nakręcił film, poszłabym na niego bez mrugnięcia okiem. Tyle tylko, że widzowie Buddy nie przyjmowali żadnej konstruktywnej krytyki, myląc nieprzychylne opinie na temat filmu z nieprzychylnymi opiniami na temat jego bohatera.

Wszelkie akcje charytatywne, imponująca wiedza na temat motoryzacji i umiejętność przekucia jej w sukces, bo tego influencerowi odebrać nie można, są godne podziwu. Jednak w pewnym momencie trzeba umieć rozdzielić rzeczywistość i prawdziwe relacje od tych internetowych.

Kiedy Budda nieoczekiwanie poinformował, że szykuje dla swoich fanów "ostatni projekt w historii", w sieci zawrzało.

Youtuber zdecydował się odsunąć od, jak sam stwierdził, niezdrowego od jakiegoś czasu środowiska internetowego, o czym nieco szerzej opowiedział w najnowszym materiale na YouTubie. Był to z pewnością szok dla widzów, szczególnie, że jakiś czas temu informował o rozwoju swojej marki napojów energetycznych Doze.

"Chcę, żebyś wiedział, że, co by nie było, jesteśmy z Tobą jak rodzina i mam gdzieś tam w głębi siebie nadzieję, może i marzenie, że jednak zmienisz zdanie" - czytamy w komentarzu pod filmem z krótkimi wyjaśnieniami. To jeden z wielu komentarzy, który pokazuje, jak mocno z internetowym twórcą są zżyci jego fani. Budda potrafił zbudować z nimi więź, pokazując jednocześnie agresywne podejście do tych, którzy zdecydowali się go skrytykować. I nie mówię tu o hejcie, bo hejt należy tępić, ale mam wrażenie, że jego fani z miejsca atakują tych, którzy z jakiegoś powodu nie przepadają za Buddą lub jego contentem.

Budda

Wrócę w tym miejscu do mojej recenzji filmu, gdzie wypunktowałam to, co w tej produkcji mi się po prostu nie podobało. Co zobaczyłam w komentarzach? "Jak się komuś nie podoba, nie idzie - proste i logiczne. Ale tu widać po tej recenzji sama nienawiść do Buddy nie wiadomo po co" - pisze jeden z internautów. "Artykuł bardzo ciężko się czyta i nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Robienie clikbaitowych tytułów na potrzeby czytalności to niestety już norma. Według mnie masa pracy została włożona w ten film i nie bez powodu są pełne sale kinowe" - pisze inny (gwoli ścisłości, "clickbaitowy" tytuł brzmiał: "Budda. Dzieciak '98 powinien zostać na YouTubie. Ten film w kinie to pomyłka").

Kiedy Budda nagrywa film o swoim odejściu, w mediach społecznościowych pojawiają się zdjęcia ludzi, który postanowili wykonać gigantyczne tatuaże z podobizną Buddy, a w komentarzach na YouTubie pojawiają się słowa wsparcia i podziękowania za zarażenie pasją do motoryzacji. Tymczasem na portalu X internauci nie mają litości - mówią o naciąganiu młodych fanów i rozmaitych teoriach, które doprowadziły do odejścia Buddy. Dla wielu osób wylogowanie się youtubera ze świata internetu to jak pożegnanie z przyjacielem. To chyba zatem dobra okazja, by jeszcze ten ostatni raz kupić los na jego loterii, prawda?

REKLAMA

O Buddzie czytaj w Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA